[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiałeśwrócić do Oka.- Mhm.I kiedy im powiedziałem, że według mnie Elodie i jej grupa przywołały demona,stwierdziliśmy wspólnie, że powinienem się do niej zbliżyć, zobaczyć, co się tak naprawdędzieje.- A już sam postanowiłeś zbliżyć się do niej bardzo, prawda?Zaśmiał się cicho.- Nie widzę cię, ale mam wrażenie, że piękniejesz, gdy jesteś zazdrosna, Mercer.Zakładając ręce na piersi, odpowiedziałam:- W tym momencie słyszysz nie zazdrość, tylko niesmak.Chodziłeś z dziewczyną, która wogóle ci się nie podobała, tylko po to, by wyciągać od niej informacje.Zmiech zamarł mu na ustach, a jego głos zabrzmiał ciężko, kiedy mówił:- Wierz mi, wielu moich braci robi znacznie gorsze rzeczy.Chciałam zadać mu jeszcze całąmasę pytań, jednak czasmocno naglił, zdecydowałam się więc szybko przejść do sedna.- Iz nakazu Oka szpiegowałeś też mnie, tak? Długo się zastanawiał.- Nie inaczej.Uznali za osobliwy fakt, iż Atherton posłał do Hekate własne dziecko, tak żechcieliśmy mieć cię na oku.Ojej, na oku'! Tylko nie pomyśl, że stroję sobie żarty.Mówiąc o L'Occhio, wciąż używał form my" i oni" zamiennie, ale też nie dziwiłam mu się,bo prowadzenie podwójnego życia na sto procent powoduje zmiany w mózgu.Odepchnął się od drzewa.144- Istotnie byłaś elementem mojej pracy.Nie zrozum mnie zle, Mercer.Lubię cię.Jesteśinteligentna, frapująco sarkastyczna i wyjąwszy historię pod tytułem zły pies", rewelacyjnaw rzucaniu czarów.Do tego, nie da się ukryć, całkiem niebrzydka.- Zaraz padnę z wrażenia.- Ale wracając do jednego z twoich pytań, nie istnieje już nawet drobna cząstka Archera, zktórym zadawałaś się w Hekate.Wtedy w piwnicy odwzajemniłem pocałunek, bo nakazanomi podtrzymywać naszą niby zażyłość.Nie było w tym żadnych ukrytych znaczeń.Pocałowałem cię, bo musiałem.Zlecenie niezbyt może trudne, tym niemniej zlecenie.Odbierałam jego słowa jak ciosy, nie ich treść jednak przyprawiła mnie o bolesne kołatanie wpiersi.Tylko świadomość, że kłamie.Wypowiedział całą frazę za szybko i zbyt gładko,prawie tak, jakby miał wszystko dokładnie przećwiczone.Podobnie jak ja niedawno uczyłamsię na pamięć, co powiem mu, jeżeli go jeszcze kiedyś spotkam.Niezdolna brnąć w to głębiej,odpowiedziałam tylko:- Super.Brawo za uczciwość.A skoro dzisiejsze zwierzenia mamy już za sobą, może byś mipowiedział, po co tu przylezliśmy.Nie odezwawszy się, ruszył dalej.Ja za nim, depcząc liście.- Jak wiesz, Hekate Hall od zawsze drażniła Oko - odpowiedział w końcu.- Dlaczego? Czyżby mieli alergię na szkocką kratę? Myślałam, że go to rozbawi, ale bezcienia uśmiechuciągnął:- Zastanów się.Czy nie jest podejrzane, że najpotężniejsi członkowie Prodigium przebywająw jednym miejscu?Dotąd nie przyszło mi to do głowy.Uważałam Hekate za zbiorowisko rzadkichnieudaczników, Archer jednak się nie mylił.Faktycznie zostaliśmy skazani na Hex Hall zpowodu zaklęć potężnych i niebezpiecznych.Pamięć przywiała słowa Cala, który stwierdził,że moje czary są zbyt intensywne.Przecież uwaga ta dotyczyła prawie wszystkich mieszkań-ców szkoły!Tak czy owak, myśl, że miejsce, które przez blisko rok nazywałam domem, jest w gruncierzeczy prowadzoną przez Prodigium hodowlą zła, wprawiła mnie, delikatnie mówiąc, wniepokój.- Nie masz racji co do Hekate - powiedziałam słabym głosem, bardziej do siebie niż do niego.- Doprawdy? To rzuć jakieś zaklęcie iluminujące.Uniosłam rękę i w pół sekundy przednaszymi oczami145wyłonił się kulisty obiekt, rozjaśniając ciemność sinym blaskiem, tak że mnie zatchnęło.Część leśnej gęstwiny wyglądała jak tuż po upadku meteoru.Staliśmy nad krawędzią leja ogłębokości około trzech metrów, szerokiego na mniej więcej dziesięć.Wokół leżały drzewa,połamane jak zapałki, a kora nieobalonych sczerniała od poparzeń.Mało tego, po wszystkim przebiegały, trzaskając, iskry ciemnej magii, najciemniejszej, jakączułam w życiu.Tak jakby całe otoczenie zostało nią zalane.Sączyła się z piachu pod moimistopami, przesycając powietrze swoją wonią, żeby nie powiedzieć: aromatem.Nieopodal leja spostrzegłam duży płaski kamień z wyrytymi napisami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]