[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Matylda - Luka skinął w stronę pięknej i zgrabnej kobiety w białej pelerynie.Ona też miała blondwłosy, ale ciemne rzęsy, a zarumienione policzki nadawały jej bardziej ludzki wygląd.- Najstarsza córka Cadmium i Celeste.Wyjechała gdzieś spełniać dobre uczynki - mówił dalej.- Jestżoną Reubena.Następnie minęliśmy Dorcas, młodszą siostrę Matildy.W odróżnieniu od pozostałych miałamelancholijny wyraz twarzy, włosy trochę ciemniejsze i nie tak gładką skórę.Ciekawe, gdzie jestdzisiaj.- A to co? - zapytałam, gdy weszliśmy wyżej, do złotej ramy bez obrazu, a tylko z plakietką poniżej znapisem Raphael".- Rafael.Jest, jak to mówicie, w niełasce - Luka odwrócił się do mnie i ciągnął cicho.- Pamiętasz, jakrozmawialiśmy o nim, gdy spotkałaś po raz pierwszy moich rodziców?- On.oszalał?- Tak mówią.- Luka rozejrzał się wokół, upewniając się, że jesteśmy sami.- Ale tak naprawdę nikt niema pewności.Zawsze był dość.wybuchowy.- Więc usunęli jego portret, by go ukarać?- To tylko pusty gest - odezwał się Luka.- Celeste musi dawać przykład, ale uwielbia Raphaela.Trochę wyżej brakowało kolejnego portretu.Nie było nawet imienia.Zaskoczona spojrzałam na Lukę.- Ojciec Raphaela, mąż Dorcas.Gabriel - powiedział.-Nikt nie wie dokładnie, co z nim się stało.-Zbladł trochę.- To smutne.- stwierdziłam, widząc, że wilkołak posmutniał.Skinął tylko głową i ruszył wyżej.Na szczycie schodów był szeroki podest i kolejne podwójne drzwi.Po obu stronach znajdowały się dwa białe krzesła.Spojrzałam pytająco na Lukę.- Salon Celeste i Cadmium - wyszeptał, biorąc mnie za rękę i pociągając w tamtą stronę.- Zapukałmocno, ale nikt nie odpowiedział.Spojrzeliśmy po sobie.- Pokażę ci.tylko na chwileczkę.Widokjest oszałamiający.Delikatnie otworzył drzwi.Oślepiło nas wypełniające pokój światło.Przez całą przeciwległą ścianęciągnęło się okno, przez które widać było granat nocnego nieba, księżyc prawie w pełni i czubkicedrów w ogrodach.Przy jednej ze ścian stał długi drewniany kredens z rzędami szuflad, a na środku pokoju duży okrągłystół zastawiony fotografiami.Podeszłam do niego, przyglądając się zdjęciom.Rodzinne fotografie.Celeste z córkami, z których jedna trzymała dziecko, i inne, na którym stałCadmium z chłopcem w wieku mniej więcej trzynastu, czternastu lat.Powiedzenie, że wyglądałanielsko, byłoby niedomówieniem.Chłopiec miał długie kręcone włosy i był ubrany w blado-niebieską szatę.Włosy zdawały się mokre iskręcały się przy szyi i ramionach, zupełnie jakby dopiero co pływał.Na czole widniały kropelkiwody.Wyglądał poważnie, objęty lekko przez ojca.Coś w tym chłopcu przykuło moją uwagę.- To Raphael - odezwał się cicho Luka - Słodko wygląda, prawda? Ale właśnie zaczynał dziwnie sięzachowywać.Nic nie powiedziałam, patrząc dalej na to zdjęcie, nie ojca z synem, ale dziadka z synem.Niewiedziałam czemu, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku, Raphael z jakichś powodów bardzomnie interesował.Przeniosłam wzrok na Cadmiuma i stwierdziłam, że miał takie same oczy jak jegownuk.- Gdzie był jego ojciec? - zapytałam.- Gabriel?- Gabriela już wtedy nie było.- Luka potrząsnął głową.-Raphael bardzo zle to zniósł.- Biedne dziecko - westchnęłam.Odgłos kroków na schodach przeraził nas tak, że aż podskoczyłam i potrąciłam stół.Coś wypadło zzafotografii Cadmium i Raphaela.- Szybko - rzucił Luka - musimy stąd wyjść.Odwrócił się do drzwi.Spojrzałam na podłogę.Jeszczejedna fotografia, najwyrazniej była zatknięta za którąś ramkę.- Nie przejmuj się tym - rzucił ogólnikowo Luka.- Nie powinno nas tu być.Mimo to złapałam zdjęcie, chcąc je odłożyć na stół, ale Luka już otworzył drzwi i zmieniłam zdanie,wsuwając je szybkim ruchem pod rękaw.Skoczyłam za wilkołakiem i lekko zdyszani wybiegliśmy napodest.Kroki były coraz bliżej, a na schodach pojawiła się jakaś postać.Znajoma szata ze srebrnego tiulu i tenuśmiech.- Luka - odezwał się delikatny głos.To Celeste trzymała w jednej ręce klucze, a w drugiej szklankęwody.Znów czule spojrzała na chłopaka.- Pokazywałem Jane galerię - wyjaśnił nerwowo.-Troszkę się zagalopowaliśmy.- Wziął mnie za rękę,by dodać mi otuchy i zeszliśmy niżej, do Celeste.Nie wyglądała, jakby nas o coś podejrzewała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]