[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak wolisz.Gwałtownie skręciła w Siódmą Aleję - rany, jechałyśmy praktycznie na dwóch kołach! - i zatrzymałasię z piskiem opon przy niedużej kamienicy z piaskowca.Myślałam, że to dom mieszkalny, ale drzwibyły otwarte, a na chodniku rozciągała się kolejka modnie wyglądających ludzi.Czerwony neon naddrzwiami obwieszczał, że jesteś pod SCRATCH.- O, potańczymy? - spytałam, pogodniejąc.- Uwielbiam tańczyć.- To mój klub.Bardzo chciałam ci go pokazać.- Tak? - To wyjaśniało modne ciuchy.I porsche.-Nie sądziłam, że jesteś stąd.- Posiadam nieruchomości w całym kraju.To niesamowite, co można osiągnąć, mając na tosiedemdziesiąt lat.- Słuszna uwaga - powiedziałam, gdy parkingowy otworzył mi drzwi.Miał na sobie czarne luznespodnie, tenisówki bez skarpetek i biały podkoszulek z zielonym napisem Ugryz mnie gdzieś".Jakmiło.Rzucił mi przelotny uśmiech i zatrzasnął drzwi, a inny parkingowy odjechał samochodemMonique.- To taki klub dla wampirów, tak?- Głównie.Chodzmy do środka, Wasza Wysokość i się napijmy.- Brzmi dobrze.Minęłyśmy kolejkę oczekujących i weszłam za nią jak owieczka prowadzona na rzez.Hm.Szłam za nią i wcale mi to nie przeszkadzało, ale z jakiegoś powodu to przestarzałepowiedzonko nagle mnie zaniepokoiło.I dlaczego nagle, gdy Monique i ja weszłyśmy do klubu, wszyscy przestali tańczyć? I czemu wszyscysię na nas gapili?- Wiesz - powiedziała Monique, odwracając się do mnie - naprawdę na niego nie zasługujesz.- Na kogo? - spytałam głupio.Owca prowadzona na rzez? Gdzie ja to wcześniej słyszałam?Oczywiście z ust pana Masona.Mówił, że jest Utrzymankiem.Owcą.A gdzie wcześniej słyszałam toohydne określenie? Od Monique w noc, gdy Tina i ona zostały zaatakowane.Powiedziała, że dużołatwiej jest trzymać owce niż cały czas polować.Tina i Sinclair to przemilczeli, nie chcielipodejmować tematu.Teraz już na to za pózno.Na moje nieszczęście.- Na kogo nie zasługuję?Oczywiście miałam już przeczucie, że doskonale wiem, o kim mówiła.- Oczywiście na króla.- Aha, no tak.To nie ty namówiłaś pana Masona, żeby mnie zwolnił, co nie?Tylko na mnie spojrzała.- Aha.Oczywiście, że ty to zrobiłaś.Skłamał, że Renee nie przyszła, więc mógł mnie zwolnić i zmusićdo wyjścia z budynku.A potem.dał ci cynk, żebyś wiedziała, gdzie jestem, i tak wylądowałyśmytutaj.U ciebie.- Wiedziałam, że jesteś głupia - westchnęła, a kilka dłoni chwyciło mnie od tyłu - ale nie sądziłam, żejesteś idiotką.- A co za różnica?! - krzyknęłam, gdy ciągnięto mnie na środek parkietu.Niestety chyba nie po to, że-bym zatańczyła z nimi lambadę.- I kto tu jest idiotką? Przecież rozgryzłam cię, nie? Hej! Przestań!Aapy przy sobie, zboczeńcy.Monique, po jaką cholerę.?Monique zniknęła za barem, a gdy się pojawiła, trzymała w ręce złowrogo wyglądający kołek długościmojego przedramienia.- A myślałam, że poszłaś zrobić mi daiquiri.- Mam dla ciebie podpowiedz - przemówiła jak do upośledzonego ucznia, czym mnie bardzo wkurzyła-żebyś mogła powiedzieć coś oczywistego w stylu To ty jesteś zabójcą".- No przecież jesteś! Nie wierzę! Jedyny napotkany wampir, który był dla mnie miły, a okazuje się, żeto ty zabijasz wampiry!Wciąż z dziesięć dłoni mocno mnie trzymało.Gdzie podziewał się Sinclair, gdy naprawdę gopotrzebowałam?- Tak-powiedziała znudzonym głosem.Szkoda, żenię mogłam przyciągnąć całej jej uwagi.Byłam takwściekła, że miałam ochotę pogryzć samą siebie.- Miałam to szalone przeświadczenie, że ciężkobędzie cię załatwić.Chciałam, żeby Wojownicy trochę poćwiczyli.A potem.potem - dodała, a jejusta zacisnęły się po raz pierwszy z wściekłości -ten idiota, ten dzieciak, ten dureń Jon, zakochał się wtobie.I nie chciał cię zabić.I jeszcze przekonał do tego innych.Skromnie wzruszyłam ramionami.Nie moja wina, że mam nieziemski seksapil.- Masz pecha, krowo.Puścicie mnie wreszcie? -Szarpnęłam, ale bez skutku.Z gumy byli czy co? - Asama dałaś się zaatakować, żeby odsunąć od siebie podejrzenia.Ziewnęła.- Yhym.Cholera, skutecznie.Ani przez chwilę nie brałam pod uwagę Monique.Byłam zbyt zajętapilnowaniem Sary, która była niczym w porównaniu z tą zdradliwą suką.Pomyśleć tylko, że tamtązabiłam kołkiem i poszłam na imprezę z Monique.Boże, czasami naprawdę byłam za głupia, żebyżyć.Ale wyglądało na to, że ten problem wkrótce się skończy.- Teraz się doigrasz.Chyba.Na pewno! Masz przesrane, Monique.- Jak tylko uwolnię się od uściskutych gumowych nieumarłych.- Jeszcze chwila i cię.yyy.- Więc to ja cię zabiję - dokończyła, ożywiając się -a Sinclair będzie potrzebował nowej małżonki.Oczywiście Tina się do tego nie nada.Są niemal jak rodzeństwo, zauważyłaś? Sarah nie żyje, a pozanimi nie ma zbyt wielkiego wyboru.- Czyli zostajesz ty, tak?- Czyli zostaję ja.- Ale czy nie ma nas dużo więcej?- Zapewniam cię, że Erie Sinclair uzna mnie za najlepszy wybór.- A fakt, że już ma małżonkę - powiedziałam sucho -nie jest dla ciebie żadnym obostrzeniem.- Obostrzenie! Dziwię się, że nie musiałaś sobie tego wcześniej napisać.- Hej, hej! To że na mnie napadłaś, to jedno, ale uważaj na te wredne komentarze.Podeszła do mnie z kołkiem w dłoni.Zdałam sobie sprawę, że miałyśmy widownię.Opróczuczepionych mnie wampirów na parkiecie znajdowało się jeszczeokoło dwudziestu gapiów.Nieskorych do pomocy, jak się domyślałam.Należały do Monique.Albonie uważały mnie za prawdziwą królową.Tak czy inaczej, na jedno wychodziło.No ale przynajmniejwciąż mówiła, nawet jeśli jednocześnie machała kołkiem niczym dyrygent batutą.Typowy błądczarnych charakterów z filmówo Bondzie.Miałam nadzieję.-.zmarnowane zasoby.- Co? Nie słuchałam.Zazgrzytała zębami.- Mówię, że jestem oburzona takim marnotrawieniem wampirów i zasobów.Powinnam była cięzlikwidować, jak tylko wróciłam do miasta.Nie miałam pojęcia, że to będzie takie łatwe.- Hej! Mówiłam coś o wrednych komentarzach!- Pomyśleć, że płaciłam Nieustraszonym Wojownikom za ćwiczenia, doskonalenie umiejętności, abyprzygotowali się na ciebie.Co za absurd! Nie zabiłaś Nostro, prawda?- Co? - Ta nagła zmiana tematu bardzo mnie zaskoczyła.- To dlatego myślałaś, że nie pójdzie ci zemną łatwo?Posłała mi miażdżące spojrzenie mówiące: oczywiście".- Tak się składa, że to ja go zabiłam.- Niestety tak samo jak mały George Washington, nie potrafiłamkłamać.- To znaczy tak jakby.Poszczułam na niego Ogaryi to one go zjadły.- Ogary! Co ja bym dała, żeby zobaczyć ich pokrzywione mordy.- Monique,słuchaj.Nie musisz mnie zabijać, żeby zdobyć Sinclaira.Możesz go sobie wziąć.- Nie sądzę.- Serio!Nie mogłam w to uwierzyć.Najpierw wmanewrował mnie, żebym się z nim przespała.Potemdowiedziałam się, że zostałam jego nieumarłą kobietką na tysiące lat.Potem wmanewrował mnie,żebym się znowu z nim przespała.Tak jakby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]