[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Chce pan powiedzieć, \e kupiłby pan piosenkę? Ale w jakim celu?- Chciałbym, aby została nagrana.- Sądziłam, \e zajmuje się pan budowaniem.- Jedną z firm, które zbudowałem, jest firma fonograficzna Celtic Records.- Przerwałna chwilę, a gdy znowu się odezwał, w j ego głosie brzmiał śmiech.- Chce pani zobaczyćmoje referencje?- W tej sprawie będę musiała do pana oddzwonić, dobrze? Najpierw muszę to omówićz Shawnem.- Oczywiście.W moim biurze w Nowym Jorku wiedzą, jak się ze mną skontaktować.- Dziękuję panu.Mam nadzieję, \e niedługo spotkamy się osobiście.Ja.- Zabrakłojej słów.- Dziękuję.W chwili gdy odło\yła słuchawkę, wydała z siebie triumfalny okrzyk i popędziłaprzez dom do frontowych drzwi.- Mamo, muszę lecieć! Wrócę, kiedy będę mogła.- Lecieć? - Molly wybiegła z sypialni na górze i stanęła u szczytu schodów.Zdą\yłatylko zobaczyć, jak furgonetka jej córki z szybkością błyskawicy wyje\d\a na drogę.- Co zadziewczyna - powiedziała do siebie.- Jak niejedno, to drugie.Chciałabym wiedzieć, dokądsię wybiera i czy skończyła naprawiać dach.Jeśli dziś znowu usłyszę, jak woda kapie dowiader, powiem jej, co o tym myślę.Zanim zdą\yła wrócić do pracy, zobaczyła podje\d\ający samochód Shawna.- Ciągle ktoś przychodzi i wychodzi - mruknęła schodząc na dół.- Za chwilę zakręcimi się od tego w głowie.Otworzyła drzwi i zaczekała na niespodziewanego gościa.- Dzień dobry, Shawn.Niestety, minąłeś się z Brenną.Niecałą minutę temu wypadłastąd, jakby paliły jej się portki.- Có\, trudno.- Odchrząknął.- Prawdę mówiąc nie przyszedłem do Brenny.- Nie? - Spojrzała na niego uwa\nie, ale o nic nie zapytała.Zgadywała, \e lepiejzaczekać, a\ sam wyjaśni, z czym przyszedł.Z doświadczenia wiedziała, \e mogło mu tozająć pół dnia i \e powinna raczej wysłuchać go na siedząco.- Tylko mnie zastałeś.Mo\ewejdziesz do środka? Napijemy się herbaty.- Chętnie.- Ruszył za Molly do kuchni.- Nie chciałbym zabierać zbyt wiele czasu.- Chłopcze, wpadałeś tutaj, odkąd byłeś malutki.Dotąd jeszcze nikt cię od nas niewyrzucił, a ja nie zamierzam być pierwsza.- Machnęła ręką wskazując miejsce przy stole izajęła się parzeniem herbaty.- Sam pewnie wiesz, \e Brenna ma o wszystkim własne zdanie.- Tak, to prawda.Pomyślałem tylko, \e powinienem wpaść i.upewnić się, \e.Zlitowała się nad nim.- Boisz się, \e ju\ cię nie lubię, mój śliczny chłopcze? - Obawa znikła z jego oczu, gdyMolly zmierzwiła mu włosy, tak jak robiła to zawsze, odkąd pamiętał.- Tym nie musisz sięprzejmować.Gdybyś zadarł z moją Katie, to tak wytargałabym cię za uszy, \e miałbyś je ztyłu głowy.- Nigdy nie dałem Mary Kate powodu.- Chcesz powiedzieć, \e nigdy jej nie zachęcałeś? Masz dziś kłopoty z językiem,synku, a przecie\ zawsze tak łatwo znajdujesz odpowiednie słowa.Zostały nam ze śniadaniabułeczki cynamonowe.Odgrzeję je dla ciebie, a ty mi opowiesz wszystko po kolei.- Sprawia pani, \e tęsknię za mamą.- Chętnie ci pomogę, tak jak ona pomogłaby moim dzieciom.- Pani O'Toole krzątałasię po kuchni, wiedząc, \e jej gość poczuje się dzięki temu swobodniej.- Czy Brennaprzysparza ci kłopotów?- Do tego ju\ się przyzwyczaiłem i za bardzo mi to nie przeszkadza.Ja chybadokuczam jej tak samo.Zastanawiałem się, czy pan O'Toole opowiedział pani o rozmowie,którą odbyliśmy kilka tygodni temu.Posłała mu spojrzenie, od którego ka\dy mę\czyzna by zbladł.- Jeśli ci chodzi o ten dzień, kiedy wrócił do domu pijany, to nie.Domyśliłam się, \ewhisky dostał u ciebie, bo nie ma tu wielu miejsc, dokąd mógłby pójść tak rano, napić się iwrócić w tak krótkim czasie.- Nie mówił pani o tym?- Milczał jak grób.- Widzi pani, był na mnie zły, i słusznie, dopóki nie powiedziałem mu, jak się sprawymają.- A jak się mają, Shawn? - Molly odstawiła czajnik i czekała.- Kocham Brennę, pani O'Toole, i chcę się z nią o\enić.Przez chwilę stałanieruchomo, a potem przytuliła jego głowę do policzka.- Oczywiście, \e ją kochasz.Nie przejmuj się mną.Muszę sobie trochę popłakać.- Będę dla niej dobry.- Och, ani przez chwilę w to nie wątpiłam, - Wycierając oczy odwróciła się dokuchenki, aby wyjąć z piekarnika ciepłe bułeczki.- Ty będziesz dobry dla niej, a ona dlaciebie.- Jest jeszcze jedno.Starałem się ją przekonać.jakby to powiedzieć.\e to ona samawpadła na pomysł, \e mnie kocha.Sama pani wie, jaka jest Brenna, kiedy sobie coś umyśli.- Nie popuści, dopóki nie dopnie swego albo dopóki to, czego pragnęła, nie straci dlaniej wartości.Zawsze uwa\ałam cię za bystrego chłopca, Shawn.- Wielu jest innego zdania - powiedział swobodnie.Wydawało mi się, \e mogęzaczekać.Ja w ogóle nie nale\ę do tych, co się spieszą.Tylko, \e ju\ dłu\ej nie mogłem z tymzwlekać.Dzisiaj kupiłem ziemię.Nie była a\ tak bardzo zaskoczona, za to ogromnie się ucieszyła.- Wspaniale, chłopcze.Widzę, \e potrafisz działać szybko, jeśli coś sobie umyślisz.- Brenna będzie miała dom, taki jak chciała.Ja w takich sprawach nie jestemwybredny.Molly otworzyła usta, ale uznała, \e lepiej tego nie komentować.Mę\czyzni zawszeopowiadali takie rzeczy i wierzyli w nie, a potem potrafili doprowadzić kobietę doszaleństwa, czepiając się szczegółów.Shawn i Brenna sami muszą się jeszcze o tymprzekonać.- Ona zawsze chciała zbudować własny dom - powiedziała powoli.- Wiem, i pomyślałem, \e powinna to zrobić.Ma talent do tego i lubi taką pracę.Mnietam nie ciągnie do młotka ani piły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]