[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie jestem pewna, czy cokolwiek jest w stanie złagodzić napięciemiędzy nami, ale dobrze wiedzieć, co trapi Edmonda.- Brianno?- Tak? - Uśmiechnęła się.Poczuła się znacznie lepiej.- Chciałbym, abyś wiedziała, że zawsze możesz się czuć w Meadowlandjak w domu.Wzruszył ją.Była tak długo sama.Zwiadomość, że bez względu na to, coprzyniesie przyszłość, znajdzie tu dom, była bezcenna.- Dziękuję, Stefanie.To dla mnie znaczy więcej, niż mógłbyśprzypuszczać.- Przynajmniej to mogę dla ciebie zrobić po tym, co cię spotkało.Przycisnęła jego palce do ust.- 155 -SR- To już należy do przeszłości.Przytrzymał przegub jej dłoni, kciukiemdelikatnie masował miejsce, w którym bił puls.- Moja propozycja nie jest całkiem bezinteresowna.Ujął silniej jej dłoń, wyczuwając, że Brianna ma ochotę mu ją wyrwać,wargami muskał końce jej palców.- Wyrosłaś na niewiarygodnie piękną kobietę, Brianno.Twoja urodazapiera dech w piersiach.Nie była pewna, jak przyjąć to zadziwiające wyznanie.- Stefan?Odwrócił jej dłoń, złożył na niej przeciągły, gorący pocałunek, po czym jąpuścił.- Zdaję sobie sprawę, że zawsze widziałaś we mnie przyjaciela, ale jajestem również mężczyzną.Takim, który potrafi docenić urok inteligentnej,ślicznej młodej panny.Zwłaszcza takiej, do której czułem wiele sympatii.Nie,nic nie mów - poprosił.Wstał.Patrzył na nią z wyrazem twarzy, jakiego nigdy by się u niego niespodziewała.Najwyrazniej był w pełni świadom fizycznej bliskości kobiety.- Chciałbym tylko, abyś wiedziała, że czekam tu na ciebie, gdybyś mniepotrzebowała.Teraz muszę wracać do domu.Pójdziesz ze mną?Pokręciła głową.Była oszołomiona.Ciągle czuła dotyk warg Stefana naswoim przegubie.Nie było to palące, niebezpieczne odczucie, jakie wzbudzałEdmond, lecz podnoszące na duchu.- Nie sądzę, żeby to było rozsądne - odparła.- Dlaczego? - Uniósł brew, widząc, że jej twarz pokrywa się rumieńcem.-Boisz się, że Edmond będzie niezadowolony?- Jest dzisiaj wyjątkowo zaczepny.Wolałabym uniknąć sceny.- Co on ci takiego powiedział, Brianno? Milczała.- Groził, że skrzywdzi ciebie albo mnie?- Już mówiłam, to bez znaczenia.- Czuła się znużona.- 156 -SR- To ma wielkie znaczenie.- Proszę, nie nalegaj.Nie chcę, żebyście się pokłócili z Edmondem zmojego powodu.Wracaj sam, przyjdę za chwilę.Stefan miał ochotę oponować, ale widząc, że Brianna jest u kresuwytrzymałości, skinął głową na znak zgody.- Dobrze.Brianno?- Tak?- Nie boję się Edmonda i nie zawaham się wyrzucić go z domu, jeśliprzyjdzie mu do głowy coś głupiego.Jesteś nie tylko bezpieczna wMeadowland, jesteś bezpieczna ze mną.Edmond prawie godzinę czekał na Stefana w jego zagraconym gabinecie,zanim brat łaskawie się pojawił.Wzmogło to tylko rozdrażnienie Edmonda.Stefan zazwyczaj ślęczał wieczorami nad księgami majątku albo czasopismamirolniczymi i nie odstępował od tego rytuału nawet podczas nieczęstych wizytbrata.Tym razem trudno go było oderwać od grającej na fortepianie Brianny.Edmond musiał kilkakrotnie posyłać po niego lokaja, zanim brat wreszcie doniego dołączył.Wiedział, że Stefan nie jest odporny na wdzięki niewieście, alenie przypuszczał, że dorosły mężczyzna może tak się dać oczarować spódniczce.Słysząc kroki nadchodzącego Stefana, stanął obojętnie przy oknie,zapatrzony w ciemność.Cały dzień zajmował się sprawami związanymi z od-krytym spiskiem przeciwko Aleksandrowi Pawłowiczowi.Napisał kilkanaścielistów do swoich współpracowników w Rosji oraz zaszyfrowane pismo doprzebywającego w Prusach cara.Sporządził także listę wszystkich znanychsobie przyjaciół Wiktora Kozakowa.Nie chciał zaniedbać żadnych środkówostrożności.Miał dużo zajęć, ale nie potrafił się skupić na pracy.Co jakiś czas kusiłogo, żeby wyjść z biblioteki i przejść się po pokojach, by sprawdzić, co robiBrianna.Opanował jednak pokusę.Gdyby uległ tej słabości, dowiódłby sam- 157 -SRsobie, że nie potrafi kontrolować swojego zachowania.A na to nie pozwalałamu duma.Zamiast tego, cały dzień tchórzliwie krył się w bibliotece, a wieczorem zchmurną miną i udawaną obojętnością zasiadł do niekończącej się kolacji i tylkoprzyglądał się, z jaką przyjemnością rozmawiają ze sobą Stefan i Brianna.Wreszcie wycofał się do gabinetu, gdzie w ponurym nastroju czekał na brata.- Chciałeś porozmawiać ze mną? - Stefan zamknął za sobą drzwi.- Tak.Sądziłem, że powinieneś wiedzieć, że moje podejrzenia siępotwierdziły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]