[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Monitor edytora zajaśniał, zalewając oboje rozmytym, bladym blaskiem.Keeler zaczęłaprzeglądać zapisane obrazy.Zignorowała zdjęcia zrobione na Davinie, jak również te, na którychuwieczniła kapitana Lokena wraz z resztą Kwadry przed wyruszeniem do ataku na twierdzę wSzeptunach. Czego dokładnie szukasz? Tego powiedziała triumfalnie, przesuwając edytor w jego kierunku.Plik zawierał osiem ujęć, z których wszystkie zrobione zostały podczas narady wojennejna Davinie, kiedy to zdrada Eugana Temby po raz pierwszy wyszła na jaw.Na wszystkich zdjęciachwidać było Pierwszego Kapelana Erebusa i Euphrati nacisnęła kursor, zbliżając obraz jego pokrytejtatuażem głowy.Sindermann głośno wciągnął powietrze, rozpoznając wytatuowane symbole.Byłyidentyczne z tymi, które pokazywał Keeler wcześniej. To jest to powiedział. Cytaty z Księgi Lorgara.Czy potrafisz zbliżyć obraz,byśmy mogli zobaczyć wszystkie symbole? Pewnie, że potrafię odparła, nie odrywając palców od klawiatury edytora.Na podstawie zdjęć Erebusa zrobionych pod różnymi kątami Euphrati zdołała sporządzićobraz wszystkich symboli wytatuowanych na jego głowie; przeniosła je na jedną płaszczyznę.Sindermann z podziwem obserwował jej wprawną pracę.Euphrati mruknęła z zadowoleniem,nacisnęła klawisz i ze szczeliny edytora wysunął się lśniący wydruk.Keeler uniosła zdjęcie zakrawędz i przez sekundę wachlowała nim powietrze, by je osuszyć. Proszę powiedziała, podając je Sindermannowi. Czy to pomoże panuprzetłumaczyć treść książki?Sindermann położył wydruk na stole obok księgi.Wyraznie podekscytowany, przezchwilę porównywał zdjęcie z księgą oraz własnymi notatkami, palcem śledząc rzędy kanciastychznaków. Spójrz, transliteracja wskazuje, że to słowo składa się głównie z samogłosek, to zaśnależy do jakiegoś żargonu.Zwiadczy o tym znacznie gęstsza struktura sylabiczna.Po chwili Keeler przestała słuchać Sindermanna, nie rozumiejąc za bardzospecjalistycznych pojęć, których używał.Karkasy czy Mersadie zapewne by go zrozumieli, aledomeną Euphrati były obrazy, nie słowa. Jak długo zajmie panu rozgryzienie tekstu? Proszę? zapytał wyrwany z wątku Sindermann. Och, niedługo.Gdy się znagramatyczną strukturę języka, zrozumienie reszty jest już kwestią względnie łatwą. Jak długo więc? Daj mi godzinę i przeczytamy to razem, dobrze?Euphrati skinęła głową. W porządku.Rozejrzę się tu trochę, jeżeli nie ma pan nic przeciwko. Proszę bardzo, moja droga.Może coś zwróci twoją uwagę, choć obawiam się, żewiększość tego księgozbioru odpowiada raczej gustom starych uczonych.Keeler uśmiechnęła się i wstała od stołu. Nie jestem wprawdzie dokumentarzystką, ale potrafię czytać, Kyril. Oczywiście, nie twierdzę wcale. %7łartuję powiedziała i odeszła między regały, pozostawiając Sindermanna nad jegoksiążkami.Szybko zorientowała się, że iterator miał całkowitą rację.Spędziła kolejną godzinę,spacerując między półkami pełnymi zwojów, ksiąg i zalatujących pleśnią manuskryptów o luznychkartach.Większość książek miała niezrozumiałe tytuły, w rodzaju Omeny astrologiczne iastrotelepatyczne, Niebezpieczeństwa czarney magyi czy Księga Atum.Przy ostatniej z książek poczuła na plecach dreszcz i zatrzymała się, by zdjąć ją z półki.Nie miała zamiaru oddawać się lekturze, nie mogła jednak zaprzeczyć, że pachnąca skórzaną oprawąksięga w jakiś sposób dziwnie ją przyciąga.Otworzyła ze skrzypnięciem skóry okładkę, a z karty tytułowej osypał się stuletni kurz,dostając się do gardła i powodując atak kaszlu.Słyszała, jak siedzący niedaleko Sindermann czytana głos Księgę Lorgara, pracując nad przekładem.Ze zdziwieniem zorientowała się, że wyciągnięty tekst został napisany w zrozumiałymdla niej języku.Szybko przebiegła wzrokiem pierwszą stronę.Znów dobiegł ją głos Sindermanna iEuphrati dopiero po chwili zorientowała się, że słyszy te same słowa, które widnieją na trzymanejprzez nią karcie.Na jej oczach litery rozmazywały się i zmieniały kształt, a wyblakły druk zdawałsię być podświetlony od wewnątrz.I wtedy książka buchnęła płomieniem.Keeler wydała z siebieokrzyk zaskoczenia i strachu i upuściła ją.Odwróciła się na pięcie i pobiegła z powrotem tam, gdzie siedział Sindermann.Wybiegła zza rogu i zobaczyła, jak czyta na głos, a na jego twarzy maluje się wyraz przerażenia.Zciskał krawędzie okładki, jakby nie mógł już ich puścić, a słowa wylewały się z niego powodzią,brzmiąc dziwnymi, obcymi głosami.Euphrati poczuła w powietrzu wyładowania elektryczne, od których włosy zaczęły stawaćjej dęba, a nad biurkiem Sindermanna zawisł blady obłok błękitnego światła.Rozmigotany,rozmazany obraz poruszał się tak, jakby nie pasował do otaczającej go rzeczywistości. Kyril! Co się dzieje? krzyknęła.Groza wspomnień z Szeptunów powróciła,pozbawiając ją sił i powalając na kolana.Sindermann nie odpowiedział, a słowa dalej wylewały sięstrumieniem z jakby nienależących już do niego ust.Przerażone oczy iteratora utkwione były wnienaturalnym obiekcie unoszącym się nad biurkiem.Euphrati widziała, że opanował go taki samstrach, jaki trzymał w lodowatym uścisku ją samą.Zwiatło wzdęło się nagle i napięło, jakby coś napierało na nie od zewnątrz, a potem zjego głębi wynurzyła się opalizująca kończyna, macając przestrzeń wokół.Keeler poczuła, jaktowarzyszący jej od czasu ataku w Szeptunach gniew zwycięża strach, i zerwała się na równe nogi.Podbiegła do Sindermanna i złapała go za kościste nadgarstki, a przez świetlistąszczelinę zaczęło przedzierać się coś, co w zarysach przypominało falującą, rozmigotaną sylwetkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]