[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem musiałem zamrugać w ostrym świetle słońcai pomyślałem, że mam halucynacje.Pierwsza jaśniejsza chwila dzisiaj: dziewczyny zacumowałyłódkę i gadały z chłopakami na kei.Podszedłem tam, ściskając wosk i ścierkę, z nadzieją, że Lorinie flirtuje znowu z Cameronem albo z Seanem.Może powinienem odstawić puszkę z woskiem, za-nim się tego dowiem.Mógłbym nią naprawdę komuś zrobić krzywdę. Adam zawołała Lori, dostatecznie głośno, żebym ją usłyszał, ale na tyle cicho, żeby jejgłos nie dotarł do mamy w biurze mariny albo do jej taty, który mógł podsłuchiwać z ich werandywychodzącej na jezioro. Przypłynęłam tutaj, żeby chłopcy mogli mi udzielić kilku wskazówek,jak mam uczyć wakeboardingu Tammy i Rachel.To jasne, że nie przypłynęłam zobaczyć się z tobą.Jak mogłeś tak pomyśleć? To by oznaczało nieposłuszeństwo.Podniosłem do góry puszkę wosku. Za moje nieposłuszeństwo muszę wypolerować łódz.A potem pójdę pobiegać.Przekrzywiła głowę, a jej oczy pewnie się rozszerzyły, ale nie widziałem ich za ciemnymiokularami.Nie cierpiałem tego, że nie mogę widzieć jej oczu. W taki upał? zapytała.Nie przeszkadzało mi bieganie w upale.Upał był wielką przyjacielską bestią, która lubiła sięze mną zmagać, i tylko od czasu do czasu przyciskała mnie tak, że traciłem oddech.Ale Lori najwi-doczniej mnie nie zrozumiała.Powtórzyłem wyraznie: Wybiorę się, żeby pobiegać. Słyszałam przecież odparła. Jest pózne popołudnie w połowie czerwca, mamy tu chy-ba trzydzieści pięć stopni. On chciał powiedzieć, że idzie pobiegać odezwały się jednocześnie Rachel i Tammy. No, idzie pobiegać. Lori dalej nie łapała.Zazwyczaj uwielbiałem jej blondynkowatość,ale w tym momencie nie byłem tym zachwycony.Rozdrażniony Cameron wyjaśnił jej: Adam chce, żebyś ty też poszła pobiegać. Aha! powiedziała. Jeśli dwie takie puste głowy będą musiały dłuższy czas spotykać się w tajemnicy, to napewno się to nie uda oznajmił Sean. Ty za to jesteś ekspertem od udanych związków wtrąciła Rachel.Teraz Cameron i McGillicuddy jęknęli, podkreślając docinek pod adresem Seana.Nie mo-głem się powstrzymać od przyłączenia, ale kiedy zobaczyłem spojrzenie Seana, pożałowałem tego.Nie spodziewałem się, że stanie po mojej stronie i sprzeciwi się rodzicom, ale miałem nadzieję, żeprzynajmniej postara się mi nie przeszkadzać.A wszelkie tego typu pomysły z jego strony były bar-dzo prawdopodobne, jeśli nie pogodzi się z Rachel i będzie się kisił we własnym sosie.Lori myślała o tym samym patrząc na mnie kątem oka, a przynajmniej tak mi się zdawało.Rozpaczliwie chciałem wyciągnąć rękę i zerwać jej te okulary. Nie, żeby mnie to w najmniejszym stopniu interesowało, ale ile czasu zajmie ci polerowa-nie tej łódki? zapytała. Godzinę odparłem. Pół godziny wtrącił McGillicuddy. Pomogę mu, a potem zabiorę Tammy na kręgle,więc jeśli pójdziesz pobiegać, niczego nie zobaczę.Lori bezgłośnie podziękowała bratu. No dobra, to dzięki za cenne wskazówki, chłopaki. Uruchomiła silnik i wrzuciła wstecz-ny bieg. Czekaj! zaprotestowała Rachel, przekrzykując warkot silnika i plusk fal. Myślałam, żenaprawdę dadzą nam jakieś wskazówki. %7łartujesz? odkrzyknęła Lori. Byłyście beznadziejne, laski. Rachel i Tammy roze-śmiały się razem z nią.Potem wycofała łódz na odpowiednią odległość i popłynęła naprzód, w kie-runku jej pomostu.Patrzyliśmy za nimi.McGillicuddy gapił się na tyłek Tammy w bikini, Sean wzdychał zaRachel, a Cameron sprawiał wrażenie zaskoczonego tym całym widokiem Lori nigdy wcześniejnie miała koleżanek ale nie umiałem powiedzieć, na którą dziewczynę patrzy.Postanowiłem, że jeśli jeszcze kiedyś będę się znowu umawiał z Lori, na wszelki wypadekzainstaluję w furgonetce dziesięć albo dwanaście budzików, żeby nas obudziły.Szlaban na nią byłczystą torturą.W końcu McGillicuddy się odezwał: Pójdę po wosk. Dzięki, stary. Doceniałem, że pomaga mi spotkać się z Lori. Już lepiej, że to ty niż Cameron mruknął McGillicuddy. Za dobrze go znam.Sean prychnął. Już ci mówiłem, nie podrywałem Lori powtórzył Cameron.Lepiej, żeby to była prawda.Pół godziny pózniej wyciągnąłem dwie butelki wody z lodówki.Powinienem zabrać tylkojedną, na wypadek, gdybym kogoś spotkał.Ale nawet jeśli Lori i ja w ostatnim tygodniu często sięcałowaliśmy, wyraznie nie lubiła pić ze mną z jednej butelki.Robiliśmy to, kiedy jezdziliśmy razemfurgonetką, a raz nawet używała mojej szczoteczki do zębów, ale widziałem, że ma opory.Może todlatego, że dziesięć lat temu Sean napluł jej do coli ja po czymś takim też długo bym się wszyst-kiego brzydził
[ Pobierz całość w formacie PDF ]