[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mimo iższansa na osiÄ…gniÄ™cie czegoÅ› konkretnego jest naprawdÄ™ znikoma.- Jutro to pokaże.- OczywiÅ›cie - zgodziÅ‚ siÄ™ Evans.StrzasnÄ…Å‚ popiół z papierosa, ro-zerwaÅ‚ starannie bibuÅ‚kÄ™ niedopaÅ‚ka i rozsypaÅ‚ resztki tytoniu naziemiÄ™.NastÄ™pnie skrÄ™ciÅ‚ bibuÅ‚kÄ™ w niewielkÄ… kulkÄ™, którÄ… pstryknÄ…Å‚w powietrze.- O której godzinie zamierza pan rozpocząć ten.spek-takl?- Kompanie piechoty bÄ™dÄ… gotowe do wymarszu o piÄ…tej trzydzie-Å›ci.- Znakomicie.Evans wyprostowaÅ‚ siÄ™, jakby chciaÅ‚ oznajmić Erikowi, że jest jużwolny.- No to dobrej nocy, panie, hm.Znów poszukaÅ‚ wzrokiem oznaki stopnia rozmówcy.Wyraz dez-aprobaty na jego twarzy mówiÅ‚ wszystko.ByÅ‚ poirytowany nie nażarty.PodjechaÅ‚ do nich dżip prowadzony przez sierżanta Kleina.ErikspojrzaÅ‚ na Evansa.- Dobrej nocy, majorze - powiedziaÅ‚, po czym odwróciÅ‚ siÄ™ na piÄ™-cie i wsiadÅ‚ do samochodu.Evans byÅ‚ dotkniÄ™ty do żywego.UznaÅ‚ sytuacjÄ™, w jakiej siÄ™ zna-lazÅ‚, za niesÅ‚ychanÄ… - oto on, major Evans, zmuszony jest do matko-wania kilku policjantom-amatorom i patronowania ich szalonymprzedsiÄ™wziÄ™ciom.Na dobitkÄ™ nie dowodziÅ‚ operacjÄ….Tego byÅ‚o zawiele.Stanowczo za wiele.ZwÅ‚aszcza że nawet nie wiedziaÅ‚, czy agentCIC przewyższa go stopniem! SzedÅ‚ o zakÅ‚ad, że nie przewyższa.Harold J.Evans byÅ‚ w cywilu sierżantem policji w Chicago.ByÅ‚dobrym policjantem.Niezawodnym i nieprzekupnym.RównoczeÅ›niejednak konserwatywnym i upartym.W wojsku wcale siÄ™ nie zmieniÅ‚.OdwróciÅ‚ siÄ™ raptownie i pomaszerowaÅ‚ ku swojemu dżipowi.187Droga Schönsee-WeidenGodzina 20.34Krauss zmieniÅ‚ ostrożnie pozycjÄ™ ciaÅ‚a.Suche liÅ›cie, na których le-żaÅ‚, cicho zaszeleÅ›ciÅ‚y.WybraÅ‚ to miejsce bardzo starannie.Las podchodziÅ‚ aż do głębo-kiego rowu biegnÄ…cego wzdÅ‚uż drogi; dookoÅ‚a rosÅ‚y gÄ™ste zaroÅ›la.LeżaÅ‚ nie dalej niż piÄ™tnaÅ›cie metrów od drogi, lecz wiedziaÅ‚, że niktgo nie dostrzeże.Znów siÄ™ przesunÄ…Å‚.Im dÅ‚użej wyczekiwaÅ‚, tym bardziej byÅ‚o muniewygodnie.Jeszcze pół godziny.JeÅ›li w tym czasie nic siÄ™ nie zda-rzy, bÄ™dzie musiaÅ‚ wracać do Weiden.Sześć kilometrów z okÅ‚adem.Możliwe, iż zajdzie konieczność zmiany planów.Zadecyduje o tymHeinz albo oficer od Kruegera - ten, który miaÅ‚ do nich dołączyć wrazz grupÄ… ludzi.UsÅ‚yszaÅ‚ ten dzwiÄ™k, gdy jeszcze brzmiaÅ‚ jak sÅ‚abiutkie brzÄ™czeniekomara.NatężyÅ‚ uszy.DzwiÄ™k powoli narastaÅ‚.Samochód.Pojedyn-czy samochód jadÄ…cy od Schönsee.Krauss przywarÅ‚ mocniej do zie-mi, choć wcale nie musiaÅ‚ tego robić.Pojazd zbliżaÅ‚ siÄ™ szybko.SpojrzaÅ‚ na drogÄ™.Noc byÅ‚a czysta i bezchmurna.Nie bÄ™dzie pro-blemów z widocznoÅ›ciÄ….ZresztÄ… leży już w tych liÅ›ciach tak dÅ‚ugo, żejego oczy zdążyÅ‚y przywyknąć do sÅ‚abego Å›wiatÅ‚a.OdlegÅ‚y żółty punk-cik urósÅ‚ i zaczÄ…Å‚ siÄ™ rozdwajać.Samochód miaÅ‚ na reflektorachochraniacze ze szczelinami.Krauss wpatrywaÅ‚ siÄ™ w nadjeżdżajÄ…cy pojazd.ByÅ‚ to dżip.WidziaÅ‚go wyraznie tylko przez sekundÄ™, w nastÄ™pnej chwili samochódprzemknÄ…Å‚ mu przed nosem, po czym znikÅ‚ w ciemnoÅ›ciach.AleKraussowi to wystarczyÅ‚o.W dżipie siedziaÅ‚o dwóch mężczyzn.Za kierownicÄ… sierżant, aobok pasażer - agent amerykaÅ„skiego CIC.Ten sam, który już raz musiÄ™ wymknÄ…Å‚.MiaÅ‚ racjÄ™ twierdzÄ…c, że bÄ™dÄ… tÄ™dy jechać.PodniósÅ‚ siÄ™ z kryjówki i podszedÅ‚ poÅ›piesznie do roweru.Rozgar-nÄ…Å‚ maskujÄ…ce go liÅ›cie, wsiadÅ‚ i natychmiast ruszyÅ‚ przez ciemny lasÅ›cieżkÄ… prowadzÄ…cÄ… na peryferie Weiden, do Heinza.188BÄ™dÄ… musieli szybko dziaÅ‚ać.WeidenGodzina 20.47Gdy Erik wraz z sierżantem zajechali pod wiÄ™zienie, dochodziÅ‚adziewiÄ…ta wieczór.Klein odebraÅ‚ swoje rozkazy.O godzinie 23.30mieli wyruszyć we czwórkÄ™ z powrotem na folwark Zollnera.Erik wszedÅ‚ do budynku i skierowaÅ‚ kroki wprost do swojego po-koju.MiaÅ‚ dwie i pół godziny na odpoczynek.Bardzo go potrzebowaÅ‚.Teraz, gdy wreszcie mógÅ‚ siÄ™ wyciÄ…gnąć w łóżku, ogarnęło go nagleogromne zmÄ™czenie.ZaÅ‚atwi z Donem co trzeba i przekima te kilkagodzin.Taka sposobność może siÄ™ szybko nie powtórzyć.Na drzwiach widniaÅ‚ wykonany czarnymi literami napis: UNTER-SUCHUNG UND HAFTFRAUEN: Pokój Å›ledczy i areszt - kobiety.Pod spodem Murphy dopisaÅ‚ kredÄ…: CIC 212 - PRYWATNA KWA-TERA.Erik otworzyÅ‚ drzwi i wszedÅ‚ do Å›rodka.ZdziwiÅ‚ go widok palÄ…cego siÄ™ Å›wiatÅ‚a.ZerknÄ…Å‚ szybko na okna -ochronne zasÅ‚ony byÅ‚y zaciÄ…gniÄ™te.PodszedÅ‚ do łóżka.Ilekroć na niespojrzaÅ‚, zawsze zachodziÅ‚ w gÅ‚owÄ™, skÄ…d Murphy je wytrzasnÄ…Å‚.Wielki ozdobny stelaż z brÄ…zu nie pasowaÅ‚ żadnÄ… miarÄ… do niego-Å›cinnego i ponurego policyjnego aresztu.Wojskowa prycza stojÄ…ca wprzeciwnym rogu stanowiÅ‚a znacznie odpowiedniejszy element caÅ‚o-Å›ci.Ogromna brÄ…zowa landara byÅ‚a jednak wygodna, choć zardze-wiaÅ‚e sprężyny skrzypiaÅ‚y przerazliwie, a stary materac byÅ‚ okropniewyboisty.Mimo wszystko Erikowi wydawaÅ‚o siÄ™, że w pomieszczeniupanuje rozkoszna i przytulna domowa atmosfera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]