[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obiecuję.ROZDZIAA DZIESITYReyes budził się powoli, ale przytomność umysłu wracała znacznieszybciej.Działo się coś dziwnego.Po pierwsze, czuł ciepły ciężar na piersi.Zwykle budził się zziębnięty.Po drugie, nozdrza wypełniał zapach burzy i nieba, nęcący, erotyczny.Niebezpieczny dla spokoju jego umysłu.Po trzecie, miał wrażenie, żejest w raju i mógłby tu już zostać na zawsze.Demon był innego zdania.Tłukł się po głowie i ryczał tak głośno, że Reyes zatykał uszy - jakbyto miało pomóc.Ciężar na piersi przesunął się na bok.Ryk sięwzmógł.- Dobrze się czujesz?Głos anioła doskonałe pasujący do niebiańskiego zapachu.Danika.Demon uspokoił się, nie ryczał już, tylko szeptał.Potrafiła gospacyfikować.Co w niej było takiego szczególnego? Nie przypominała w niczymkobiet, które spotykał w swoim długim życiu.Ashlyn zdjęła z Maddoksa straszliwą klątwę, Anya obudziła wLucienie pragnienie miłości.Obydwie zaakceptowały swoichmężczyzn takimi, jacy byli.Danika doprowadzała Reyesa do obłędu.Ona nigdy go nie zaakceptuje.Nawet gdyby zdarzył się cud izaakceptowała go, nie mógłby z nią być, demon zniszczyłby ją,odmieniłby ją nieodwracalnie.Nie nadawali się na parę.Co nie znaczyło, że jej nie pragnie.Zastanawiał się dlaczego.Byłaśliczna, inteligentna, odważna, ale przecież wiele kobiet miałopodobne cechy.A jednak spojrzenie żadnej nie przenikało w głąb jegoduszy tak jak spojrzenie Daniki.%7ładna nie została przy nim, kiedyumierał.Tylko Danika.Szeptał bezgłośnie jej imię.Otworzył oczy.Pierwsze co zauważył, toświatło poranka sączące się przez czarne zasłony - złote plamki naścianach, na podłodze.Potem aureola jasnych włosów muskającychjego pierś.- Dobrze się czujesz? - powtórzyła pytanie Danika.Patrzyła na niego zniepokojem, troską.- Aeron strasznie cię zmaltretował wczorajwieczorem.- Wczoraj wieczorem? - Ledwie mógł mówić, każde słowo sprawiałoniewysłowiony ból, drażniło gardło - rozkoszne odczucie.- Twojewłosy.- Dotknął palcami kilku kosmyków.- Znowu są jasne.- Wzięłam znowu prysznic i zmyłam resztki płukanki.- Podobają mi się.Zakłopotana komplementem przygryzła wargę.Och, gdyby tak znowuzatopiła zęby w jego szyi.- Wczoraj wieczorem? - powtórzył.- Byłeś u Aerona, w jego lochu.Teraz sobie przypominał, napłynęły obrazy.Usiadł gwałtownie wpościeli.Zabrał Danikę do podziemi.Wszedł do lochu Aerona.Kiedyzapytał o rodzinę Daniki, w oczach Aerona pojawiło się coś na kształtpoczucia winy.Tak jakby miał na sumieniu ich życie, a przynajmniejjednej z nich.Potem Aeron zaatakował go i było wspaniale.I on, idemon rozkoszowali się bólem.Symfonia cierpienia: bicie serca, pulsowanie krwi w żyłach,pomrukiwanie demona.Upajał się męką.Dani-ka tam była, widziała,co on odczuwa.Zdjęty wstydem zamknął oczy, ukrył twarz w dłoniach.Ona nie wie,próbował uspokajać sam siebie.Inaczej nie siedziałaby teraz obokciebie, nie rozmawiałaby z tobą.Obrzuciłaby cię obelgami, wyzwałaod zboczeńców i dewiantów.Były kobiety, które akceptowały jego szczególne preferencje.Większość odwracała się jednak z obrzydzeniem.Przez kilka latszukał partnerek w klubach sa-do-macho.Wtedy jeszcze były tozakonspirowane, nielegalne miejsca spotkań.Przychodziły tamkobiety, które lubiły być wiązane, krępowane, biczowane: dostarczałim takich rozkoszy, one też chętnie zadawały mu ból.Kiedy odkrył,że zaraża kobiety swoim odchyleniem i że staje się to niebezpieczne,przestał odwiedzać podziemne kluby.Sam zadawał sobie ból i samdostarczał sobie rozkoszy.W pewnym momencie, idąc za radą Parysa,przerzucił się na nauczycielki, bibliotekarki, ale to też nie było żadnerozwiązanie: albo go przeklinały, zaszokowane, alborozsmakowywały się w perwersji i zaczynały na oślep krzywdzićniewinnych ludzi.Danika odgarnęła mu włosy z czoła.Dotąd taki gest budził w nimzwykle wstręt.Fizycznie nic wtedy nie odczuwał, ale uświadamiałsobie aż nazbyt dobrze, czego został pozbawiony.Pozostawałypaznokcie rozorywające skórę, zęby wbijane w ciało.Nadal fizycznie pozostawał odrętwiały, ale emocjonalnie doznaniebyło prawie tak rozkoszne jak przeżywanie cierpienia.Nigdy jeszczenie dotykała go w ten sposób.Twój demon zaraża każdą kobietę,której pragniesz.Zgubisz Danikę, zniszczysz jej duszę.Pamiętaj otym.- Reyes?Zamrugał, skupił spojrzenie na twarzy Daniki.- Tak.- Wystraszyłeś mnie na śmierć.- Przykro mi.Dobrze się czujesz?- Tak.Cofnęła dłoń.Chciał zaprotestować, demon też był zawiedziony.Zdumiał się.Demon jest niezadowolony? Domaga się pieszczoty?- Z Aeronem było.jakieś stworzenie.Reyes kiwnął głową.- Pamiętam.- Widziałeś je wcześniej? Wiesz, skąd się wzięło?- Nie widziałem, ale wiem, że to stwór z piekła.- Ból rozpoznał wmaleństwie piekielnego brata.- Nie zawracaj sobie nim głowy.Pobladła, cała krew odpłynęła jej z twarzy.Cokolwiek sobiepomyślała, nie mogły to być miłe myśli.- Dlaczego nie broniłeś się, nie walczyłeś z nim?- Z małym demonem?- Z Aeronem.Widziałam już, jak się ścieraliście.Nie boisz się go.Jesteś silny i.- zamilkła na moment, jakby z trudem przychodziło jejstwierdzenie faktu - zaprawiony do walki.Tymczasem stałeś tambiernie, pozwoliłeś, żeby cię dusił.Reyes wyprostował się.Danikależała na boku, wsparta na łokciu.Wspaniałe, jasne włosy spływały naplecy.Miała na sobie dżinsy, które kupił specjalnie dla niej.Robiłzakupy z przyjemnością, z dumą: wybierał ubrania i wyobrażał sobie,że pewnego dnia będzie oglądał ją w rzeczach, które dla niej wybrał.Miała takie delikatne rysy, jakby spadła na ziemię prosto z nieba.Niezdziwiłby się, gdyby tak było.Mały, zadarty nosek, zaokrąglonepoliczki cherubina, rubinowo-czerwone usta.Kiedy na nią patrzył, ból ściskał mu pierś.Demonowi bardzo siępodobały te bolesne reakcje Reyesa.Uśmiechnął się krzywo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]