[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pendergastnie wrócił na Manhattan z wizytą towarzyską.Ten człowiek pojawiał się tylko wtedy, gdydziało się coś naprawdę niedobrego.Jego nazwisko oznaczało kłopoty.A mo\e sam jesprowadzał.Tak czy owak, Smithback miał nadzieję, \e nie chodziło o podobne kłopoty jakostatnim razem.Zjawił się kelner i przyjął od nich zamówienia.Smithback, który zwykle zamawiałmałą wytrawną sherry, tym razem poprosił o martini.Pendergast.O Bo\e.Choć podziwiałtego człowieka, ani trochę nie \ałował, \e agent w swym posępnym czarnym garniturzewyjechał do Nowego Orleanu:- Opowiedz mi o nim - poprosiła Nora, odchylając się na krześle do tyłu.- No có\.on.- Smithback przerwał, zabrakło mu słów, co było jak dla niego rzecząnietypową.- Jest niezwykły.Czarujący arystokrata z Południa, ma du\o forsy, odziedziczyłrodzinną fortunę, dorobili się na środkach farmaceutycznych czy coś w tym rodzaju.Szczerzemówiąc, nie wiem, jakie są jego powiązania z FBI.Wydaje się mieć wolną rękę iuczestniczyć w śledztwach, które sam uzna za warte zainteresowania.Pracuje sam i jestbardzo, ale to naprawdę bardzo dobry.Zna wiele wpływowych osób.Je\eli chodzi o niegojako o osobę, nic o nim nie wiem.To człowiek zagadka.Nigdy nie wiesz, co tak naprawdęmyśli.Chryste, nie wiem nawet, jak on ma na imię.- Nie mo\e być a\ tak potę\ny.Dziś pokpił sprawę.Smithback a\ uniósł brwi zezdumienia.- Co się stało? Czego chciał?Nora opowiedziała mu o ich pospiesznej wizycie na cmentarzysku kości na placubudowy.Dokończyła z chwilą gdy podano im zamówione quenelles ze smardzami i czarnymitruflami.- Moegen-Fairhaven - rzekł Smithback, zatapiając widelec w musie, by wydobyćcię\ki aromat pi\ma i głębokiego lasu.- Czy nie ci faceci napytali sobie biedy, rozbierająckamienicę bez zezwolenia, i to gdy wcią\ jeszcze mieszkali w niej ludzie?- Ten blok z kawalerkami przy Pierwszej Wschodniej? Chyba tak.- Parszywe dranie.- Fairhaven zjawił się na placu budowy.Przyjechał limuzyną, akurat gdy stamtądodchodziliśmy.- Tja.I powiadasz, \e jezdzi rollsem? - Smithback a\ się zaśmiał.- Gdy prowadziłśledztwo w sprawie zbrodni w muzeum, Pendergast poruszał się buickiem.Obecność rollsamusiała coś oznaczać.Pendergast nie robił niczego bez potrzeby.Wil dać miał w tym jakiścel.- Tak czy owak, odbyłaś przeja\d\kę z klasą.Tyle tylko, \e dziwi mnie, i\ Pendergastamogłoby zainteresować coś takiego.- Niby dlaczego?- To niesamowite stanowisko, ale ma ponad sto lat.Czemu FBI czy jakiekolwieksłu\by miałyby interesować się miejscem zbrodni o znaczeniu czysto historycznym?- To nie jest zwyczajne miejsce zbrodni.Trzy tuziny młodych ludzi zamordowano,poćwiartowano i zamurowano w podziemnym chodniku.To jedna z największych seryjnychzbrodni w historii Stanów Zjednoczonych.Kelner powrócił, by postawić talerz przed Smithbackiem.- Stek au poivre, krwisty.- Daj spokój, Noro - rzekł Smithback, dziarsko unosząc nó\ w dłoni.- Morderca ju\od dawna nie \yje.To jedynie ciekawostka historyczna.Będzie z tego świetny materiał dogazety - nie mam co do tego wątpliwości - ale w dalszym ciągu nie pojmuję, czemu FBImiałoby zainteresować się tą sprawą.Poczuł na sobie przenikliwe spojrzenie Nory.- Bill, to poufna rozmowa.Pamiętasz?- Noro, to prawie prehistoria, a byłby z tego doskonały temat na artykuł.Jak komuśmogłaby stać się krzywda.?- To ma pozostać wyłącznie między nami.Smithback westchnął.- Ale gdyby przyszło co do czego, Noro, daj mi znać.Chciałbym pierwszy zająć się tąsprawą.- Zawsze jesteś pierwszy.We wszystkim.- Parsknęła śmiechem.- Przecie\ wiesz.Smithback zachichotał i odkroił kawałek steku.- No więc, co znalazłaś tam, na dole?- Niewiele.Kilka drobiazgów w kieszeniach ubrań - parę starych monet, grzebień,spinki, kawałek szpagatu, guziki.Ci ludzie byli biedni.Bardzo biedni.Wzięłam jeden kręg,próbkę włosów i.- Zawahała się.- Było tam coś jeszcze.- Mów.- Kawałek papieru zaszyty w podszewkę sukienki jednej z dziewcząt.Wyglądało totrochę jak list.Nie mogę przestać o nim myśleć.Smithback nachylił się w jej stronę.- Co było w nim napisane?- Musiałam odło\yć sukienkę, zanim zdą\yłam się do niego dostać.- Chcesz powiedzieć, \e on nadal tam jest? Nora pokiwała głową.- Co oni z tym zrobią? - zapytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]