[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No jasna dupa!Miał benzynę, ponieważ zatankował do pełna nie dalej jak wczoraj, amiesiąc temu oddał samochód na przegląd generalny.Furgonetka powinna chodzić jak złoto.Mrucząc pod nosem, wyjął latarkę ze schowka i wysiadł, żeby zajrzećpod maskę.Znał się trochę na silnikach tak jak znał się na hydraulice, stolarce,budowlance i elektryce.Gdyby nie skradły mu serca sokoły, mógłbyotworzyć własną firmę jako złota rączka.Przesunął światłem latarki po silniku, sprawdził połączenia akumulatorai gaznik.Strzelił palcami, by przekręcić kluczyk w stacyjce, i patrzył nasilnik, który próbował zaskoczyć z irytującym i dziwnym chrzęstem.111RLTTyle że Connor nie dostrzegł żadnych usterek.Oczywiście mógłby rozwiązać problem kolejnym ruchem ręki i być jużw drodze do kumpli, piwa i ewentualnego snookera, ale to była kwestia dumy.Sprawdził przewody pompy paliwa, jeszcze raz obejrzał akumulator idlatego nie zauważył mgły skradającej się po ziemi. To ci dopiero zagadka.Rozpostarł palce nad silnikiem, żeby go zeskanować w ramach kompromisu, zanim zupełnie się podda.I poczuł w powietrzu niemiłą woń.Obrócił się powoli i zobaczył, że stoi po kostki we mgle, która zrobiłasię lodowata.Nadciągnęły cienie, czarne zasłony kryjące drzewa, drogę,świat.Zniknęło za nimi nawet niebo.Cabhan przyszedł jako człowiek, czerwony kamień na jego szyi lśnił wgęstej i niespodziewanej ciemności. Jesteś sam, młody Connorze. Ty też.Czarnoksiężnik rozłożył z uśmiechem dłonie. Jestem ciekaw.Nie potrzebujesz takich maszyn jak ta, żebypodróżować z miejsca na miejsce, wystarczy, że.Teraz rozłożył ramiona, uniósł je i przesunął się pół metra w przód,wyglądając przy tym, jakby wcale się nie ruszał. Tacy jak my za bardzo szanują nasz dar i umiejętności, żeby używaćich do błahostek.Mam nogi do chodzenia, a w razie potrzeby furgonetkę lubkonia. A jednak stoisz tutaj sam na drodze. Niedaleko mam przyjaciół i rodzinę. Chociaż kiedy spróbował ichwezwać, poczuł, że nie może ich dosięgnąć, nie może się przebić przez grubą112RLTścianę mgły. A ty co masz, Cabhanie? Moc. Wymówił to słowo z pełnym chciwości szacunkiem. Moc,jakiej nie jesteś w stanie nawet pojąć. I norę za rzeką, gdzie się chowasz, sam, w ciemności.Wolę ciepły,jasny ogień i kwartę piwa z przyjaciółmi i rodziną. Jesteś z nich najsłabszy. Litość kapała z jego słów niczym deszcz wponury dzień. Wiesz o tym tak samo dobrze, jak oni.Dobry do śmiechu ipracy, ale najsłabszy z trojga.Twój ojciec wiedział o tym i dlatego przekazałwszystko twojej siostrze, przedłożył dziewczynkę nad swojego jedynegosyna. Myślisz, że to czyni mnie słabszym? Wiem to.Co ty masz? Błyskotkę, którą dostałeś na pocieszenie.Maszmniej, jesteś gorszy, nadworny błazen, służący tym, których nazywaszprzyjaciółmi i rodziną.Twój wielki przyjaciel Finbar wybrał na partneraczłowieka pozbawionego mocy, podczas gdy ty harujesz dla niego na każdejego skinienie.Jesteś nikim, nic nie masz.Mówiąc to, zbliżał się do Connora, a czerwony kamień pulsował niczymserce. Jestem kimś więcej, niż ci się wydaje odparł Connor. A kim ty jesteś, chłopcze? Jestem Connor z klanu O Dwyerów.Jestem jednym z trojga.Jestempotomkiem Czarownicy z Ciemności z Mayo. Connor spojrzał głęboko wczarne, pełne determinacji oczy Cabhana. Mam ogień. Wyciągnął prawądłoń, na której zawirowała kula z płomieni. Mam powietrze. Uniósł paleci zakręcił nim, wzbudzając mały cyklon. Mam ziemię powiedział, aziemia zadrżała. Mam wodę. Zalał ich deszcz, tak gorący, że aż skwierczał w113RLTzetknięciu z ziemią. I sokoła.Roibeard zapikował z przeszywającym krzykiem i miękko jak piórkowylądował na ramieniu swojego pana. Salonowe sztuczki i domowe zwierzątka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]