[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozostali pracownicy przychodzili do kancelarii na dziewiątą,jedynie Patrycja była wcześniej, bo ona otwierała biuro.Zamykał je zwykle Krzysiek, który siedział w nim do póznych godzinwieczornych.Patrycja przyszła koło ósmej trzydzieści i była bardzo zdziwiona, widzącswego szefa tak wcześnie, ponieważ z reguły przyjeżdżał nieco pózniej.Zrobiła mudrugą kawę i zajęła się swoją pracą.Pozostali pracownicy zaczęli się schodzić przed dziewiątą, nie było jeszczedrugiej aplikantki Ewki.Krzysiek równo o dziewiątej wszedł do dużego pomieszczenia, w którymurzędowali jego pracownicy, położył każdemu na biurku akta spraw, jakimi mieli sięzająć i spojrzał na puste biurko Ewki.Odwrócił się w stronę Patrycji i spytał sucho:- Chora?- Nie, dzwoniła, że już jedzie.Nic nie odpowiedział, tylko poszedł do swojego gabinetu.Wszyscy wkancelarii spojrzeli na siebie i nic się nie odezwali.Po chwili otworzyły się drzwi i dobiura wpadła zdyszana Ewka z zaczerwienioną twarzą.- Był tu? Spytała cicho Patrycji, która dawała jej jakieś znaki oczami.Ewkaodwróciła się i zobaczyła swojego szefa, którego wzrok mógłby zamrażać.- Był& ale ciebie tu nie było.Pracujesz od dziewiątej, pamiętasz? Powiedział spokojnym, jak zawsze tonem, który przyprawiał ludzi o dreszczniepokoju.- Tak, wiem, przepraszam, opiekunka się spózniła, nie mogłam przecieżzostawić dziecka samego& - Odparła cicho dziewczyna.- To zastanów się, czy chcesz dalej robić aplikację u mnie, bo nie będętolerował spózniania się.I nie interesuje mnie twoje życie osobiste i związane z nimproblemy.Przemyśl to sobie, zanim kolejnym razem się spóznisz dokończył,odwrócił się i poszedł do swojego gabinetu, po drodze kiwając głową na Patrycję,żeby poszła za nim.Ewka usiadła przy swoim biurku, wyciągnęła laptopa z torby i pokręciłagłową.Koleżanki i koledzy poklepywali ją lekko po plecach i ramionach, nic niemówiąc, bo każdy z nich miał większe lub mniejsze zatargi z szefem za sobą iwiedzieli doskonale, jak człowiek się po takim czymś czuje.Krzysiek usiadł za biurkiem i powiedział do stojącej Patrycji.- Zaraz przyjdzie ta Kochańska, potem jadę do sądu, wrócę koło szesnastej,przygotuj mi te dokumenty podał jej szarą teczkę.- Dobrze kiwnęła głową i wyszła.Krzysiek widział przez półotwarte drzwi, jak Ewka, jego aplikantka, siedzi zzaczerwienioną twarzą przed laptopem, notuje coś w swoich papierach i co jakiś czaswyciera oczy.No tak& Typowe kobiece zagrywki& Dawno się na to uodpornił i niezamierzał już nigdy dać sobą manipulować, nigdy&Popatrzył na zegarek, dochodziła dziesiąta, zaraz miał spotkanie z tąnieznajomą kobietą, a potem musiał jechać do sądu.Bo bronił czterech bossównarkotykowego gangu.Bo podjął się tej obrony, nie dlatego, że chciał, ale dlatego, żemusiał.Kaśka zaparkowała swojego czarnego Landrovera na parkingu przedprzeszklonym biurowcem, weszła do środka i wjechała windą na trzecie piętro.Stanęła przed dębowymi drzwiami, obok których na mlecznym szkle byłwygrawerowany napis: Kancelaria Adwokacka Krzysztof M.Borowski.Wzięłagłęboki wdech, zamknęła oczy i weszła do środka.Patrycja zobaczyła wchodzącą kobietę, która przedstawiła się jako KatarzynaKochańska i powiedziała, że jest umówiona z mecenasem Borowskim.Pomyślałasobie, że kobieta wygląda bardzo młodo i jest bardzo ładna.Była wysoka, gdzieśokoło metra siedemdziesięciu pięciu, miała duże niebieskie oczy, okolone czarnymidługimi rzęsami, czarne brwi, czarne włosy, długie do połowy pleców, z równoprzyciętą grzywką.Ubrana była w elegancki kostium, wysokie szpilki od Prady,przez ramię przewieszony miała jasny prochowiec, w ręku skórzaną, brązową teczkę.Wyglądała na profesjonalistkę w każdym calu, chociaż w jej oczach Patrycjadostrzegła jakiś dziwny wyraz& Jakby& obawę? Strach???Poprosiła kobietę, aby na chwilę usiadła i poszła do swojego szefa,zaanonsować gościa.Krzysiek siedział za biurkiem, zdjął marynarkę, siedząc w błękitnej koszuli,poluzował krawat, ale gdy usłyszał, że pani Kochańska już jest, szybko doprowadziłsię do porządku i poprosił Patrycję, aby ją wprowadziła.Kaśka wstała z sofy i poszła za asystentką, czując, że serce bije jej jak oszalałe,a nogi lekko drżą.Otworzyły się drzwi i zobaczyła& jego.Boże! Był taki& piękny.Jego twarz nabrała ostrzejszych rysów, sylwetkamasy, co znaczyło, że nadal uprawia sport, widać było zarysy mięśni, rysujące siępod dobrze dopasowaną marynarką.Tylko te oczy& niespotykane, dwukolorowe, alejakby pozbawione życia, pozbawione wszelkich uczuć, jak dwa zimne kamienie.On podniósł głowę i gdy ujrzał, wchodzącą kobietę, poczuł, że cały gabinetzaczyna wokół niego wirować.Zacisnął mocniej pięści, wstrzymał niemal oddech ipatrzył na nią.Wyglądała tak& pięknie& Włosy miała dłuższe, ale nadal w tymwspaniałym, prawie czarnym kolorze, lekki makijaż, który doskonale podkreślał jejoczy, cudownie niebieskie.Ubrana ze stonowaną elegancją, nie była w stanie ukryćswojej doskonałej figury.Patrzyła na niego, tymi prawie lazurowymi oczami, wktórych dostrzegł strach, ale i coś więcej& Coś dużo więcej& Coś, co sprawiło, żezrobiło mu się słabo.%7łe znowu poczuł się słaby& %7łe poczuł, iż ta słabość zaczynaprzebijać się przez mur, którym ją zabudował i miał spokój, przez wiele lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]