[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Abra podbiegła do lustra, z którego już wcześniej zdążyła zdjąćpokrycie.Tak jak w przypadku toalet balowych, koktajlowych i strojów,które wpadły jej w oko, przyłożyła do siebie jaskrawo czerwoną sukienkę wstylu lat dwudziestych, z obniżoną talią i frędzelkami do kolan.Zakołysałasię w lewo i w prawo, a frędzle uniosły się i skręciły. Mnóstwo, mnóstwo sznurów pereł, dopasowany kapelusik na oczy ififka długa na kilometr och! Wyobraz sobie, gdzie była ta sukienka!Tańczyła charlestona na wspaniałym przyjęciu albo w spelunie, jezdziła wmodelu T, wypiła pokątnie pędzony dżin i nielegalną whisky. Obróciła się453RLTraz jeszcze. Kobieta, która ją wkładała, była odważna, nawet niecolekkomyślna, i bardzo pewna siebie. Ta sukienka do ciebie pasuje przyznał Eli. Dziękuję, bo jest cudowna. Abra nagle zamarła. Wiesz, z tym,co już znalezliśmy i skatalogowaliśmy, dałoby się tutaj otworzyć muzeummody. Wolałbym chyba wykłuć sobie oczyAbra natychmiast pomyślała, że wszyscy mężczyzni są tacy sami, alew tym przypadku wcale nie chciała tego zmieniać. No dobrze, nie tutaj, ale na pewno wystarczy tych ciuchów nafantastyczną wystawę w muzeum Hester.Starannie złożyła sukienkę, przekładając ją bibułką. Zanim przyszłam, zerknęłam przez teleskop.Nadal nie ma śladuSuskinda. W końcu wróci. Wiem, ale nie znoszę czekać. Dopiero teraz przypomniała sobie obuziaku na dzień dobry Dlaczego nie piszesz? Jest trochę za wcześnie nakoniec pracy Skończyłem pierwszy szkic i zrobiłem sobie przerwę.Niech towszystko się ułoży. Skończyłeś! Zarzuciła mu ramiona na szyję i zakołysała biodrami. Cudownie! Dlaczego nie świętujemy? Pierwszy szkic to nie jest gotowa książka. Oczywiście, że tak.To książka, która wymaga jedynie poprawek.Jak się z tym czujesz? Całkiem dobrze.Zakończenie okazało się łatwiejsze, niż sięspodziewałem.Wyobraziłem je sobie i pisanie poszło gładko.454RLT Musimy to uczcić upierała się Abra. Zrobię na kolację cośfantastycznego i schłodzimy butelkę szampana. Usiadła Elemu mu nakolanach. Jestem z ciebie dumna. Przecież czytałaś tylko jedną scenę. Nieważne.Skończyłeś książkę.Ile ma stron? W tej chwili? Pięćset czterdzieści trzy. Napisałeś pięćset czterdzieści trzy strony, i to w czasie, gdyprzechodziłeś przez najgorszy okres w swoim życiu, a także doświadczałeświelkiej zmiany Udało ci się to mimo ciągłych konfliktów, stresu izamieszania.Jeśli nie jesteś z siebie dumny, to irytująco skromny albo głupi. W takim razie powiem, że jestem z siebie dumny O wiele lepiej. Pocałowała go i znów objęła za szyję.Zobaczysz, że za rok o tej porze twoja książka będzie opublikowana albogotowa do publikacji.Oczyszczą cię z zarzutów i zdobędziesz wszystkieodpowiedzi na pytania, które wiszą nad tobą i nad Domem na Skarpie. Podoba mi się twój optymizm. Nie chodzi tylko o optymizm.Postawiłam tarota. No cóż. Eli westchnął. Wobec tego wydajmy moją wstrząsającowysoką zaliczkę na wycieczkę do Belize. Bardzo chętnie.Optymizm i tarot to bardzo potężna kombinacja,panie Przyziemny, zwłaszcza jeśli dodasz do tego wysiłek i pot.DlaczegoBelize? chciała wiedzieć Abra. Nie mam pojęcia.To pierwsze państwo, które przyszło mi dogłowy. Często to, co przychodzi pierwsze, jest najlepsze.Odkryłeś dzisiajcoś interesującego? Nic, co miałoby związek z Posagiem Esmeraldy.455RLT Cóż, nadal mamy sporo do przejrzenia.Zabiorę się do następnegokufra.Po pewnym czasie Abra wstała od skrzyń i zaczęła przeglądaćzawartość starej komody.Różnorodność rzeczy, przetrzymywanych przezmieszkańców domu, wydała się jej niesamowita.Były tu między innymistare bieżniki na stół, spłowiałe hafty albo koronki, dziecięce rysunki napapierze tak wyschniętym, że omal nie pokruszył się jej w palcach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]