[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnął się iusiadł na drugiej sofie stojącej naprzeciwko.Wyglądał niezwykle seksownie,rozparty wygodnie, z jedną ręką założoną pod głowę.Scarlet, choć wciąż czuła lekkie zdenerwowanie na myśl o wspólnejnocy, musiała przyznać, że już się tego nie boi, a wręcz czeka z utęsknieniem.Mężczyzna, który tak całuje, musi być znakomitym kochankiem.Boże, on manaprawdę cudowne ciało, pomyślała i odwróciła wzrok, skupiając się narozmowie z matką. Jak sobie dzisiaj poradziłaś beze mnie? spytała. Dobrze.Choć oczywiście żadna z dziewcząt nie dorówna ci w doborzeodpowiedniej farby.Myślę, że kilka twoich stałych klientek poczeka, aż73RLTwrócisz.W końcu nie będzie cię tylko dziesięć dni.To nie wieczność.Dotego czasu sobie poradzimy. Jestem tego pewna.Muszę kończyć, mamo.Zadzwonię jutrowieczorem, dobrze? Zwietnie.Opowiesz mi, jak spędziłaś dzień i co widziałaś.Scarlet przełknęła ślinę i zerknęła na Johna.Czy będzie chciał siękochać rano, w świetle dnia? Czy też zaczeka do wieczora? Wątpię, żebym jutro wiele zdążyła zobaczyć.Pewnie pospacerujętrochę i rozeznam się w terenie.Może zrobię małe zakupy i kupię coś dojedzenia.Wiesz, że nie przepadam za restauracjami, więc pewnie sama cośprzygotuję. Brzmi ciekawie.To dobranoc, kocham cię. Ja też cię kocham, dobranoc. Gdy się rozłączyła, upiła jeszcze łykwina, zanim spojrzała na Johna. Matki! rzuciła z mieszaniną pobłażliwości i irytacji. Chcą dobrze, ale czasami zapominają, że dzieci dorastają i stają siędorosłymi ludzmi.A już najgorzej, gdy próbują kontrolować i ustawiać życie. Moja mama na szczęście taka nie jest.Martwi się o mnie i troszczy,ale na pewno nie kontroluje.Wzruszył ramionami i kiwnął ugodowo głową.74RLT Nie wszystkie matki są takie same.Twoja, na przykład, jestwyjątkowo miła. Twoja też. Prawda, ale mama jest żoną mojego ojca. Wybacz mi ciekawość, ale zawsze zastanawiałam się, dlaczego taknienawidzisz ojca.Mam na myśli to.Rozumiem, że może nie zawsze był wporządku, ale to przecież twój ojciec.Widziała, jak spokojna rozluzniona twarz Johna, w jednej chwili stajesię ściągnięta i surowa. Proszę cię, zostaw ten temat. Nie chciałam cię urazić, po prostu interesują mnie twoje relacje zojcem.Nie zamierzam wypytywać cię o całe twoje życie. To dobrze.Bo nie mam zamiaru ci się zwierzać.Scarlet do zestawu cech Johna dorzuciła jeszcze tajemniczy. Jakiś ty miły burknęła szyderczo. Nie, nie jestem miły.Jestem teraz dokładnie taki, jak mówiłaś:arogancki i introwertyczny.Scarlet poczuła, jak podnosi się jej ciśnienie. Na litość boską, ty też już zostaw ten temat! Jaki temat?75RLT Naszego dzieciństwa i tego, co o tobie myślałam i mówiłam.Obiecuję,że już nie zapytam więcej o żadne tajemnice z twojego życia.Nie obchodzimnie, co robiłeś przez te wszystkie lata, gdzie byłeś albo z kim spałeś.I mamw nosie to, że jesteś obrzydliwie bogaty.Jedyne, czego chcę od ciebie, todziecko.Patrzyła na niego bez słowa przez kilka długich sekund przekonana, żerzuci jakąś złośliwą uwagę, ale on uśmiechnął się. Zawsze umiałaś mi przygadać.Scarlet nie odpowiedziała uśmiechem.Wciąż była zdenerwowana.Sięgnęła po kieliszek wina i upiła kolejny łyk.Nagle poczuła, jak bardzo jestgłodna.I wtedy usłyszała dzwonek domofonu.Dzięki Bogu! Przywiezlijedzenie! Uratował cię dzwonek zażartował. To pewnie nasza kolacja.Zejdęna dół.Wrócił po kilku minutach z dwoma pojemnikami, z których unosił sięwspaniały, aromatyczny zapach. Chodzmy do kuchni zaproponował. Chyba że chcesz, żebymnakrył do stołu w jadalni. Obawiam się, że nie mamy na to czasu.Jeśli nie zjem niczego wprzeciągu najbliższych pięciu minut, alkohol zupełnie uderzy mi do głowy.76RLTTo niemądry pomysł pić na pusty żołądek. Upiłaś się jednym kieliszkiem wina? Dolałam sobie, gdy odbierałeś jedzenie. Ty pijaczko zawołał, udając zgorszenie. Przestań się ze mną drażnić i podaj wreszcie to jedzenie. Dasz radę sama dojść do kuchni czy chcesz, żebym cię zaniósł? nieprzestawał kpić. Poradzę sobie sama. Jaka szkoda westchnął teatralnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]