[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dostałem wiadomośćod naszych marines.W całym Pary\u tylko ty i Francois wiedzieliście, gdzie się zatrzymamy.- Od marines?. 169- Tak, Jacques.Nie mam najmniejszej ochoty ginąć śmiercią bohatera.- Bzdura! Nie masz \adnych dowodów, a ja wszystkiemu stanowczo zaprzeczę! Zostałemmianowany przez samego prezydenta!- Jesteś sonnenkindem, Dzieckiem Słońca, ty draniu.- Idiotyzm! W jaki sposób zamierzasz to udowodnić?- Istotnie, będę musiał oprzeć się na poszlakach, ale te poszlaki w połączeniu z faktami mogąprzekonać nawet największego niedowiarka.Na samym początku, jak tylko zacząłem ciępodejrzewać, zabawiałem się jednocześnie w prokuratora i obrońce poniewa\ wcale nie byłemdo końca przekonany o twojej winie.Wczoraj, podczas podró\y z Beauvais, zadzwoniłem doniejakiego Joela, który obsługuje nasze komputery AAZero W ambasadzie, i poprosiłem, \ebyprzekazał mi wszystkie informacje jakie mamy na twój temat.Dowiedziałem się, \epięćdziesiąt jeden lat temu zostałeś adoptowany przez bezdzietne mał\eństwo, państwaBergeron z Lauterbourga w pobli\u granicy z Niemcami.Byłeś wyśmienitym uczniem istudentem, otrzymywałeś najrozmaitsze stypendia, przeszedłeś jak burza przez szkołę średniąi uniwersytet.Mogłeś wybrać zawód, który uczyniłby cię bogatym, ty jednak wybrałeś słu\bępaństwową, a konkretnie pracę w wywiadzie.W tej bran\y raczej trudno zrobić większymajątek.- Poszedłem za głosem powołania!- Nie wątpię.Zawsze byłeś tam, gdzie i kiedy nale\ało.Zapytam z ciekawości: co czułeś, kiedyta wasza cholerna "Wodna Błyskawica" wzięła w łeb? Nie mogłeś temu zaradzić, bo napomysł z szybowcami wpadliśmy ju\ po twoim wyjezdzie.Na pewno musiałeś się wtedy niezlewściec: Ein Volk, ein Reich, ein gówno! - Jesteś szaleńcem! Wygadujesz jakieś niewiarygodnebzdury! - Wcale nie.Ostateczne potwierdzenie moich podejrzeń uzyskałem od ciebie, podczastwojej przepełnionej skromnością, chwytającej za serce spowiedzi w Beauvais.Zdawałeś sobiesprawę, \e prędzej czy pózniej będziesz musiał się wycofać, zanim lina owinie ci się wokół szyi.Naprawdę nie spodziewałeś się zostać szefem Deuxieme.Wiadomość o awansie spadła naciebie jak grom z jasnego nieba.Byłeś wtedy szczery: wiedziałeś, \e w innych wydziałachpracuje paru ludzi znacznie bardziej zasługujących na to wyró\nienie.Oznajmiłeś więc nam,\e nie nadajesz się na przywódcę, \e jesteś tylko wykonawcą rozkazów, a przecie\ w tenwłaśnie sposób tłumaczyli się zawsze wszyscy hitlerowscy zbrodniarze."Zawsze i wszędziebyć posłusznym rozkazom".czy\ to nie podstawa całej nazistowskiej filozofii?- Powtarzam raz jeszcze - powiedział Jacques Bergeron lodowatym tonem.- Podczas wojnystraciłem oboje rodziców w gruzach zbombardowanego domu.Zostałem adoptowany, apotem całym sercem słu\yłem mojej ojczyznie.Jesteś ogarniętym paranoicznymipodejrzeniami amerykańskim mąciwodą.Dopilnuję, \ebyś jak najprędzej został wydalony zFrancji.- Nic z tego, Jacques.Zabiłeś mojego brata, a raczej kazałeś go zabić.Nie daruję ci tego.Zetnęci głowę i wystawię ją na widok publiczny na Pont Neuf, tak jak robili to zwolennicy gilotyny.Pomimo swojej inteligencji i błyskotliwej kariery przeoczyłeś pewien drobny szczegół:Lauterbourg nigdy nie został zbombardowany, ani przez Niemców, ani przez aliantów.Zostałeś przeszmuglowany przez Ren, \eby we Francji zacząć nowe \ycie.Jesteś DzieckiemSłońca.Bergeron przez dłu\szą chwilę stał bez ruchu, w milczeniu wpatrując się w Lathama.Wreszcie na jego twarzy pojawił się pogardliwy uśmiech.- Nie sposób odmówić ci sprytu, Drew - przyznał.- Poniewa\ jednak nie wyjdziesz stąd \ywy,mo\emy uznać, \e zmarnowałeś swój talent, nestce pas? Ogarnięty paranoją Amerykanin, oddzieciństwa łatwo ulegający atakom wściekłości i często odwołujący się do przemocy, podjąłpróbę zamordowania dyrektora Deuxieme.I kto tu jest Dzieckiem Słońca? Na dodatek mójpoprzednik, Moreau, nigdy ci nie ufał.Wiele razy powtarzał mi, \e go okłamujesz.Jest to wjego notatkach, które pieczołowicie wprowadziłem do komputera.- T y je wprowadziłeś? 170- Są na twardym dysku, tylko to się liczy, tym bardziej \e teraz, kiedy zostałem dyrektorem,nikt oprócz mnie nie ma dostępu do tych materiałów:- Dlaczego go zabiłeś? Dlaczego kazałeś go zabić?- Poniewa\ tak samo jak ty zaczął krok po kroku zbli\ać się do prawdy.Zaczęło się od śmierciMonique, jego sekretarki, i od tego wieczoru w kawiarni, kiedy jakiś fanatyk idiota zastrzeliłkierowcę samochodu z amerykańskiej ambasady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]