[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mówisz o górze Synaj? - zdziwił się Painter.Zgiął się w pasie i popatrzył nawzniesienie, starając się wyobrazić je sobie jako miniaturowy model słynnej góry.Chyba rzeczywiście, pomyślał, choć nie był przekonany.To tak, jakby patrzeć nachmury i widzieć kształty, jakie się chce.Dla Paintera duży stożek przypominał górę Synaj wtakim samym stopniu, w jakim przygarbione szare wzniesienia wyglądały jak krasnale.Kowalski pokręcił głową, najwyrazniej też w to nie wierząc.Rozejrzał się po polupełnym szarych kolumn.( - Dla mnie wszystkie wyglądają jak penisy.( - Co to za różnica, czywygląda jak góra Synaj, czy nie? - spytał Painter.( - Taka, że jeśli Tawtsee untsaw Pootseevbyli potomkami zaginionego plemienia Izraela, to odkrycie stożka w kształcie Synaju byłobydla nich znakiem opatrzności.Uznaliby dolinę za święte miejsce, w którym powinni założyćswój tajny dom.( - Mam nadzieję, że się nie mylisz - odrzekł Painter.( Chin miał inne zdanie.Ukląkł na grubej warstwie wysuszonych minerałów i skał, tak zwanym nawarze, na którymwznosiła się większość stożków.( - Z punktu widzenia geologii nie mogli wybrać gorszegomiejsca.( - Dlaczego? - spytał Painter.- Poza tym, że stoimy na szczycie superwulkanu.( - Toleży głębiej.- Geolog poklepał powierzchnię nawaru.- Dotknijcie.( Painter przycisnął dłoń dokredowej skały.( - Co pan robi? - spytał Rafael, podchodząc do nich razem z Ashandą i Kai.( -Ziemia wibruje - powiedział Painter.( - Ta strefa geotermalna - wyjaśnił Chin - leży nazaczopowanym ujściu hydrotermalnym, czymś w rodzaju imbryka, w którym stale krążywoda, przesączając się przez porowatą skałę, a potem wracając w postaci pary.Powodemwibracji jest ciśnienie pod ziemią, puls tego parowego silnika.Zanim ktokolwiek zdążył się wypowiedzieć na ten temat, zadzwonił telefon Hanka.Profesor sprawdził numer i uniósł głowę.( - To mój kolega z uniwersytetu, który pomaga namrozszyfrować starożytny język.( - Odbierz - polecił Painter, mając nadzieję, że naukowiecdzwoni z dobrą wiadomością.( Hank odsunął się, przycisnął aparat do ucha, a drugie zasłoniłdłonią.Kiedy rozmawiał, Painter widział, jak zmienia się wyraz jego twarzy: od nadziei przezniepokój po konsternację.Wreszcie profesor zamknął komórkę i wrócił do nich.Wydawałosię, jak gdyby na chwilę zaniemówił.- Profesorze? - ponaglił go Painter.- Mój kolega odszyfrował fragment inskrypcji na urnie z głową wilka.Znalazł paręsłów i zwrotów, które mówią o zniszczeniu i śmierci.Nic więcej.- Czyli zasadniczo ostrzeżenie - podsumował Painter.( Kowalski zmarszczył brwi.( -Dlaczego nie wyryli po prostu czaszki i skrzyżowanych piszczeli? Oszczędziliby wszystkimmasy problemów.( - Może tak właśnie zrobili - odparł Hank.- Pierwsi Tawtsee untsawPootseev umieszczali swój eliksir w pojemnikach przeznaczonych do przechowywaniaorganów zmarłych.Egipskich urnach kanopskich, zmody kowanych do swoich potrzeb.Alekiedy zintegrowali się z miejscowym ludem, wybrali inny totem moich przodków, kościdawno wymarłych zwierząt.Może miało to być ostrzeżenie, by nie ruszać tej substancji, bogroziła zniszczeniem ludzkości, symboliczna przestroga przed zagładą nas samych.Painter wyczytał w oczach profesora pewne wahanie, jak gdyby Hank chciałpowiedzieć coś więcej.Zauważył dyskretne spojrzenie w stronę Rafaela.Ale Francuz zadługo należał do organizacji, w której zwracano baczną uwagę na szczegóły.- Co pan przed nami ukrywa, monsieur le professeur? - zapytał Rafael.( Painterniedostrzegalnie skinął głową.Nie mieli już przed sobą sekretów, przynajmniej w większościspraw.( - Powiedz mu.( Mina Hanka zdradzała zaniepokojenie.( - Mojemu przyjacielowi udałosię też przetłumaczyć część tekstu, który przesłał twój kolega.Napis z marginesu złotejmapy.( Rafael pojrzał na Paintera.( - Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję? Mówił pan,że mapa wskazywała na Yellowstone, ale nie słyszałem o żadnym napisie.- Bo aż do tejchwili ta informacja nie miała znaczenia.( - Być może nadal nie ma - dodał Hank.- Mójkolega przetłumaczył zaledwie mały fragment.Brzmi on: gdzie spoglądają wilk i orzeł.-Co to znaczy? - spytał Rafael.- Co to znaczy? - spytał Rafael.Hank wzruszył ramionami i pokręcił głową.( Jeszcze jedna ślepa uliczka.( Painterzerknął na zegarek i spojrzał na przeciwległą stronę doliny.Gray wysłał im wskazówkę.Według tego, co mówiła Kat, szukał następnej, która miała związek ze skórą bizona.Możetym razem szczęście im dopisze.Ale jeżeli będą mieć tyle szczęścia, ile dotąd.381 czerwca, 7.06 Hohenwald, stan TennesseeBędzie musiało wystarczyć.( Gray uniósł łopatę - jedyną broń, jaką miał pod ręką.( -Chcesz ich załatwić na rympał? - spytał Monk.Skrzywił się z bólu, unosząc się na tyle, by sięoprzeć o ścianę świeżo otwartego grobu.Spojrzał na powiększającą się plamę krwi na niebieskim kombinezonie.- Kulaprzeszła na wylot.Ale za ubranie nie dostanę już zwrotu kaucji.- Możesz chodzić? - spytał Gray.( - Pokuśtykam.Ale biec nie dam rady.( - W takimrazie zostań tu.( - Nigdzie się nie wybierałem.( Seichan zeszła z miejsca, skąd obserwowałaoddział atakujący ich od strony parkingu.( - Policzyłam, że jest ośmiu, góra dziesięciu.Ukrylisię za chatą po drugiej stronie trawnika.( - Pewnie myślą, że jesteśmy uzbrojeni - rzekł Gray.-Inaczej już by nas opadli.( - Jaki mamy plan? - zapytała Seichan.( Razem z Monkiem spojrzelina Graya.( - Niech dalej myślą, że mamy broń, przynajmniej zanim dostaniemy się dokarabinów.Koparka stoi parę metrów stąd.Jest na tyle duża,że nas osłoni, jeżeli tam dobiegniemy.Ale wychodząc z tej dziury, będziemybezbronni.( Gray podał Monkowi łopatę, po czym odwrócił się i chwycił drugą.( -Potrzebujemy efektów dzwiękowych.Nasi przeciwnicy są zdenerwowani, czujni, otaczają nasbardzo ostrożnie.Trzeba ich jeszcze trochę nastraszyć.Spróbuj walnąć łopatą o łopatę.szybko i głośno.( Monk zrozumiał.( - %7łeby pomyśleli, że do nich strzelamy.( - Podziałanajwyżej przez parę sekund.Miejmy nadzieję, że zdążymy dopaść do kabiny i złapać broń.-Jasne.- Uwaga, na mój znak.Gray kucnął obok Seichan.Jej oczy błyszczały w półmroku grobu.Patrzyła nakrawędz wykopu i szykowała się do skoku, czując w gardle bicie serca.- Już!Opierając jedną łopatę o ścianę grobu, Monk z całej siły uderzył w nią drugą.Huk byłtak nieoczekiwany i głośny, że naprawdę brzmiał jak wystrzał.Gray rzucił się na skraj grobu,wparł się mocno ramionami w ziemię i jednym skokiem wydostał z grobu, obracając się nabok.Zaraz zerwał się na nogi i pochylony ruszył sprintem, żeby się ukryć za koparką.Seichan biegła obok niego.Gdy Gray przez moment znalazł się pod osłoną wysięgnika z tyłu koparki, spojrzał naSeichan.Miała zaróżowioną twarz i lekko rozchylone usta.Uniosła brew.Poszło niezle.Bez słowa rozdzielili się i podbiegli do koparki z dwóch stron.Padły strzały, alechybiły, trafiając w ziemię parę metrów od nich.Napastnicy byli przez chwilęzdezorientowani, ponieważ Monk nadal walił łopatami o siebie.Gray dał nura do kabiny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]