[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstrząsnęła nią potężna fala rozkoszy i było to jak czołowe zderzenie z czymśniewytłumaczalnym, pełnym dzikiej zapalczywości.Na sekundę ustępowało, apotem ze zdwojoną siłą powracało.Czuła, jakby wznosiła się wysoko wprzestworzach, jakby trwała w rozrzedzonym powietrzu, nie mogąc złapać tchu.Wreszcie wolno opadła.Leżała, dysząc ciężko.I wtedy zauważyła, a bardziejpoczuła, jego erekcję.On ją zadowolił, przygotował, żeby czuła się z nimswobodnie.Teraz kolej na nią.Postara się, jeśli będzie trzeba, uda, że jest bardziejpodniecona niż w rzeczywistości.Ten błogi ciężar na biodrach, czekała na to.Zacisnęła uda wokół bioder Keegana i uniosła nieco pośladki.Zapraszała go, i samanie chciała niczego stracić z ich wspólnych doznań.Oplotła go delikatnie swymidługimi nogami.Wszedł w nią.175SROd razu pojęła, że niczego nie musi udawać.Pierwszy jego ruch wystarczył,by znów przeniosła się w upojny świat zmysłowych doznań.Szybko zaczęładostosowywać swoje ciało do jego rytmu.Raz po raz doznawała niesamowitego uczucia, że nie wytrzyma dłużej tejnamiętności, tego pragnienia oddania się i wspólnego przeżycia owego dziwnegoupojenia, jakie może być dane tylko przez bliską osobę.Sądziła, że przy pierwszym orgazmie odczuła największą z możliwychrozkoszy.Myliła się.Oparł się na łokciach.Ich usta się połączyły.Z każdym ruchem oboje docieralicoraz dalej, ich ciała falowały.Czy im się wydawało, że szybowali w prze-stworzach? Po paru obłędnych chwilach wrócili na ziemię.Któreś z nich cośkrzyknęło, choć pewnie to dwa głosy zlały się w jeden.Keegan odrzucił w tyłgłowę.Molly łkała, zaciskając ręce na jego ramionach.Jeszcze w niej był, a ona niechciała się z nim rozstać.Więc zostali razem, połączeni, ich ciała nie mogły się nasycić wzajemnąobecnością.Czekał w niej, wciąż gotowy, dopóki wstrząsana dreszczami jęczałacichutko.Dopóki nie doszli do siebie.Kiedy już było po wszystkim, sturlał się obok na materac.Przez chwilę leżałna wznak, wciąż posapując, po czym wciągnął Molly na siebie i przykrył ich obojekocem.Nie odzywali się.Czas płynął.Kto wie, może drzemali, budzili się i znówzapadali w drzemkę.Molly całkiem straciła poczucie czasu.A potem.potem Keegan pogładził ją po plecach, leciutko ścisnął jej pośladki,musnął wargami ucho, brodę, policzek.Zorientowała się, że znów jest podniecony.Ona też go chciała.- Keegan.- szepnęła.- Chyba nie możemy.176SRUniósł ją tak, by siedziała na nim.Widziała jego błyszczące oczy, czuła ręcena biodrach.Jeden zdecydowany ruch i był w niej.Przy drugim Molly zamknęła oczy.Potem zaczęła mruczeć i poddała się mu.Jego sile, jego dominacji.Te nowe doznania ją oszołomiły, chciała go zaspokoić iulegała jego pragnieniom.Unosiła biodra, pochylała się nad nim, pieściła dłońmijego tors, on trzymał jej piersi, głaskał kibić, co jeszcze bardziej zwiększało ichodczucia.Razem doświadczali emocji narastającej w nich namiętności, upajali sięwłasną rozkoszą i radością, która temu towarzyszyła.Leżał bez ruchu, spleciony z Molly, dopóki nie nabrał pewności, że zasnęła.Wtedy, uśmiechając się do własnych myśli, wysupłał się z jej objęć, wstał, wciągnąłdżinsy i opuścił pokój.Niebo powoli jaśniało.Chciał sprawić Molly przyjemność:zabrać z werandy Lucasa, przenieść go na górę i położyć do łóżeczka.Ale Lucas nie spał.Był już ubrany i wesoło podskakiwał w kojcu, który stałna środku kuchni.Nieopodal Florence mieszała coś w rondelku.Słysząc kroki,obróciła się i zmierzyła Keegana wzrokiem.- No proszę - powiedziała.- Keegan McKettrick, częściowo odziany.Nie wycofał się za drzwi, choć oczywiście nie pojawiłby się w kuchni z gołymtorsem, w samych dżinsach, w dodatku niedopiętych, gdyby wiedział, że zastanietam Florence.- Jak Psyche? - spytał.- Wciąż śpi.Lucas stanął na paluszkach i wyciągnął rączki do góry.Keegan ze ściśniętym gardłem wyjął małego z kojca.Serce zabiło mu szybciej.O nic więcej Florence nie pytając, odwrócił się i zdzieckiem w ramionach ruszył na górę.Kiedy dotarł na miejsce, Molly siedziała na łóżku, zaróżowiona, lekkozaspana.Lucas zaczął się wiercić; szczebiocząc po swojemu, znów wyciągnąłrączki, tym razem do Molly.177SRKeegan podał jej dziecko.Następnie rozejrzał się po pokoju i zgarnął zpodłogi koszulę, skarpetki, buty.- Tam jest prysznic.- Molly wskazała drzwi.Z jej twarzy niewiele dawało się wyczytać, za to błysk w oczach mówiłwszystko: ich próba wypadła pomyślnie.Dwadzieścia minut pózniej Keegan wyszedł z łazienki; we wczorajszymubraniu czuł się nieświeżo.Molly i Lucasa nie było w pokoju, co przyjął z ulgą ilekkim niezadowoleniem.Przeszedł boso do sąsiedniego pokoju, w którym wcześniej widział dziecięcełóżeczko, ale tam też ich nie było.Na moment przystanął w progu, żeby wciągnąćbuty.Zastał Molly w kuchni; siedziała przy stole i popijając kawę, rozmawiała zFlorence, a jednocześnie karmiła łyżeczką Lucasa.Keegan się zawahał.Wejść czy nie? Oparty o framugę drzwi, przyglądał sięjej z zainteresowaniem.Miała na sobie białe bawełniane szorty i zieloną bluzkę na cienkichramiączkach.Przed zejściem na dół włosy spięła niedbale klamrą.Może dając jejLucasa, powinien był ją uprzedzić, że Florence wie, iż spędzili razem noc -musiałaby być ślepa, żeby się niczego nie domyślić, kiedy półrozebrany wszedł dokuchni.Molly sprawiała wrażenie osoby wypoczętej, w dobrym nastroju.Osobyszczęśliwej, zadowolonej z życia.Jakby wyczuwając jego obecność, zerknęła na drzwi.Ayżeczka z płatkami dla Lucasa zawisła nieruchomo w powietrzu.Cholera jasna, przeraził się Keegan.Ona żałuje tego, co się wydarzyło.Ale trudno, stało się.- Jak Psyche? - Po raz drugi tego ranka zadał Florence to samo pytanie.178SRMolly zmarszczyła lekko czoło; po chwili ponownie wprawiła łyżeczkę wruch, przysuwając ją do buzi dziecka.- Idz i sam zobacz - odparła niania.- Mam jej powiedzieć? - Keegan popatrzył na Molly.Oblawszy się rumieńcem, wbiła w niego wzrok.- O małżeństwie - sprecyzował poirytowany.Co ona sobie wyobrażała? %7łepójdzie na werandę i wyzna Psyche, że spędził noc w łóżku z Molly, robiąc to, cozwykle mężczyzna i kobieta robią nago w łóżku?Sfrustrowana skinęła głową.Ponieważ Lucas stracił zainteresowanieśniadaniem, odstawiła na bok miseczkę z płatkami.Keegan zamyślił się: ciekawe, gdzie wzięła prysznic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]