[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pistolety nie by ły w tej sy tuacji dlanikogo argumentem, bo każda ze stron wiedziała, że jest zależna od drugiej.Nikt nie mógłpozwolić sobie na to, by wy eliminować przeciwnika.A przy najmniej do teraz, gdy Christianowipuściły nerwy i racjonalność poszła w cholerę.Na widok szty letu SS, Holzer zatrzy mał się przed Leitnerem.Okrążali się niespiesznie, zanimbandy ta postanowił zaatakować.Przeniósł ciężar ciała na lewą nogę, markując uderzenie z lewej,po czy m szy bko odbił się drugą nogą i wy pchnął z prawej strony szty let w kierunku szy iChristiana.Marvin wraz z Kalbrennerem przy glądali się temu z niepokojem.W pierwszej chwili, gdyLeitner wy rzucił Holzera z samochodu, chcieli pomóc dowódcy, ten jednak powstrzy mał ichruchem ręki.Rodemey er, patrząc na twarz przy jaciela, wiedział już, co chce zrobić, więc niemiał zamiaru interweniować.To by ła osobista sprawa i z całą pewnością Christian nie ży czy łbysobie, by ktokolwiek mu pomagał.Marvin doskonale pamiętał, że Leitner włada równie dobrze pistoletem, karabinem, jaki wieloma rodzajami białej broni.By ł urodzony m wojownikiem.Większość żołnierzyWehrmachtu, który ch podporucznik spotkał na swojej drodze, by ła dobra w swy m fachu dziękidługotrwałemu treningowi.Natomiast jego przy jaciel miał wrodzony talent i do dowodzenia, i dobezpośredniej walki.Christian uśmiechnął się w duchu, kiedy zobaczy ł, jak Holzer próbuje zamarkować uderzeniez lewej.Stanął bez ruchu, by przeciwnik uwierzy ł, że udało mu się go zwieść.Kiedy ostrze,zgodnie z oczekiwaniami esesmana, powędrowało w przeciwną stronę, ten wy konałgimnasty czny ruch tułowiem, nurkując pod szty letem.Bły skawicznie znalazł się po drugiejstronie ostrza, trzy mając swoje na wy sokości niczy m nieosłoniętego brzucha przeciwnika.Terazbez większy ch problemów mógłby pozbawić go ży cia.Holzer zdał sobie sprawę z błędu, jaki popełnił, nie zdąży ł podjąć jakiejkolwiek próby obrony.Szty let SS rozciął jego ubranie pod żebrami.W poprzek brzucha pojawiła się strużka krwi.Bandy ta by ł zdezorientowany i dopiero po chwili uświadomił sobie, że trwając w bezruchu, ty lkoczeka na cios, który przy niesie mu śmierć.Ku jego zdziwieniu Leitner odsunął się spokojnie dwa kroki do ty łu i zmroził przeciwnikaspojrzeniem.Ten przełknął głośno ślinę, po czy m napiął wszy stkie mięśnie.Marszcząc nosi unosząc górną wargę, wy glądał jak by k, który właśnie zobaczy ł czerwoną płachtę.Rzucił się naoficera SS jak szaleniec, bez żadnego planu ataku.I właśnie to, że Holzer chaoty cznie wy machiwał ostrzem w lewo i prawo, zdezorientowałoChristiana.Musiał przestać my śleć kategoriami wy uczonej takty ki walki na noże i zaufaćinsty nktowi.Torsten okazał się nieprzewidy walny m przeciwnikiem, kierujący m się wy łącznieemocjami.Kiedy Leitner to pojął, wiedział już, że wy gra.By tego dokonać, musiał ty lkoprzetrwać lawinę niekontrolowany ch cięć.I poczekać na dogodną okazję, by zwy cięży ć jedny mpchnięciem.Przy czy m nie mógł sobie pozwolić na zabicie wroga.Okazja nadarzy ła się po kilku długich minutach parowania ciosów Holzera.Bandy ta zaatakowałponownie, ty m razem zby t wy soko unosząc rękę.Kiedy jego broń opadała łukiem w stronę lewejskroni oficera, ten energicznie wy sunął lewą rękę i z całej siły uderzy ł Holzera w koniecprzedramienia.Ten mimowolnie rozwarł dłoń, upuszczając szty let.W ty m samy m momencie Leitner, zachowując kamienny wy raz twarzy, wy celował swoimostrzem wprost w otwartą dłoń Holzera i przebił ją na wy lot.Rozległ się pełen wściekłości krzy k.Christian, unosząc nogę na wy sokość, która by łanieosiągalna dla niewy sportowanego człowieka, kopnął przeciwnika w klatkę piersiową.Holzerrunął na ziemię, nie mogąc złapać tchu.Oficer naty chmiast znalazł się tuż przy nim, położy ł butna jego głowie i obrócił ją w lewo.Nadepnął na prawy policzek przeciwnika i mocno wcisnąłjego głowę w ziemię. Teraz możemy rozmawiać powiedział mrożący m krew tonem, nachy lając się nad ofiarą. Goń się ledwo wy cedził bandy ta. Darowałem ci ży cie, kawale ścierwa pogardliwie powiedział Leitner, po czy m jeszczemocniej przy cisnął twarz Holzera do ziemi i dodał: Nie mam zamiaru cię zabijać.Odszedł kawałek, pozostawiając zdezorientowanego Holzera, po czy m wy ciągnął papierośnicęod Johanny i wy jął papierosa marki Salem Gold. Jednak zależy ci na ży ciu rodziny powiedział Torsten, wstając i otrzepując ubranie.Zapiekła go skóra na brzuchu, więc zdrową dłonią podciągnął koszulę i obejrzał czerwoną szramę.Leitner rzucił na niego przelotnie wzrokiem, po czy m zajął się kontemplowaniem krajobrazuokolic Chemnitz.Holzer podniósł ranną dłoń, odchrząknął i rzekł: %7łeby by ła jasność, jeśli nie odezwę się do mojego człowieka w ciągu dwóch ty godni, twojażona i sy n. Zamknij mordę spokojnie rzucił Leitner.Doskonale wiedział, że wielokrotny morderca,który uciekał przez pół ży cia przed niemieckim wy miarem sprawiedliwości, a potemz powodzeniem ukry wał się w Polsce, musiał się odpowiednio zabezpieczy ć.Gdy by nie zdawałsobie z tego sprawy, poderżnąłby tej szumowinie gardło jeszcze w Breslau, a ciało wrzucił dościeku. Sam zamknij, kurwa, mordę! odparł wściekle Holzer i ruszy ł w stronę Leitnera.Kiedy zobaczy ł, że ten kładzie rękę na pochwie szty letu SS, oprzy tomniał.By ł bezbronny, pozaty m sam musiał przed sobą przy znać, że by ły wehrmachtowiec jest od niego zwy czajnie lepszyw walce na noże.Christian odczekał chwilę, po czy m uznał, że jego przeciwnik musi jednakposiadać coś w rodzaju insty nktu samozachowawczego, więc spokojnie odwrócił się od niego.Zanim wsiedli do samochodu, zapy tał: Gdzie oni są? Chy ba nie sądzisz, że. Gina i Gottwin przerwał mu ozięble. A, oni.Maria i Staszek. Nie obchodzą mnie ich imiona i nazwiska, jedy nie miejsce poby tu. Mieli plan, żeby przedrzeć się do Francji.Do rodziny %7ły dówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]