[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To jeszcze dzieci, najstarsza ma trzynaście lat, a najmłodsza ledwie skończyła jedenaście.One są przerażone na samą myśl, że miałyby iść na posadę gdzieśtu, w Londynie.A mają zostać odesłane do Nowej Zelandii, do zupełnieobcych ludzi! A chłopcy w sierocińcu nie mają oczywiście nic lepszego doroboty, jak dręczyć te biedne dziewczęta.Całymi dniami opowiadają o zatopionych statkach i piratach, którzy porywają dzieci.Najmłodsza jest przekonana, że skończy w żołądku okrutnego kanibala, a najstarsza ciągle myślio tym, że zostanie sprzedana strasznemu sułtanowi.Helen się roześmiała, państwo Thorne zachowali jednak powagę. Dla nas to też śmieszne, ale dziewczęta w to wszystko wierzą z westchnieniem powiedziała żona pastora. Pomijając już fakt, że rejs statkiemwcale nie jest bezpieczny.Na Nową Zelandię jak dawniej pływają wyłącznie żaglowce, bo dla parowców to zbyt wielka odległość.Przebieg podróżyzależy więc od pomyślnych wiatrów, może zdarzyć się bunt, pożar, epidemia.Doskonale rozumiem, że te dzieciny się boją.A ich histeria rośnietym bardziej, im bliższa jest data wypłynięcia statku.Najstarsza z nich poprosiła już o ostatnie namaszczenie przed rejsem.Damy z komitetu nie mająo tym oczywiście pojęcia.W ogóle nie wiedzą, co czynią tym dzieciom.Jajednak wiem i to ciąży mi na sumieniu.Pastor skinął głową. Mnie również.Dlatego przedstawiłem tym paniom ultimatum.Przytułek należy de facto do parafii, co znaczy, że teoretycznie to ja nim zarządzam.Damy z komitetu potrzebują więc mojej zgody, żeby wysłać te dzieci za morze.Uzależniłem swoją zgodę od tego, czy zostanie z nimi wysłanaosoba, która będzie ich pilnować.I chodzi tu o panią, droga Helen.Zaproponowałem damom z komitetu, żeby na koszt gminy wysłać chętną do zamążpójścia pannę, która również wybiera się do Christchurch.W zamianza pokrycie kosztów podróży zaopiekuje się ona dziewczętami.Odpowiednidatek został już przekazany, a więc pieniądze na podróż już są.58Pani Thorne i pastor patrzyli na Helen pytająco.A ona myślała o panuGreenwoodzie, który już przed kilkoma tygodniami miał podobny pomysł,i zastanawiała się, od kogo pochodzi wspomniany datek.Ale w końcu toobojętne.Teraz zaprzątały ją pilniejsze sprawy! I to ja miałabym być tą opiekunką? zapytała niepewnie. Ale ja.Jak już mówiłam, nie otrzymałam jeszcze żadnych wiadomości od panaO'Keefe'a. W wypadku innych panien sytuacja jest taka sama, Helen zauważyła pani Thorne. Poza tym wszystkie są bardzo młodziutkie, niewielestarsze od naszych sierot, które miałyby być ich wychowankami.Doświadczenie z dziećmi ma tylko jedna z nich, która ponoć pracowała jako niania.Ale ja się zastanawiam, jaka porządna rodzina zatrudniłaby do opieki naddziećmi dziewczynę niespełna dwudziestoletnią! W ogóle niektóre z tychdziewcząt.chyba nie mają najlepszej reputacji.Lady Brennan również niejest przekonana, czy wszystkim kandydatkom da swoje błogosławieństwo.Pani zaś jest dojrzałą osobą.Nie mam żadnych wątpliwości, że można powierzyć pani dzieci.A ryzyko jest niewielkie.Nawet jeśli nie dojdzie dozawarcia małżeństwa, to młoda kobieta z pani kwalifikacjami natychmiastznajdzie nową posadę. Najpierw zamieszkałybyście u pastora w Christchurch wyjaśnił wielebny Thorne. Jestem pewien, że pomoże pani znalezć posadę w porządnym domu, gdyby pan O'Keefe.Gdyby okazał się innym człowiekiem,niż się wydaje.Musi się pani tylko zdecydować, Helen.Czy rzeczywiściechce pani opuścić Anglię, czy też pomysł z emigracją był jedynie pani fantazją? Jeśli teraz powie pani tak, osiemnastego lipca odpłynie pani na statku Dublin" w rejs z Londynu do Christchurch.Jeśli nie.Cóż, po prostuuznamy tę rozmowę za niebyłą.Helen wzięła głęboki oddech. Tak powiedziała.4Gwyneira zareagowała na niezwykłą propozycję matrymonialną ze stronyGeralda Wardena z mniejszym oburzeniem, niż obawiał się tego jej ojciec.Po tym jak jej matka i siostra wpadły w histerię na samą wzmiankę o wyjezdzie dziewczyny do Nowej Zelandii przy czym nie mogły się zdecydować, co jest gorsze: mezalians z pochodzącym z kupieckiej rodziny LucasemWardenem, czy też zesłanie do odległej i dzikiej krainy lord Silkhamspodziewał się, że również Gwyneira zareaguje płaczem i lamentami.Onajednak sprawiała wrażenie raczej rozbawionej, kiedy ojciec opowiadał jejo brzemiennej w skutki grze w karty. Ale oczywiście nie musisz tam jechać! lord Terence Silkham od razustarał się załagodzić sprawę. To byłoby wbrew wszelkim dobrym obyczajom.Obiecałem jednak panu Wardenowi, że przynajmniej rozważysz jegopropozycję. Oj, tato! zganiła go Gwyneira i ze śmiechem pogroziła mu palcem. Długi karciane to przecież długi honorowe! Tak łatwo się nie wywiniesz.Musiałbyś mu zaproponować za mnie tyle złota, ile ważę, a przynajmniejspore stado owiec.Na owce z pewnością chętnie by się zgodził.Spróbuj! Gwyneiro, bądz poważna! upomniał ją ojciec. To oczywiste, żepróbowałem już wyperswadować temu człowiekowi całą sprawę. Tak? zapytała Gwyneira z ciekawością. I ile mu zaproponowałeś?Lord Terence Silkham zazgrzytał zębami.Wiedział, że to okropny nawyk, ale Gwyneira nieustannie doprowadzała go do frustracji. Oczywiście nic mu nie zaproponowałem.Zaapelowałem do wyrozumiałości i poczucia godności pana Wardena.Ale wygląda na to, że te cechysą mu raczej obce. Silkham wyraznie się zmieszał.60 Czyli bez żadnych skrupułów chcesz mnie wydać za syna jakiegoś kanciarza? stwierdziła Gwyneira z rozbawieniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]