[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapewne było kwestią przypadku, że wszystkie te wydarzenia - "list 34",publiczne pojawienie się "mijalowców", powstanie pierwszego programunajbardziej radykalnych środowisk październikowych, dotarcie "młodych"aparatczyków w bezpośrednie pobliże centrum władzy, awans leadera"partyzantów" - rozegrały się w ciągu tego samego roku.Ale sama tazbieżność powodowała, że pozycja Gomułki, a tym bardziej jegowspółpracowników i uczestników partyjnej elity, zostały mocnozakwestionowane od wewnątrz.Nie były to wszakże jedyne trudności Isekretarza na terenie politycznym.Wojna o mileniumPowrót prymasa Wyszyńskiego z internowania był powodem, że "niemalcodziennie - jak pisze Andrzej Micewski - zgłaszali się politycy, chcącysię uaktywnić i szukający w Kościele moralnego oparcia".Na ogół prymasograniczał się do wysłuchania zainteresowanych, doradzał im ostrożność irozwagę, ale daleki był od "dawania wskazówek typu politycznego".Tej linii postępowania najwyższy hierarcha i niekwestionowany autorytet społecznościkatolickiej był wierny przez wiele lat, wystrzegając się interwencji iwypowiedzi w kwestiach ogólnopolitycznych i społecznych nie należących dobezpośredniej domeny nauczania Kościoła oraz swobody praktyk religijnych.Nie wspierał żadnych, i tak raczej nielicznych, inicjatyw tworzenia - czyodtwarzania - ściśle politycznych organizacji, a nawet polityczniezabarwionych prób wydawniczych.Opowiedział się za "minimalizmem", wedle propozycji Stanisława Stommy z 1946 r., a przeciw "maksymalizmowi"reprezentowanemu wówczas przez "Tygodnik Warszawski".Mimo wyraźnych gestów ze strony popaździernikowego kierownictwa PZPR, najwyraźniej zdawał sobiesprawę z koniunkturalnego charakteru tych ustępstw i nie chciał "wielkiejwojny" z komunistami na obszarze polityki.Wskazaniom takim nieomal w zupełności podporządkowywała się grupazwiązana z dawnym "Tygodnikiem Powszechnym", co stało się istotnymwarunkiem uzyskania zgody władz na reaktywowanie pisma.Nastąpiło to zkońcem 1956 r., a redaktorem naczelnym został ponownie Jerzy Turowicz.Uzyskano też zgodę na wprowadzenie do Sejmu nielicznej grupy posłówkatolickich, którzy ukonstytuowali się w dziewięcioosobowy Klub "Znak" oraz powstanie - pięciu zaledwie - klubów inteligencji katolickiej.Niezależnieod wewnętrznych różnic (niektóre z nich były bardzo istotne) dla całegotego środowiska stosowano uogólniające określenie "neopozytywiści", któregozałożenia wypracowali głównie Stanisław Stomma, Stefan Kisielewski, Antoni Gołubiew.Opierano się na przekonaniu o niemożności wyzwolenia się Polskispod zależności od ZSRR ("mimo naszej kultury łacińskiej należymy doWschodu" - deklarował Kisielewski) i uznawano, że w istniejącej sytuacjinależy zabierać głos przede wszystkim na temat "konkretnych, empirycznieuchwytnych problemów".Postawę konstruktywną, ale bynajmniej nie afirmującąsystemu, przeciwstawiano z jednej strony "romantyzmowi", z drugiej próbom"chrystianizacji socjalizmu" wedle recepty Piaseckiego.Bliscy tejostatniej byli jednakże niektórzy działacze KIK, a przede wszystkim twórcymiesięcznika "Więź" z jego redaktorem naczelnym Tadeuszem Mazowieckim.Od PAX i innych secesjonistów z formacji Piaseckiego (np.Jana Frankowskiego)różnili się ci "lewicowi katolicy" trwaniem przy swej niezależności oddyrektyw PZPR, związkami z personalizmem katolickim wedle wzorufrancuskiego i bardziej autentycznym przeżywaniem idei sprawiedliwościspołecznej.Mimo mocnej podstawy wspólnej w postaci wyznania wiary i uznawaniaautorytetu Kościoła instytucjonalnego, katolicy czynni w życiu publicznymnie stworzyli jednolitego środowiska.Odegrały w tym swoją rolę zarównoambicje (zwłaszcza wyraźne w przypadku Piaseckiego), różnice co do zasadorganizacji życia społecznego, stosunek do "realnego socjalizmu" jak imanipulacje władz, w szczególności zaś działalność aparatu bezpieczeństwa.Rozbieżności, wyraźnie zarysowane już w latach 1945-1946, zamieniły siępóźniej w przepaść, która stała się niemożliwą do zasypania.Nie podejmowałtakich starań także Kościół, choć zapewne dogodniejsza byłaby dla niegosytuacja istnienia w miarę spójnego obozu politycznie zaangażowanychwiernych.W latach rządów Gomułki do dawnych różnic dochodziły nowe, dla którychjednym z czynników sprawczych były podziały, od 1956 r.istniejące wdawniej zwartym obozie rządzącym.PAX i niektórzy byli "paksowcy" - jakJanusz Zabłocki - należący do grupy "Więzi", z przychylnością przyjęlipojawienie się "partyzantów", których uznawali za "narodowych komunistów".Inni działacze katoliccy (grupa "Znak" i większość "Więzi") mniej lub bardziej wyraźnie sympatyzowali ze stanowiskiem zajmowanym przezliberalnych pisarzy, "rewizjonistów" czy innych zwolennikówantytotalitarnego socjalizmu.Jednak ich kontakty z reprezentantami tychtendencji były sporadyczne i obciążone wzajemną nieufnością: jednychodstręczał antyklerykalizm i eksponowany nieraz ateizm, cechujące nawetbyłych już marksistów, drudzy utożsamiali i Kościół, i katolików z"ciemnogrodem", nietolerancją czy szowinizmem (lub po prostu -"reakcyjnością").Zbliżenie PAX do "partyzantów" okazało się owocne dla Piaseckiego.Organizacja, która jeszcze wiosną 1957 r.przekształciła się wstowarzyszenie, rozrosła się ze 150 w 1956 r.do ponad 7 tys.członków w1967 r., zrzeszonych w 78 oddziałach terenowych.W kadencji Sejmurozpoczętej w 1961 r.powstało trzyosobowe Koło PAX, ale już w następnej"wyrównano" liczbę "paksowców" ze "znakowcami" (po 5 osób) i w ławach poselskich po raz pierwszy zasiadł przywódca Stowarzyszenia.Prasa PAXmiała znacznie większe możliwości działania (przydziały papieru, kolportaż)niż "Tygodnik Powszechny" - codzienne "Słowo Powszechne" sięgało 100 tys.egzemplarzy, a trzy tygodniki miały łączny nakład przekraczający 120 tys.Piasecki z dużą pewnością siebie rozwijał koncepcję"wieloświatopoglądowości".W "Wytycznych ideowopolitycznych" z 1965 r.pisał, że "w Polsce nie można zbudować socjalizmu bez sojuszniczej partiisocjalistycznej o światopoglądzie niematerialistycznym".Postulowałlikwidację dotychczasowych "stronnictw sojuszniczych" i powstanie w ichmiejsce owej partii "socjalizmu niematerialistycznego".Ważniejsze wszakże niż ideowe deklaracje było podporządkowanie się wytycznym przekazywanymprzez władze lub przynajmniej przez jedną z frakcji w nich działających.Wpołowie lat 60.doprowadziło to do ostrego napiętnowania PAX przezhierarchię kościelną.Kościół instytucjonalny, choć w pewnym momencie "interesował się - wedleMicewskiego - z relatywną życzliwością argumentacją patriotyczną" grupyMoczara, całkowicie dystansował się wobec rozbieżności istniejących w PZPR.Było to tym bardziej zrozumiałe, że żadna z grup istniejących whegemonicznie rządzącej partii nie wykazywała skłonności do kontynuowania"łagodnej" linii wobec Kościoła przyjętej przez Gomułkę po październikowym plenum KC.Jej żywot był dosyć krótki: już w czerwcu 1957 r.I sekretarzmówił wprost i publicznie, że "jeśli musieliśmy pójść na pewien modusvivendi z Kościołem [.], to wypływało z naszej sytuacji [.].Z faktamiliczymy się i daje to nam pewne pozytywne rezultaty"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]