[ Pobierz całość w formacie PDF ]
., aż ona odzyska oddech.Był to dość łagodny przykład poczucia humo-ru Aielów.Czegoś takiego bardziej wprawdzie spodziewałby się ze strony Mata,a nie kobiety, ale i tak było to łagodne.Kiedy się wyprostowała, wycierając oczy, zapytał: A w takim razie co z Shaido? Czy ich Mądre również uczestniczą w tymkonklawe?196Odpowiedziała, nadal jeszcze chichocząc w puchar z winem trzymany w dło-niach; uważała Shaido za pokonanych, obecnie ledwie wartych wzmianki.Wziętotysiące jeńców, i nadal jeszcze ich przyprowadzano, walki zaś ustały, wyjąwszyjakieś drobne potyczki tu i ówdzie.Im więcej jednak z niej wyciągał, tym mniejuważał ich za pokonanych.Kiedy cztery klany dały Hanowi zajęcie, lwia częśćarmii Couladina przekroczyła Gaelin we właściwym porządku, zdoławszy nawetuprowadzić większość Cairhienian, których wzięła do niewoli.Co gorsza, znisz-czyli za sobą kamienne mosty.Jej to nie interesowało, ale jego tak.Dziesiątki tysięcy Shaido na północ odrzeki, do których nie sposób dotrzeć, dopóki mosty nie zostaną odbudowane, a na-wet budowa samych drewnianych przęseł musiała zająć czas.Czas, którym on niedysponował.Na samym końcu, kiedy zdawało się już, że Aviendha nie ma nic więcej do do-dania na temat Shaido, powiedziała mu coś, przez co zapomniał o zamartwianiusię Shaido i kłopotami, jakich jeszcze mogą przysporzyć.Rzuciła to mimocho-dem, jakby zapomniała. Mat zabił Couladina? spytał z niedowierzaniem, kiedy skończyła.Mat? Czyż nie powiedziałam tego? Słowa zabrzmiały ostro, ale niemal ser-decznie.Przyglądając mu się ponad brzegiem pucharu z winem, zdawała się bar-dziej zainteresowana tym, jak on przyjął tę wiadomość niż tym, czy on wątpi w jejsłowa.Asmodean wybrzdąkał kilka akordów jakiegoś wojennego motywu; harfa zda-wała się odtwarzać echo bębnów i trąb. Do pewnego stopnia ten młodzieniec zadziwia, podobnie zresztą jak ty.Doprawdy nie mogę się doczekać dnia, kiedy poznam trzeciego z was, Perrina.Rand pokręcił głową.A zatem Matowi wcale nie udało się uciec, nadal przy-ciągał go drugi ta veren.A może to Wzór go przytrzymał, a także fakt, że on sambył ta veren.Tak czy siak, podejrzewał, że przyjaciel nie jest specjalnie szczęśli-wy w danej chwili.Mat nie opanował udzielonej mu lekcji.Próbujesz uciekać,a Wzór i tak przywiedzie cię z powrotem, często brutalnie; biegniesz w kierun-ku, w którym tka cię Koło i czasami zyskujesz odrobinę kontroli nad własnymżyciem.Czasami.Jak masz szczęście, to jest jej więcej niż byś się.spodziewał,przynajmniej na jakiś czas.Ale miał sprawy bardziej naglące nizli Mat albo Sha-ido, teraz, kiedy Couladin nie żył.Rzut oka w stronę otworu wejścia powiedział mu, że słońce stoi już wysoko,ale poza tym zobaczył tylko dwie Panny, które przycupnęły na zewnątrz, z włócz-niami ułożonymi na kolanach.Był nieprzytomny przez całą noc i większą częśćporanka, a Sammael albo nie próbował go odnalezć, albo mu się to nie udało.Pilnował, by nazywać go tym imieniem, nawet tylko dla własnego użytku,mimo że w zakamarku umysłu dryfowało teraz inne.Tel Janin Aellinsar.%7ładna197historia nie zarejestrowała tego imienia, nie dałoby się go odnalezć w żadnym za-kamarku biblioteki Tar Valon; Moiraine powiedziała mu wszystko, co Aes Sedaiwiedziały o Przeklętych i było to niewiele więcej ponad to, co przekazywano so-bie w wioskowych opowieściach.Nawet Asmodean zawsze nazywał go Samma-elem, nieważne, że z innego powodu.Na długo przed końcem Wojny z Cieniem,Przeklęci przyjęli imiona nadane im przez ludzi, niczym symbole ponownych na-rodzin w Cieniu.Asmodean na brzmienie swego prawdziwego imienia JoarAddam Nessosin wzdrygał się i twierdził, że zapomniał imiona pozostałychpodczas trzech tysięcy lat.Być może nie istniał żaden realny powód, by ukrywać to; co się działo wewnętrzu jego głowy może była to jedynie próba zaprzeczania przed samymsobą, jak jest naprawdę ale miał pozostać Sammael-człowiek.I jako Samma-el miał zapłacić odpowiednio za każdą Pannę, którą zabił.Za wszystkie Panny;którym Rand nie był w stanie zapewnić bezpieczeństwa.Skrzywił się przy podejmowaniu tego postanowienia.Zrobił początek, odsy-łając Weiramona z powrotem do Azy z wolą Zwiatłości tylko on i Weiramonwiedzieli, ile się z tym wiązało ale nie mógł puścić się w pościg za Samma-elem, niezależnie.od tego, czego chciał albo co poprzysiągł.Jeszcze nie.Najpierwtrzeba dopatrzyć różnych spraw tu, w Cairhien.Aviendha mogła uważać, że on nierozumie ji e toh i być może rzeczywiście go nie rozumiał, ale wiedział, co to jestobowiązek, a obowiązek wiązał go z Cairhien.Poza tym zawsze istniały sposoby,by go połączyć ze sprawą Weiramona.Usiadł i, starając się nie ujawniać, jaki to wysiłek, nakrył się najprzyzwoiciejjak mógł kocem, zastanawiając się jednocześnie, gdzie się podziało jego odzienie;nie widział nic prócz butów, które stały za Aviendhą.Ona pewnie wiedziała.Byćmoże rozebrali go gai shain, ale równie dobrze mogła to być ona. Muszę się udać do miasta.Natael, każ osiodłać i przyprowadzić Jeade ena. Jutro, być może oznajmiła stanowczo Aviendha, chwytając Asmodeanaza rękaw, kiedy ten zaczął podnosić się z miejsca. Moiraine Sedai powiedziała,że będziesz teraz musiał odpoczywać przez. Dzisiaj, Aviendha.I koniec.Nie rozumiem, dlaczego nie ma ta Meilana,o ile przeżył, ale zamierzam go odszukać.Natael, mój koń ?Przybrała upartą minę, ale Asmodean wyrwał rękę, wygładził zmięty aksamiti powiedział: Meilan był tutaj, a także inni. Miał się o tym nie dowiedzieć. zaczęła gniewnie AviEndha, po czymzacisnęła usta, zamiast dokończyć. On musi odpocząć.A więc Mądre uważały, że mogą ukrywać przed nim różne rzeczy.No cóż,nie jest taki słaby, jak im się zdaje.Próbował wstać, przyciskając koc do ciałai musiał udać, że tylko zmienia pozycję, kiedy nogi odmówiły posłuszeństwa.Może jednak mają rację, rzeczywiście jest słaby.Nie zamierzał jednak dopuścić,198by to go powstrzymało. W grobie odpocznę rzucił i zaraz tego pożałował, gdy Aviendha wzdry-gnęła się tak, jakby ją uderzył.Nie, ona nie wzdrygnęłaby się przed ciosem.Topodtrzymanie go przy życiu było dla niej ważne ze względu na Aielów i tego typupogróżka wyrządziła jej więcej krzywdy niż pięść. Opowiedz mi o Milanie,Natael.Aviendha boczyła się nadal w milczeniu, aczkolwiek gdyby spojrzenia miałyz tym cokolwiek wspólnego, Asmodean zmieniłby się w słup, a i on sam pewnieteż.Nocą przybył jezdziec przysłany przez Meilana, z kwiecistymi pochwałamii zapewnieniami o wiecznej lojalności.O świcie zaś pojawił się Meilan we własnejosobie, wraz z innymi sześcioma Wysokimi Lordami Azy, którzy byli w mieście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]