[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przecież ci mówiłam, że zamierzam je jakoś nazwać -broniła się.- Ale dlaczego akurat tak?- Bo to imię mi się podoba.Bez ostrzeżenia wylądowała na łóżku, a na niej rozciągnął się bardzoduży i bardzo pociągający wampir.Czuła, że się roztapia pod tymsłodkim ciężarem, i była zadowolona, że rozebrała się przed snem,pozostając tylko w majteczkach i staniku.Gdyby teraz udało jej się jeszcze pozbawić Tane'a spodenek.- Laylah, powiedz mi prawdę.Spojrzała w miodowe oczy, domyślając się, że z jakiegoś powodu jejodpowiedz ma dla niego znaczenie.- To imię kojarzy mi się z tobą.Przeciągnął palcami przez jej włosy.- Nikt nigdy nie opisałby mnie jako spokojnego.- Spokój to cecha, którą chciałabym, aby miał w przyszłości - odparłałagodnie.- Ale chciałabym też, by posiadał honor oraz siłę, pozwalającąmu ochraniać tych, których będzie kochał.Chcę też, by był lojalny wobecswojej rodziny.Tane cicho jęknął i pochylił głowę, by pocałować ją w czoło.- Dobijasz mnie.Laylah nie rozumiała, co się z nim dzieje.235- Sądziłam.- Co, moja słodka?- Myślałam, że się ucieszysz.Odsunął się.Na jego twarzy malowała się taka bezbronność, że serceLaylah przestało na chwilę bić.- Jestem zawstydzony - wyznał szeptem.Objęła jego twarz dłońmi.- Niepotrzebnie.Dotknął jej włosów, a pózniej zsunął dłoń na szyję, tam gdziepulsowało tętno.- Laylah, chciałaś wiedzieć, czemu Wyrocznia mnie naznaczyła.Skrzywiła się, kładąc rękę na dziwnym tatuażu na jego piersi.- To była kara.- Nie.To znak, że jestem z tobą związany.O.Boże.Pokręciła głową z przerażeniem i niedowierzaniem.Dla tak dumnegoi niezależnego wampira związanie go z kimś na siłę musiało być torturą.- Dlaczego to zrobiła? - spytała zduszonym głosem.Tane nie wyglądałna oburzonego, a w jego oczach tliło sięcoś na podobieństwo radości.- To bez znaczenia, tym bardziej że i tak już byłem w twojej mocy.Laylah przymrużyła podejrzliwie oczy.W Londynie jak głupiamyślała, że jej moc jest na tyle silna, iż może dzięki niej zapanować nadwampirem.- Nie wierzę, że pozostawałeś pod wpływem moich mocy, bo one sąna to za słabe.Tane wykonał szybki ruch biodrami, chcąc rozchylić jej nogi, anastępnie umościł się między nimi, a na twarz wypłynął mu łobuzerkiuśmiech.- Zostałem twoim niewolnikiem, ale to nie miało nic wspólnego zmagią, za to wszystko ze zniewalającym kobiecym urokiem.Zalała ją fala gorąca, gdy poczuła na udzie nacisk twardego członkapartnera.Och, to było takie przyjemne.Teraz236wystarczyło lekko się przesunąć i członek Tane'a znajdzie siędokładnie tam, gdzie chciała, by się znalazł.- Moim niewolnikiem mówisz? - wychrypiała.- To prawda, moja słodka.- Tane zaczął ją całować po policzku,schodząc do ust.W odpowiedzi instynktownie zarzuciła mu ręce na plecyi mocno do siebie przytuliła.Uczucie przyjemności szumiało w całym jejciele.To było bardzo miłe.Mogła spędzić godziny na gładzeniu twardychmięśni, prężących się pod jej dotykiem.- Jesteś częścią mnie i magia niema tu nic do rzeczy - rzekł Tane głosem zduszonym podnieceniem.Laylah odsunęła się, by spojrzeć na jego pełną powagi twarz.- O czym ty mówisz?- Jesteś moją duchową partnerką i chcę to oficjalnie ogłosić.Laylah znieruchomiała na te słowa, a serce zaczęło jej gwałtownie bić.- Duchową partnerką? Usta wampira zadrgały.- Jesteś zszokowana czy przerażona?- Zdumiona - przyznała.Tane spochmurniał, jakby był zaskoczony jej reakcją.- Czyżbyś myślała, że ścigałem cię przez wiele dni, ukrywałem przedKomisją, sprzeniewierzyłem się Styksowi i ryzykowałem przy tymwłasne życie, bo nie miałem nic lepszego do roboty?- Ale ja przecież jestem dżinem mieszańcem - przypomniała.Uważała, że to jest oczywiste dla niego.Dżiny mieszańce nie łączą się w pary.Koniec pieśni.A przynajmniej nie powinny.Tane jednak nie podzielał jej zdania.Uśmiechnął się nawetprzebiegle.- Przykro mi cię zawieść, moja słodka, ale sam do tego doszedłem.- Jestem wyrzutkiem.- A ja nie?Laylah prychnęła ze zniecierpliwieniem.237- Jestem również nieprzewidywalna.- To zrozumiałe, jesteś przecież kobietą - odparł Tane, rozciągając ustaw promiennym uśmiechu.- Głupiec.- Uderzyła go pięścią w plecy z taką siłą, że stęknął.Docholery, czy on zupełnie oszalał? A może był nią zafascynowany, bodręczyły go wyrzuty sumienia? Jest w końcu doskonałym materiałem napartnerkę dla wampira z autodestrukcyjnymi ciągotami.- Nie będzieszuważał, że to takie zabawne, kiedy przypadkowo zdzielę cię piorunem lubzamienię twój dom w stertę gruzu.Zamknął jej usta gorącym pocałunkiem, nie pozwalając na dalszebezsensowne rozważania.- To nie ma żadnego znaczenia, póki będziesz przy mnie -wyszeptał,nie przerywając jej całować.Pociągnęła go za włosy.- To kompletne szaleństwo.- Zostań moją partnerką - poprosił, wpatrując się w nią roziskrzonymwzrokiem.- Zgódz się.Powinna odmówić.Doskonale przecież pamiętała wypadki, do jakichdoprowadziła w przeszłości.Gdy traciła kontrolę nad mocami, stawała sięśmiercionośną bronią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]