[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy rzeczywiście powinienem wyjechać? Dlaczegonagle poczułem jakby żal na samą myśl, że na zawsze miałbym opuścić moich braci w Szatanie? Właściwie byłomi tu bardzo dobrze.Uznanie w sekcie było dla mnie bardzo ważne.Jeśli pojechałbym z Dani i Tobiaszem doKalifornii, musiałbym wszystko zaczynać od początku.Nie znalem tam nikogo poza tą dwójką.I nie znalemangielskiego.Jakbym się tam porozumiewał? Ledwo wyjawiłem moje wątpliwości, a już przyjaciele zasypalimnie kontrargumentami.Tego było dla mnie za dużo.Poprosiłem o czas do namysłu i zaproponowałem oblanietego radosnego wydarzenia.- 39 - Mieli odlecieć 9 stycznia.Wyjaśniłem im już, że nie pojadę z nimi.Oficjalnym powodem było, że chcęnajpierw zakończyć naukę.Pózniej, tak im obiecałem, dojadę do nich.Przed samym sobą musiałem sięprzyznać, że nie opuszczę Szatana.Dlaczego tak było, pozostało dla mnie tajemnicą.Trzy dni przed ich odlotem zadzwoniła Daniela:- Aukasz, proszę, przyjdz szybko! Zdarzyło się coś okropnego! Tobiasz nie żyje!Rzuciłem słuchawką i pognałem.Dani była roztrzęsiona i łkała rozpaczliwie.Nie można z niej byłowydostać ani jednego rozsądnego słowa.Wziąłem ją więc w ramiona, głaskałem uspokajająco po plecach iczekałem.Biedna Daniela.Tak jakby za mało przeszła w swoim młodym życiu.Kiedy miała zaledwie czternaście lat,straciła rodziców w wypadku samochodowym.Od tej pory brat był dla niej całą rodziną.Nie miała żadnychdziadków ani krewnych.Stąd związek z Tobiaszem był dużo bliższy niż to bywa wśród innych rodzeństw.Kiedy wreszcie przestanie płakać? Miałem jak najgorsze przeczucia i dlatego chciałem jej zadać kilka pytań.W domowej apteczce znalazłem walerianę.Podałem jej i po dłuższej chwili zaczęła odzyskiwać panowanie nadsobą.Wreszcie dowiedziałem się, co się stało:Poprzedniego wieczoru Tobiasz nie wrócił z treningu.Specjalnie się o niego nie martwiła, gdyż czasamizostawał na noc u przyjaciela.Dopiero kiedy obudziła się rano, a jego jeszcze nie było, zaczęła się niepokoić.Kiedy zastanawiała się, co ma zrobić, odezwał się dzwonek u drzwi.Przed drzwiami stało dwóch mężczyzn wcywilu, pokazując legitymacje policyjne.Poinformowali ją, że znaleziono w parku ciało jej brata.Pobity naśmierć.I że ona musi je zidentyfikować.Z płaczem w glosie wyjąkała:- Och, Aukasz, on wyglądał tak okropnie.Prawie nie mogłam rozpoznać jego twarzy.Kto mógł zrobić cośtakiego? I dlaczego? Dlaczego mój brat? Jak ja sobie bez niego poradzę? Teraz nie mam już nikogo na świecie.Zrozpaczona wtuliła się we mnie.Pozornie spokojny, trzymałem ją mocno, ale moje serce waliło jak dzikie,a myśli plątały się.Skatowano go na śmierć.To był znak satanistów.Ale dlaczego nie pozbyli się go, jakwszystkich swoich ofiar? Czy była to wiadomość dla mnie? Ostrzeżenie? Dlaczego byli tacy pewni, że ani ja, aniDaniela nic nie powiemy.Musiałem się upewnić.Tego samego wieczoru, kiedy Daniela zasnęła wyczerpana, dotarłem do naszego miejsca spotkań.Nie byłotam żywej duszy.Zresztą nikogo nie oczekiwałem.W tygodniu nie odbywały się żadne zebrania.Mimo toczułem się niepewnie, podążając do tego przeklętego ogrodzenia z żelaznych prętów.Na wspomnienie mojegoegzaminu wstępnego przeszedł mnie dreszcz.Ilu przede mną i ilu po mnie wisiało już na tym plocie, ilu byłobezbronnie wystawionych na brutalne uderzenia satanistów? A ilu, pytałem się teraz, umarło w trakcie bicia?Szedłem powoli wzdłuż płotu i oglądałem pojedyncze pręty.Jest! Pręt, od którego coś odpadało i przyklejałosię do mojego palca.Skierowałem światło latarki na rękę.Ciemne, czerwone punkciki.To nie była odłażącafarba, to była zaschnięta krew! W pośpiechu oglądałem kolejne pręty.Na poprzecznym pręcie, na dole zebrałosię więcej krwi, była jeszcze wilgotna.- Widzę, ze się rozumiemy, Aukaszu!Wzdrygnąłem się i odwróciłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]