[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A niebędzie to takie trudne, bo dopóki tu jesteś, zamierzam cię uczynić swojąkurtyzaną. Co powiedziałeś?! Słyszałaś. Nie taka była umowa. Nie.Wpadłem na to dopiero teraz, kiedy odkryłem, jaką świetną jesteśkochanką. Och! Tylko tak była w stanie zaprotestować.Po prostu zabrakło jejsłów.Jak on może mówić jej takie rzeczy.Jest naprawdę nieznośny.I.znasię na kobietach. Robiłeś to już kiedyś? To znaczy? Nie udawaj, wiesz, o czym mówię.Czy już kiedyś bawiłeś się w tensposób, w kurtyzany i tym podobne. Nie.Pomyślałem, że może być fajnie.To wszystko.90RLTNie wiedziała, co mu odpowiedzieć.Lubiła wyzwania, ale tym razemchodziło o coś więcej. Rozumiem, że twoja odpowiedz brzmi tak. Daj spokój.Przecież ja nie mam doświadczenia Uli kompetencji, bywcielić się w taką rolę. Ocenę zostaw mnie. W takim razie oceń mnie.Raz jeszcze wyszeptała słodkim głosem,uśmiechając się do niego zachęcająco.Nie dał się prosić dwa razy.Z początku chciał to zrobić inaczej, wolniej,przedłużając jej doznania, ale gdy tylko poczuł jej nogi wokół swoich bioder,zupełnie stracił nad sobą kontrolę.Kochał ją desperacko, bez wytchnienia,bez słów.91RLTROZDZIAA PITNASTYScarlet obudziła się w pustym łóżku i zupełnej ciszy.Zamrugała kilkarazy powiekami, po czym usiadła, odgarniając włosy za uszy.Próbowaławychwycić jakiekolwiek odgłosy, ale nic.Nie miała pojęcia, która jestgodzina, a krótki rekonesans wzrokiem po pokoju dowiódł, że John niepotrzebował zegara w sypialni.Jasne światło przebijające się przez zasłonkiwskazywało, że jest już pózno.Była szczęśliwa, że nie ma przy niej Johna,dzięki czemu mogła wyskoczyć naga z łóżka, bez najmniejszegoskrępowania.Zastanawiała się, gdzie też on się podziewa.Przecież był przyniej, kiedy zasypiała.Dobry Boże! Wciąż nie mogła uwierzyć, że wczorajszanoc wydarzyła się naprawdę.Czuła się cudownie, a wszystko dzięki Johnowi.Może jednak rozmiar ma znaczenie? Choć to oczywiście nie był jedynypowód, dla którego ta noc różniła się od tych spędzonych z innymimężczyznami.John był niewiarygodnie dobrym kochankiem pomysłowymi bardzo cierpliwym podczas gry wstępnej, a jednocześnie gwałtownym iostrym, kiedy tego potrzebowała.Nie zapomniała dzwięku, jaki wydał zsiebie, gdy po raz pierwszy szczytował.Brzmiało to jak ryk dzikiej bestii.Czyżby podświadomie o tym marzyła? zastanawiała, się, gdy umywszy ręcenad umywalką, wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze.By wzięła ją w92RLTposiadanie taka dzika bestia? Nigdy by siebie nie podejrzewała o takieskłonności, ale kto wie, co się czai w mrokach podświadomości.Jednegojednak była pewna: nie spełni skrytej fantazji Johna.Nie ma mowy, by zostałakurtyzaną.Zwłaszcza jego kurtyzaną.Przecież to upokarzające.Za kogo on jąma? Za tanią panienkę do wynajęcia, która będzie odgadywała i spełniała jegoseksualne życzenia?Z drugiej jednak strony nie żałowała ani nie miała mu za złe, że odkryłw niej pokłady namiętności, o których nie miała pojęcia.Wydobył z niejto, co miała najlepszego do zaoferowania, przynajmniej jeśli chodzi o tenaspekt jej natury.Z całą pewnością John musiał być z siebie dumny, że wreszcie udało musię ją uwieść, ale cóż, c'est la vie.Po prawdzie znowu tak bardzo się nieopierała.Poza tym byłaby hipokrytką, gdyby twierdziła, że nie podobała jejsię wczorajsza noc, że nie rozkoszowała się każdą chwilą.Nie zamierzałajednak dzielić się tą wiedzą z Johnem.Mimo wszystko była dość nieśmiała,nie mówiąc już o dumie.To ta duma sprawiła, że nie wyszła z łazienki,dopóki nie sprawdziła, że sypialnia jest wciąż pusta i zamknięta na klucz.Mógł ją widzieć nagą w nocy, ale w świetle dnia to zupełnie co innego.Kiedysię ubrała, po cichu ruszyła na poszukiwanie swojego kochanka.Niemal.zanim tęskniła, choć jednocześnie trochę denerwowała się na myśl o spotkaniu.93RLTNie musiała długo szukać.Spał na kanapie w salonie, półnagi, bez żadnegookrycia.Po raz nie wiadomo który zachwyciła się jego pięknym ciałem,zupełnie jak u Adonisa.Dopiero po chwili dostrzegła szramę na prawejnodze, tuż pod kolanem.Nie zauważyła jej poprzedniej nocy.Nic dziwnego,pochłaniały ją inne rzeczy.To była paskudna, fioletowa i nierówna blizna,zapewne pamiątka po niedawnym złamaniu nogi.Zastanawiała się, jakpoważny był wypadek i w jaki sposób do niego doszło.Mogłaby o to zapytać,ale przecież obiecała, że nie będzie się wtrącała do jego życia.Już raz tozrobiła, gdy zapytała o relacje z ojcem.Ileż tajemnic skrywał? Ileniespodzianek? Jak to możliwe, że przez tyle lat jej pragnął i nigdy tego niewyznał?Dostrzegła na stoliku przy sofie szklaneczkę z resztką brandy na dnie.Nigdy nie piła tego alkoholu, ale matka czasami dodawała małą porcję dobożonarodzeniowego ciasta.Pojawiła się kolejna zagadka do rozwiązania.Przyszedł do salonu, pił brandy i zasnął na kanapie.Dlaczego nie został z niąw sypialni?Kiedy zorientowała się, że John się budzi, miała ochotę uciec i schowaćsię w swoim pokoju, ale po chwili zreflektowała się.Cokolwiek ma się stać,lepiej mieć to za sobą.Taką wyznawała zasadę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]