[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szaty leżaÅ‚y na nim tak, jakby zostaÅ‚ zmu-szony do ich wdziania pod grozbÄ… utraty życia i jakby z czystej prze-kory same z siebie sprzysiÄ™gÅ‚y siÄ™, by zeÅ„ opaść.Spod kaftana zwisaÅ‚mu luzny trok, wierzchniÄ… sukniÄ™ miaÅ‚ przekrzywionÄ…, a zwiotczaÅ‚akryza leżaÅ‚a mu smÄ™tnie na szyi jak zmÄ™czony upaÅ‚em pies.MiaÅ‚o siÄ™wrażenie, iż przywiaÅ‚ go tu porywisty wicher.MusiaÅ‚ być krewnymktóregoÅ› ze starszych panów.%7Å‚aden kancelista nie utrzymaÅ‚by siÄ™ naposadzie ubierajÄ…c siÄ™ w ten sposób.ByÅ‚ wysoki i niezgrabny, lecz zarazem bardzo przystojny i naglezdaÅ‚am sobie sprawÄ™, że nie chciaÅ‚abym, aby na mnie również patrzyÅ‚z pogardÄ… (choć ja oczywiÅ›cie gardziÅ‚am nim jako osobÄ… niższegostanu).ZadarÅ‚am podbródek, by minąć go wynioÅ›le, kÄ…tem oka jednakudaÅ‚o mi siÄ™ dostrzec, że jego czarne brwi uniosÅ‚y siÄ™, a spojrzenieciemnych oczu przybraÅ‚o nowy wyraz.Zauważywszy mnie, rozbÅ‚ysÅ‚o ipodążyÅ‚o za mnÄ…, udajÄ…c przy tym, że wcale tak nie jest.Aha, pomy-Å›laÅ‚am.WygraÅ‚am pojedynek na spojrzenia, niewÄ…tpliwie dziÄ™ki kosz-townej jedwabnej sukni.Takie rzeczy robiÄ… wrażenie na ludziach jegopokroju.Teraz muszÄ™ prÄ™dko iść dalej, nim wykuta na pamięć oracjawywietrzeje mi z gÅ‚owy.Lecz jeden ze starszych mężczyzn nagle zwróciÅ‚ siÄ™ do mnie.TeżcoÅ›! Ja miaÅ‚abym znać takiego.O Boże, jasne, że tak! przystrzygÅ‚inaczej brodÄ™, no i oczywiÅ›cie posiwiaÅ‚.ByÅ‚ to mąż mojej kuzynki, tejplotkary Mateliny wulgarny bogaty bankier, pan Bonneuil. CoÅ› takiego, toż to kuzynka Mateliny, Sybilla! wykrzyknÄ…Å‚,podchodzÄ…c bliżej wraz ze swym towarzyszem. Sybillo, odkÄ…dwidziaÅ‚em ciÄ™ ostatni raz, zrobiÅ‚a siÄ™ z ciebie bardzo elegancka panna.Pozwól, że ci przedstawiÄ™ mojego drogiego przyjaciela, pana Montver-ta z domu Fabris i Montvert, a to jest jego syn.Prawie go nie sÅ‚uchaÅ‚am, przerażona, że zapomnÄ™ mÄ… kunsztownÄ…przemowÄ™.Poza tym nigdy nie sÅ‚yszaÅ‚am o żadnym Montvercie,kimkolwiek lub czymkolwiek byÅ‚.Pewnie nabyÅ‚ jakÄ…Å› posiadÅ‚ośćwraz z tytuÅ‚em albo jest wÅ‚aÅ›cicielem banku jak ci wszyscy natrÄ™tniWÅ‚osi. Panna Sybilla jest uznanÄ… w naszym mieÅ›cie poetkÄ…, a jej Dialog Cnót zostaÅ‚ entuzjastycznie przyjÄ™ty na przedostatnimwieczorku literackim, jaki moja żona urzÄ…dziÅ‚a w dzieÅ„ Å›wiÄ™tegoMichaÅ‚a.100No i koniec! Już zapomniaÅ‚am, co miaÅ‚am powiedzieć, a wszystkoprzez to, że wytworna jedwabna suknia przyciÄ…gnęła uwagÄ™ tego zlewychowanego nuworysza.Nagle zdaÅ‚am sobie sprawÄ™, że obaj nie-znajomi patrzÄ… mi na nogi.Boże, moje buty! Jaki kontrast z pożyczonÄ…sukniÄ….i takie wielkie! Spódnica okazaÅ‚a siÄ™ jednak nie dość dÅ‚uga.CzuÅ‚am, że pod woalem oblewa mnie krwisty rumieniec.Starszy panmówiÅ‚ chyba o muzach.WybÄ…kaÅ‚am coÅ› w odpowiedzi, nawet niewiem co; sÅ‚yszaÅ‚am tylko gÅ‚oÅ›ne bicie mego upokorzonego serca. Z żalem dowiedziaÅ‚em siÄ™ o kÅ‚opotach twego ojca ciÄ…gnÄ…Å‚bezlitoÅ›nie mąż Mateliny. Obawiam siÄ™, że jeÅ›li go stracÄ…, zamknÄ…siÄ™ przed wami wszystkie drzwi, nawet nasze.Herezja.Sama wiesz,w dzisiejszych czasach nie można ryzykować.Dobrze uczyniÅ‚aÅ›,kierujÄ…c siÄ™ do biskupa.SÅ‚yszÄ™, co mówiÄ… inni bankierzy.Plotka gÅ‚osi,że pan D'Apchon, ta kreatura marszaÅ‚ka de Saint-André, od dawna jużma na oku dom twojego dziadka.Podobno pożyczyÅ‚ znacznÄ… sumÄ™ nietylko na jego odnowienie i urzÄ…dzenie, lecz także na Å‚apówkÄ™ dlasÄ™dziego.W normalnych warunkach zeznanie czÅ‚owieka z gminuwydobyte na torturach nie wystarczyÅ‚oby, żeby oskarżyć szlachcica. Hannibal jedzie tu z listem od konetabla Montmorency'ego wyjÄ…kaÅ‚am ale bojÄ™ siÄ™, że przybÄ™dzie za pózno. SÅ‚uchaj, droga kuzynko: musisz podkreÅ›lić zwiÄ…zki twej rodzi-ny z konetablem.Jego pozycja na dworze jest wyższa niż Saint-Andrégo i D'Apchon także nie zechce mu siÄ™ narażać.PamiÄ™taj, żew tej sprawie wcale nie chodzi o winÄ™ czy niewinność.Wypowiedziawszy jeszcze parÄ™ uprzejmych zdaÅ„, panowie pożeg-nali siÄ™ i odeszli, pozostawiajÄ…c mnie w przekonaniu, iż tym wtrÄ™temprzypieczÄ™towali mojÄ… ostatecznÄ… zgubÄ™.Mowa, tak wzruszajÄ…ca iwytwornie ujÄ™ta w sÅ‚owa, do reszty wywietrzaÅ‚a mi z gÅ‚owy, a na jejmiejscu rozpanoszyÅ‚ siÄ™ strach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]