[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jałmużny? zdziwiła się Suzanne. Tych wszystkich dodatków rodzinnych i licho wie jeszcze jakich. Czyżby nie pochwalał pan decyzji, dzięki którym poprawi się los kobieti dzieci? Pytanie, czy nasz kraj na to stać, droga pani Temperley. Czy nie sądzi pan, że ludzie zasłużyli sobie na to, by przestać cierpiećniedostatek? Saldo musi się zgadzać.Dokładnie tak, jak w gospodarstwiedomowym, moja kochana.Suzanne odłożyła nóż i widelec.173RS Ludzie zasłużyli sobie na ten gest.Wszyscy ci prości ludzie, którzywstąpili do wojska i bronili kraju, zasłużyli sobie na coś.Na przyzwoite domy iodpowiednią opiekę medyczną, i na to, by nie musieć się martwić, że stracąpracę, gdy znów nadejdzie kryzys gospodarczy.Dlatego głosowali na panaAttlee.Zaufali, że da im to, na co zasłużyli.George Luscombe klasnął w ręce. Z próżnego i Salomon nie naleje. Ale nie może być inaczej. Oczy Suzanne płonęły. Nie może byćinaczej.Czy pan tego nie rozumie? W przeciwnym razie, wszystkie ofiaryposzłyby na marne. Mówię tylko o faktach ekonomicznych. Wszyscy ci ludzie, którzy oddali swoje życie.to nie miałoby żadnegosensu. Nie należy pozwalać, by sentymenty przesłoniły nam rzeczywistość. Sentymenty! W głosie Suzanne była już wściekłość. Ludzie zawszeużywają tego słowa, gdy wiedzą, że nie mają racji! Jakby sentymenty, emocje,uczucia były czymś, czego należy się wstydzić!Lois Barrington przerwała w końcu nieprzyjemną ciszę. Czy ktoś ma jeszcze ochotę na warzywa? Nie? W takim razie przyniosępudding.Gdy już wracali do domu, Suzanne powiedziała: Przepraszam, że tak nakrzyczałam na tego okropnego człowieka.Mamnadzieję, że nie zepsułam ci wieczoru.Słońce zachodziło i wapienne zbocza zrobiły się najpierw złote, a potemmiedziane.174RS Och uśmiechnął się Marius. Aykowata pieczeń i psia sierść wzupie.Wcale bym nie żałował. Mówiłam to, co myślę. Wiem o tym.Suzanne obrzuciła go przelotnym spojrzeniem. Nie zgadzasz się ze mną? Zgadzam się.Tylko. Co? W pewnym sensie on także miał rację. Ależ Marius! Był nieznośny.Nadęty, wyniosły, wstrętny. To prawda.Mimo to. Marius zmrużył oczy, gdy promieniezachodzącego słońca zaczęły go razić Wielka Brytania musi wyciągnąć rękędo Ameryki.Jeśli Amerykanie nam nie pomogą. To co? Och.nieważne. Spróbował się uśmiechnąć. Marius! Nie życzę sobie, abyś mnie w ten sposób traktował! Nie jestemgłupią małą kobietką! Wiem o tym.I nigdy cię tak nie traktowałem. Westchnął. Ludzienarzekają na system kartkowy, mówią, że jest znacznie gorzej niż w czasiewojny.Twierdzą, że nie zdołają się już dłużej ograniczać do niewielkichprzydziałów chleba, mięsa, cukru i benzyny.Nie wydaje mi się jednak, bysytuacja miała ulec poprawie w najbliższym czasie.W czasie wojnywyczerpały się wszystkie nasze zapasy.I nie możemy już liczyć na to, że jakowielkie imperium wkrótce znów wypełnimy sobie skrzynie.Jeśli Amerykanienam nie pomogą, będzie jeszcze gorzej.Zboczyli z drogi, idąc skrótem przez pola w stronę Missencourt.Wpowietrzu wciąż jeszcze czuło się atmosferę przyjemnego czerwcowego dnia.175RS Co to znaczy: gorzej? Bez pomocy Ameryki możemy zbankrutować.Wszystkie reformysocjalne, które, jak słusznie zauważyłaś, są konieczne i na które ludziezasłużyli, trzeba będzie odłożyć na pózniej.Mało tego.Niewykluczone, żetrzeba będzie skierować robotników do odpowiednich sektorów, tak jak wczasie wojny, albo jeszcze gorzej.I że wszyscy będziemy musieli żyć nagłodowych racjach.Tysiąc kalorii dziennie.Szli przez gęsty, ciemny, iglasty las. Nasza firma podupadnie.Mamy za sobą bardzo trudny rok z powodukryzysu paliwowego i fatalnej pogody.Och, ale nie powinnaś się martwić dodał pośpiesznie, widząc wyraz jej twarzy. Jakoś przetrwamy. Marius! powtórzyła Suzanne wyraznie rozdrażniona.Podał jej dłoń,gdy przechodzili przez ogrodzenie. Pragnę tylko, byś była szczęśliwa. Jestem szczęśliwa.W końcu znalazł w sobie dość odwagi, by powiedzieć: Nie, Suzanne, nie jesteś szczęśliwa.Zatrzymała się na szczyciedrewnianych schodków. Myślę nawet dodał Marius ostrożnie że jesteś strasznienieszczęśliwa.Zagryzła wargi.W jej oczach pojawiła się czujność.Po chwiliuśmiechnęła się jednak. Mylisz się, Marius. Zeskoczyła ze schodków.Jej głos stał się miękki izmysłowy.Przytuliła się do męża.Gniew był jednak silniejszy niż pożądanie, więc ją odsunął.176RS Gdyby tylko o to mi chodziło powiedział łagodnie mógłbym tosobie kupować.Suzanne pobladła, a potem powiedziała z goryczą: Większość mężczyzn chce właśnie tego.Marius musiał się odwrócić i zacisnąć pięści.Intensywny zapachsosnowych igieł wywołał w nim wspomnienie ich pierwszego zbliżenia. Jestem twoim mężem powiedział gniewnie. Nie chłopakiem aniprzechodniem i nie żadnym oficerem, którego poderwałaś W pubie, ale twoimmężem, ojcem twojego dziecka.Suzanne zakryła twarz rękami. Przepraszam. Może większość mężczyzn chce tylko tego, ale nie ja.Wiem, że niepobraliśmy się z miłości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]