[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwsza recenzja Pilch, potem wypowiesię Zwietlicki, Varga i Klejnocki.Ten ostatni wymierzy starannie wszelkie odniesienia dotwórczości Fielding i Steel podając je w procentach.Dunin Wąsowicz z Vargą zajmą siętematyką dychotomii moralnej mieszkańców kibuców izraelskich i agogicznej stronie wahańwewnętrznych pracowniczek peep show w Polsce środkowo wschodniej.Całuję i lecę pogłębiać swoją wiedzę na temat języka francuskiego, dzięki czemubędziemy mogli odnieść naszą twórczość do ostatnich powieści C.Millet.Buzka!Hugo (15:10): Nie czytaj Millet, bo się zgorszę.Poza tym ona ma ciężki wiekprzejściowy i fantazje erotyczne.Emma (15:12): Nie musisz się gorszyć.Po przeczytaniu recenzji doszłam do wniosku, żetakich świństw nie będę czytać.Jestem ostatnią osobą z zasadami w tym kraju, mój kochany.Pa!To był znowu zupełnie szalony dzień.Emma dopadała co chwilę do komputera idopisywała fragment powieści.Przypaliła co prawda buraczki i przesoliła kotlety.Ale cudowniesię bawiła.Wieczorem zadzwoniła jej przyjaciółka Basia.ROZMOWA Z BASIBasia: No i jak internetowy flirt? Jeszcze żyjesz?Emma: Trwa.On jest niegrozny.To akwarysta.Hoduje rybki.Basia: Rybki powiadasz?!!Emma: Tak.Basia: Jak rybki to on jest feng shui!!!Emma: Co???!!!Basia: No tak, rybki to feng shui.Emma: Feng-shui?! Co znaczą rybki w feng shui?Basia: No, szczęście.Powodzenie.Woda też to znaczy, nawet w akwarium.Emma: Acha.Basia: A gdzie jemu stoi to akwarium? Bo ono musi odpowiednio stać.Emma: Nie wiem.Skąd mam wiedzieć?Basia: No, bo wiesz, jak zle stoi, to to nie działa.Emma: Acha.Basia: Tak.I mieszkanie musi być wysprzątane.Czy on ma bałagan?Emma: Nie mam bladego pojęcia, Basiu.Basia: To go spytaj.Bo to nie działa, jak nie wysprzątane.On powinien to wiedzieć.Emma: Jasne.Powinien.Basia: Wszędzie musi być wysprzątane.Ja mam bałagan w piwnicy i bałagan w życiu.Piwnica to podświadomość.Emma: To może wysprzątaj w piwnicy.Basia: Co ty? Nie mogę.My tam mamy kilka tysięcy książek.Emma: To co? Zawsze będziesz mała zabałaganioną podświadomość?Basia: No nie.Przecież kiedyś się stąd wyprowadzę.To wtedy posprzątam.A typowinnaś kupić peonie.Emma: Peonie? Dlaczego?Basia: Bo różowe peonie to miłość i szczęście.I powinnaś je postawić w sypialni.Emma: Tak zrobię.Dziękuję ci, Basiu.Pa.pa.Emma kończy rozmowę i tak sobie myśli:- Jak to dobrze, że ja w ogóle nie mam piwnicy.I gdzie, do diabła, można kupić peonie wmarcu?Dzieci wracają ze szkół, dom tętni wieczornym rytmem.Emma próbuje coś pisać, aleidzie jej to marnie.Zastanawia się, czy nie zostawić książki.Ciągle się waha.Miała już wcześniejtaki pomysł, by napisać książkę o perypetiach kobiety po przejściach.Trochę jednak starszej niżto jest u innych autorek. My trzydziestolatki i my dwudziestolatki kompletnie zdominowałyrynek.A starsze to co? Do piachu? Ta myśl chodzi jej już dawno po głowie, ale teraz miałajakby zarys fabuły.I spadł jej z nieba.A zawsze to, co z nieba spadnie jest lepsze od tego, co sięsamemu wymyśli.Jak powiedział Hugo, jej Hugo, a nie Wiktor Hugo - la vie depasse lalitterature.%7łycie przekracza, przewyższa literaturę.Rzucić się w to, czy nie?Cholerny osiołek, któremu dano w żłoby.Nie wiedziała.Coś pisała, coś czytała, aleciągle myślała o tym, co jej się przydarzyło.Strasznie to było zabawne i ekscytujące.Chłopcy widząc, że mama pracuje, snuli się po domu po cichutku i nie zawracali jejgłowy.Z jednego pokoju dochodziły odgłosy jakiejś komputerowej strzelaniny.Z drugiegopobrzdąkiwanie na gitarze.Emma nie wiedziała co zrobić.Ja też nie wiedziałam, Davey.To wszystko działo się za szybko, nawet jak dla mnie.A jajestem naprawdę szybka, to już wiesz.I nie tylko pisanie stanowiło problem, który zaprzątał migłowę.Myślałam o tobie.Kim jesteś, co robisz, czy się spotkamy.Miałam w głowie istny mętlik.A przecież nie miałam piwnicy.DAVEY ODWA%7łA SI NA DZWONEKNastępnego dnia rano Emma wstała niewyspana i zestresowana.Wczorajsze problemy nieopuszczały jej.Chodziła po domu, machinalnie sprzątała i myślała, myślała, aż jej zwoje dymiływ mózgu.Powoli podejmowała decyzję, że zacznie pisać drugą książkę.Sprawę przypieczętowałtelefon z wydawnictwa.Pani Ludwika, która czytała początek nowej powieści, prosiła o więcej.Podobało się jej i chciała dać swojej szefowej do przeczytania.Kiedy Emma powiedziała, że majuż 100 stron, bardzo się ucieszyła.I wtedy Emma podjęła ostateczną decyzję.Przyznała się paniLudwice, że przerwała pisanie i pisze inną rzecz.Po krótce zreferowała temat i, o dziwo, pomysłspotkał się z aprobatą.Internet to było coś na czasie.Dostała coś w rodzaju błogosławieństwa irozgrzeszenia.Kiedy skończyła rozmowę, jeden kamień spadł jej z serca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]