[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobieta ustawiłakompfona. No dobra.Jestem gotowa.Przelewaj.Kiedy rozległ się brzęczyk, sprawdziła dane operacjii wręczyła Brunie rurkę.Miała pół centymetra średnicy ijakieś dwadzieścia długości i być może została zrobiona ztytanu, ponieważ prawie nic nie ważyła.Bruna parę razyobróciła ją w palcach. Memorka jest w środku.Tutaj.Spójrz.A to jestpistolet, którym ją sobie wstrzelisz.Wiesz, jak to działa? Chyba tak, choć aplikatory, które znam, wyglądałyinaczej.Były większe i bardziej przypominały pistolet. To znaczy, że już dawno nie widziałaś memorki.Musisz sobie włożyć ten cieńszy koniec do nosa, takgłęboko, jak się da, i nacisnąć naraz te dwa przyciski.pistolet sam dokona pomiaru i odpowiednio umieścipamięć, tak żeby miała prawidłową trajektorię.Jakwszystko będzie gotowe, wyda ostrzegawczy pisk iwystrzeli.To trwa około minuty.Nie możesz się ruszać wtrakcie operacji.Najlepiej oprzyj o coś głowę.I zwróćuwagę, który koniec rurki wkładasz do nosa, inaczejwstrzelisz sobie memorkę w dłoń.Baw się dobrze.Udzieliła tych instrukcji swoim aksamitnym głosem,choć tonem z lekka kpiącym, jakby rozbawiona niewiedząBruny.A może, pomyślała replikantka, śledząc wzrokiemoddalającą kobietę, po prostu cieszyła się, że zarobiławięcej, niż się spodziewała.Zmiej się, pajacu, mściwiepomyślała Bruna: jeśli syndmutantka jest w jakikolwieksposób zamieszana w niewyjaśnione śmierci, nie będziemiała powodów do radości.Replikantka odetchnęłagłęboko, próbując pozbyć się ucisku w piersiach, i ruszyław drogę powrotną.W połowie pasażu zaczęła biec i nieprzestała, dopóki nie dotarła do domu.Kiedy wchodziłado mieszkania, tak mocno ściskała metalową rurkę, żepaznokcie zostawiły ślady na wnętrzu dłoni.Pot lał się z niej ciurkiem i ściskało ją w żołądku.Spojrzała na memorkę i pomyślała: to tak, jakbym miaław ręku trupa.A nawet gorzej: to tak, jakbym miała kogośżywcem zamkniętego w tej rurze.Całe jedno życie, któreniecierpliwie czekało na oswobodzenie, niczym dżin zlampy Aladyna w Baśniach z tysiąca i jednej nocy.Przypomniała sobie dwójkę repów bojowych, którzy najej oczach wstrzyknęli sobie pamięć, to było dobrych paręlat temu, służyła jeszcze w wojsku.Sprawa nie wyglądałazbyt miło, przynajmniej na początku: gościewymiotowali.Ale coś w tym musi być, skoro chętnychnie brakowało.Bruna włożyła sobie rurkę do nosa.Stałana środku pokoju, o nic nie mogła się oprzeć.Nie miałazamiaru strzelać, chciała tylko spróbować.Poczuła chłódmetalu i zaczęła się dusić.Czy to by ją bolało?Wystarczyło przycisnąć dwa guziki, żeby mieć inneżycie, być inną osobą.Wezbrała w niej fala mdłości.Wyciągnęła rurkę i rzuciła ją na stół.Musiała znalezćkogoś, kto przeanalizuje memorkę.Może to jeden z tychfałszywych implantów.Metro i tramwaje nie jezdziły z powodu strajku,ruchome chodniki były tak zatłoczone, że ciężar tłumuspowalniał ich ruch, a czasem wręcz je zatrzymywał.Znalezienie wolnej taksówki graniczyło z cudem,niektórzy desperaci próbowali więc podróżowaćautostopem, łapiąc prywatne pojazdy.Choć jakpowszechnie wiadomo, te nieliczne osoby, które miałyzezwolenie na prywatny wóz, nie grzeszyły poczuciemsolidarności.Bruna wyszła z domu z zapasem czasu, przewidującchaos i długi marsz, jak zawsze podczas strajku, a i taktorowanie drogi pośród setek rowerów i pieszych trwałonadspodziewanie długo.Była dokładnie piąta dziesięć, coznaczyło, że Bruna jest spózniona już dziesięć minut naspotkanie z Pablem Nopalem.Pamięciarz zaproponowałMuzeum Sztuki Nowoczesnej, miejsce zupełnienieodpowiednie na takie rozmowy.A Brunie niewypadało zaproponować czegoś ze swojej strony, bo toona poprosiła o spotkanie.Przeskakiwała po dwa stopnie,wspinając się po schodach spływających niczymbetonowy wodospad wzdłuż świetlistego sześcianu,siedziby muzeum, przyłożyła kompfona do terminalupłatniczego przy wejściu, przemknęła przez hol, kierującsię do sali wystaw czasowych.I tam, na progu, zobaczyłapamięciarza.W białej koszuli ze stójką, w czarnychobszernych spodniach, z prostą ciemną grzywką nadczołem.Doskonałe wcielenie niedbałej elegancji.Telśniące włosy to efekt luksusowej terapii czy teżdziedzictwo wielu pokoleń bogatych przodków? Pisarzstał oparty o ścianę, ale kiedy dostrzegł Brunę,uśmiechnął się półgębkiem i wyprostował.Wcześniejwidzieli się tylko na ekranie, ale rozpoznanie replikantkinie nastręczało większych trudności. Spózniłaś się, Husky. To z powodu strajku.Przepraszam.Bruna rozejrzała się wokół.W głównym holu, przezktóry właśnie przeszła, stało kilka foteli.W głębiznajdowała się kawiarnia. Gdzie możemy porozmawiać? Siądziemy natamtych fotelach? Czy wolisz się czegoś napić wkawiarni? Nie tak prędko.Spieszysz się? Może najpierwobejrzymy wystawę?Replikantka rzuciła mu szybkie spojrzenie.Niewiedziała, do czego zmierza Nopal, nie wiedziała, czy niejest pionkiem w jego grze, i to ją niepokoiło.Mężczyznabył mniej więcej jej wzrostu i jego oczy znajdowały siędokładnie na poziomie oczu Bruny.Były zbyt blisko ipatrzyły zbyt natarczywie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]