[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stałytamniskie, zle utrzymane budynki, pachniało miejską nędzą.Zdał sobiesprawę,jak bardzo jego land cruiser rzuca się w oczy na tym tle.Zaparkował na wewnętrznym dziedzińcu motelu Nyąssa",zamknąłsamochód i wyszedł na ulicę.Natychmiast do jego uszu dobiegłyodgłosydoznań seksualnych, dzwięki radia i absurdalny o tej porze łoskotpracującej kosiarki do trawy.Obok przebiegł chłopak ze stosem parujących pudeł tekturowych,opatrzonych napisem: Pizza Bucci, najlepsza w Afryce!" Zerkając natrzymaną w ręku kartkę z adresem, Anderson zapukał do właściwychdrzwi.Chłopak z pizzerii do drzwi obok, które otworzyła kobieta w białymstaniku.Jęki rozkoszy stały się głośniejsze.Drzwi, przed którymi stał Anderson, skrzypnęły i otworzyły się dowewnątrz.Ukazał się w nich tęgi mężczyzna o czerwonej twarzy iwyciętymw serek podkoszulku. Profesorze powiedział z uśmiechem sądziłem,że pan nie przyjdzie. Ledwo mi się udało, panie Hendrijks.Zerknął na stojący za plecami pilota okrągły stół oświetlonyzawieszonąna łańcuchu lampą.Dostrzegł na nim pudełko z pizzą.Hendrijkswykonał gestzapraszający do środka, ale Anderson nie wszedł. Rozmyślałem o naszym pierwszym spotkaniu, panie Hendrijks.%7ładnąmiarą nie mógłbym dać panu tyle pieniędzy, ile pan zażądał.Ich pierwsze spotkanie odbyło się w zagraconych pomieszczeniachsklepu Zhang Chen Zioła i Skamieniałości".Sprzedawano tam nasiona ikorzenie, po rozsądnych cenach leki dla każdego". Proszę wejść na chwilę.Pokażę coś panu, profesorze.Możezmienipan zdanie. Nie, naprawdę nie.Przyszedłem powiedzieć, że nie jestemzaintere-sowany, proszę przestać dzwonić i przysyłać listy. Tylko minutkę, verdomma\ Hendrijks uświadomił sobie, żezaklął,i to na cały głos. Przepraszam powiedział ze śmiechem.Mówięgłośno, bo. Jęki rozkoszy napełniały cały pokój i byłygłośniejsze niż nazewnątrz..Za ścianą kręcą film porno.Dzwięk dobiega przezurządzeniaklimatyzacyjne.Sprzęt do nagrywania mają tak stary, że musząkrzyczeć.Naminutkę? Proszę. Na minutkę. Anderson wszedł.Hendrijks zamknął za nim drzwi i skierował się wprost do stołu.Odsunął215 niecierpliwie pudełko z pizzą, odsłaniając przy okazji coś jeszcze rozłożonypistolet, w którego otwartym magazynku sterczał srebrzysto-mosiężnypocisk.Anderson zląkł się, że Hendrijks może chwycić za broń, ten jednaknadalgrzebał po stole.Przysunął dwie fotografie, wydłużył łańcuch, naktórymwisiała lampa i pokazał zdjęcia doskonale widocznych odcisków stóphominida. Te zdjęcia zrobił Lauder oznajmił. Widać na nich odciskjego buta. Pan również widział te ślady?Hendrijks potaknął głową.Anderson znów chrząknął. Widział pan żywe osobniki?Hendrijks ponownie skinął głową.Paleontolog spurpurowiał.Chrząknął.Jak dużo ich było? Pilot milczał. Gdzie to jest?Hendrijks roześmiał się i pogroził palcem.Nie, nie, żadnychdalszychinformacji, póki nie zgodzą się co do sumy.Nawet wtedy nie ujawnimiejsca.Anderson dowie się, gdzie to jest, kiedy tam razem polecą. Dlaczego powiedział pan to wszystko mnie, a nie komuśinnemu? zapytał profesor. Ponieważ wciąż pana wspominali.Lauder i Ngiamena.Słyszałem, jakmówili, że bardzo pragnąłby pan przejąć ich znalezisko.Słyszałemtoi w samolocie, i w buszu.Nie powiedział mi pan zbyt wiele. Chrząkał raz po raz. Jakmogę zaufać komuś, kto wyraznie wykradł cudze dane?Hendrijks roześmiał się tak jak przedtem.Nie, nie, nie.Niczegonieukradł.Poszedł po prostu do pewnego banku i pogadał z kierownikiem.Zapytał o schowek na depozyty na nazwisko Lauder, jego klienta, któryniezapłacił za tydzień latania.Kierownik pozwolił otworzyć schowek. Pozwolił? zapytał Anderson pomiędzy kolejnymichrząknięciami. : Potrafię przekonywać ludzi. Hendrijks wziął do ręki pistoleti zaczął go składać. Nie zdziwiło pana, profesorze, że znam pańskinumertelefonu? Anderson drgnął.Rzeczywiście, nie zapytał, w jaki sposóbHendrijks znalazł jego zastrzeżony numer. Złożyłem wizytę wprzedsię-biorstwie telefonicznym pilot wyszczerzył w uśmiechu zęby.Pogadałemz kierownikiem.Tamtejsi kierownicy otrzymują żałosne pensyjki. Widzi pan, profesorze, człowiek taki jak pan nie posiądą 4ośćsprytu,żeby podejść kogoś takiego jak Lauder. Hendrijks skończyłskładać sig-hammerlFego. Idę o zakład, że nie potrafi pan nawet strzelać.Wsunąłmagazynek. Ani odczytywać śladów czy znalezć wody w buszu.Posłałemkogoś za Lauderem.Nazywa się Modibo, niezwykle doświadczonytropicieli kłusownik.Nadal kłusuje, chociaż jest w wojsku. Odwrócił się,byotworzyć szufladę, ale nie dał rady jedną ręką, więc odłożył pistolet iodsunąłją oburącz.Wyjął zmiętą, wyblakłą koszulę.Rzucona na stół, upadłana brońi pudełko z pizzą. To jest koszula Laudera.Znalezliśmy ją zmoimtropicielem nieopodal Mau. Czy on zginął?216 Nie wydaje się, by zginaj.Sądzimy raczej, że odnalezli goZmiesznostopi.Anderson odetchnął. W porządku, zawrzemy umowę.Gdzie onjest?Wiedział, gdzie znajduje się Ken, bo kiedy zadzwonił do niegoNgiamena,zaniepokojony losem syna, Anderson domyślił się, że idzie o Dogilani.Nazajutrz Jakub potwierdził, że samolot z parku dostrzegł obu młodychludzina Dogilani, czyli dokładnie tam, gdzie spodziewał się ich znalezćuczony.Gdzieżby indziej mógł być teraz Ken? Cena za całość informacji zależy od tego, jaką umowęzawrzemy.Zledzenie Laudera to jedno.Jego usunięcie Anderson zrobiłprzerażonąminę, a Hendrijks zachichotał kosztuje więcej.Ale będzie panana to stać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]