[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tajemniczą zagadką! - powtórzyła z rozkoszą pani Jutrzejsza, a w całym tłumie rozległo sięszemranie.- Czy to nie cudowne? Tajemniczemorderstwo!- Szart! - chlipnęło Słoneczko, komunikująccoś w sensie: Trup to nie jest nic cudownego!",lecz usłyszeli je tylko brat i siostra.- Na pewno ucieszą się państwo, że dochodzenie w sprawie morderstwa zgodził się poprowadzić słynny Detektyw Dupin - obwieściła OficerLucjana.- Jest on już na terenie więzieniai przeprowadza wizję lokalną.- Słynny Detektyw Dupin! - zachwycił siępan Lesko.- Coś podobnego!- Nigdy o takim nie słyszałam - burknęła stojąca obok niego Radna Starsza.- Ja też nie - przyznał się pan Lesko - ale najważniejsze, że to ktoś słynny.- Ale jak to się stało? - spytała Wioletka, usiłując omijać wzrokiem białą płachtę na ziemi.-W jaki sposób zginął Jacąues? Dlaczego nikt gonie pilnował? Jak morderca mógł wejść do zamkniętej celi?Lucjana odwróciła się i stanęła oko w okoz Wioletką, która ujrzała własne odbicie w lśniącym hełmie Szefowej Policji.- Mówiłam już, że to nie są sprawy dla dzieci.Może ten pan w kombinezonie zabrałby was raczej na plac zabaw, zamiast na miejsce zbrodni.- Albo na peryferie, do roboty - dodała Radna Starsza, trzęsąc kapeluszem.- Hektorze, proszę natychmiast zabrać stąd dzieci.- Po co ten pośpiech? - odezwał się gromkigłos od progu więzienia.Stwierdzam ze smutkiem, że sieroty Baude-laire rozpoznały ten głos natychmiast.Był świszczący, chrypliwy i nieznośnie szyderczy, jakbyjego posiadacz opowiadał strasznie złośliwydowcip.Sierotom Baudelaire wcale jednak niebyło do śmiechu, gdy go usłyszały.Znały one tenprzykry głos skądinąd, z wielu miejsc, do których rzucały ich losy po śmierci rodziców - głosten towarzyszył naj koszmarnie jszym snom Bau-delaire'ów.Był to głos Hrabiego Olafa.Dzieciom serca stanęły w gardłach, gdy odwróciwszy się, ujrzały Olafa w drzwiach więzienia.Był przebrany, jak zwykle.Miał na sobie jaskrawo-turkusowy sweter, na który nie dało się patrzećbez zmrużenia oczu, i srebrne spodnie obszyteminiaturowymi lusterkami, z których każde odbijało poranne słońce.Górną część twarzy Olafazasłaniały wielkie czarne okulary, maskujące pojedynczą brew i niesamowicie błyszczące oczy.Nanogach Olaf miał wściekle zielone plastikowe buty z żółtymi klamerkami w kształcie błyskawic.Buty te sięgały nad kostkę, zasłaniając tatuaż.Najobrzydliwsze jednak ze wszystkiego było to,że Olaf nie miał na sobie koszuli, tylko zawieszony na gołej piersi gruby, złoty łańcuch, na którymdyndała odznaka detektywa.Blada, włochatapierś Olafa, wypięta na Baudelaire'ów, sprawiła,że oprócz lęku poczuli oni straszny niesmak.- Nie wypada - rzekł Hrabia Olaf, pstrykającpalcami na podkreślenie słowa wypada" -odprawiać podejrzanych z miejsca zbrodni, dopóki Detektyw Dupin nie wyrazi na to zgody.- Chyba nie podejrzewa pan sierot? - zdziwiłasię Radna Starsza.- To przecież jeszcze dzieci.- Nie wypada - odparł Olaf, znów pstrykającpalcami przy słowie wypada" - polemizowaćz Detektywem Dupinem.- Racja - potwierdziła Oficer Lucjana, uśmiechając się promiennie do Olafa, który właśnieprzekraczał próg więzienia.- A więc do roboty,panie Dupin.Zebrał pan jakieś istotne informacje?- To raczej my zebraliśmy istotne informacje -wtrącił się śmiało Klaus.- Ten pan to nie żadenDetektyw Dupin.- Tłum zamarł w napięciu.-To Hrabia Olaf.- Chyba Hrabia Omar - poprawiła go paniJutrzejsza.- Hrabia Olaf! - powtórzyła z uporem Wiolet-ka, po czym spojrzała Hrabiemu Olafowi prostow czarne okulary.- Chociaż te okulary zasłaniają pojedynczą brew, a buty tatuaż na nodze, myi tak dobrze wiemy, kim jesteś.Hrabią Olafem,porywaczem trojaczków Bagiennych i mordercąJacques'a.- Co za Jacąues, o kim tu mowa? - odezwałasię jakaś Radna Starsza.- Wszystko mi się pokręciło.- Nie wypada - rzekł Olaf, pstrykając palcami - aby tak czcigodnej osobie wszystko się kręciło.Chętnie pani pomogę.Ja - wskazał na siebie teatralnym gestem - jestem DetektywDupin.Noszę plastikowe buty i czarne okulary,bo są ostatnio w modzie.Hrabia Olaf to nazwisko mężczyzny, który został zamordowany ubiegłej nocy, a te dzieci.- w tym miejscu Olafprzerwał, upewniając się, czy każdy go słucha -.są sprawcami zbrodni.- Bez głupich żartów, Olafie! - zawołał z niesmakiem Klaus.Olaf uśmiechnął się jadowicie do Baude-laire'ów.- Popełniacie błąd, tytułując mnie Hrabią Olafem - wycedził przez zęby - a jeżeli natychmiastnie przestaniecie, przekonacie się sami, jak grubybył to błąd.- W tym miejscu Detektyw Dupinodwrócił się do tłumu.- Naturalnie, nie tak wielki, jak błędne przekonanie tych tu dzieci, że udaim się uniknąć odpowiedzialności za zbrodnię.W tłumie rozległy się pomruki aprobaty.- Nigdy nie miałam zaufania do tych dzieci -stwierdziła pani Jutrzejsza.- Bardzo niestarannie przystrzygły mi żywopłot.- Proszę pokazać im dowody! - zarządziłaOficer Lucjana, a Detektyw Dupin pstryknąłpalcami.- Nie wypada - powiedział - oskarżać ludzio zbrodnie nie mając dowodów, ale na szczęściemnie udało się takowe znalezć.- Sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął długą różowąwstążkę ozdobioną plastikowymi stokrotkami.-Tę wstążkę znalazłem w celi Hrabiego Olafa.Taką samą wstążką Wioletka Baudelaire ma zwyczaj związywać włosy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]