[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozpaczona tą myślą rzuciłamsię na łóżko i płakałam, dopóki nie ukołysał mnie sen.Następnego ranka gmerałam w miseczce owsianki.Kiszki grały mi mar-sza, lecz każdy kęs przypominał żucie mokrego brystolu.Lubiłam płatkiowsiane, ale zwykle kupowałam pełnoziarniste w sklepie ze zdrową żywno-ścią, podczas gdy owsiankę matki naszpikowano barwnikami, nie wspominająco tym, że przyrządzało się ją w piętnaście sekund w mikrofalówce.Oczywiścienie czułam różnicy w smaku, ale mogłam się jej domyślić.Było to nader przy-kre doświadczenie, podobnie jak manewry Frankiego, który pod stołem usiło-wał zgwałcić mój kapeć.- Chyba wpadłaś mu w oko - zauważył szyderczo Emmet przy wtórzenatchnionych popiskiwań spod stołu.Zaloty Frankiego zaczynały działać mi na nerwy.Był to kolejny przykładna to, jak rozchwiane stało się moje życie.Trzydziestosześcioletnie kobiety niepowinny mieszkać z rodzicami.Krytycy kulinarni nie powinni tracić smaku.Psy nie powinny zaś spółkować z obuwiem.Pózniej, po prysznicu w maleńkiej łazience, uważnie obejrzałam swojenagie ciało w zaparowanym lustrze.Wciąż chudłam i stawałam się sobie corazSRbardziej obca.Według wagi ważyłam obecnie pięćdziesiąt osiem kilo.Mojaskóra zyskała blady i niezbyt ciekawy odcień szarości.Wyglądałam jak osoba,która lada chwila zniknie z powierzchni ziemi.Była to tak przerażająca myśl,że z powrotem naciągnęłam piżamę i wróciłam prosto do łóżka, gdzie prze-drzemałam do zmierzchu, kiedy już mogłam naprawdę iść spać.Następnego dnia Emmet kupił mi czasopismo Gourmet", lecz na samwidok zachciało mi się płakać.Podciągnąwszy kolana pod brodę, skuliłam sięw łóżku i próbowałam zasnąć, on jednak niezmordowanie kopcił trawkę, do-prowadzając mnie do ataków kaszlu.Nie miałam nawet siły wrzasnąć, żebyposzedł do diabła.Tkwiłam bezwolnie w miejscu, czując, jak dym wypełnia mipłuca, po czym wreszcie zasnęłam.Przypuszczalnie nawdychałam się tego ty-le, że spokojnie mogłam przekimać do połowy następnego tygodnia.Wieczorem ojciec przyniósł mi koszyczek truskawek.Dostał je od swegokolegi Barneya, którego syn prowadził gospodarstwo za miastem.Widok oka-załych owoców najpierw mnie przygnębił, ale zawsze lubiłam truskawki,zwłaszcza miejscowe, o niebo lepsze od ich całorocznych, kalifornijskich od-powiedników.Jak się okazuje, truskawka to nie tylko smak.Wezmy na przy-kład szypułkę: jej wyciąganiu towarzyszyło ciche plaśnięcie, które, nie wie-dzieć czemu, dodało mi otuchy.Kiedy zaś wgryzłam się w opasły owoc, po-czułam, jak miąższ ustępuje pod naporem zębów, uwalniając nagromadzonewewnątrz soki, a pestki zahaczają o podniebienie.Delektowałam się każdymkęsem, uciekając się do pomocy wyobrazni, a potem głośno przełykałam ślinę,czując, jak owoc ześlizguje się w dół przełyku.- Nie płacz, Connie - powiedział tata, siadając na łóżku i spoglądając namnie ze smutkiem.Rzeczywiście, nie zauważyłam, że płaczę, kiedy jednakuniosłam rękę do policzka, przekonałam się, że miał rację.Próbowałam ukryćprzed sobą prawdę o swym smutnym położeniu i chyba nie bardzo mi to wy-SRchodziło.- Mama uważa, że to niezdrowo kisić się w łóżku cały dzień - powiedziałtata.W jego głosie pobrzmiewał cień irlandzkiego akcentu.- A ty co myślisz, tato?- Myślę, że powinnaś zastosować się do jej rad.No jasne.Zawsze wychodził z tego założenia.Kochałam ojca, naprawdę.Zawsze był w pobliżu i w razie potrzeby służył buziakiem lub krzepiącymuściskiem dłoni, przeważnie jednak ginął gdzieś w tle moich wspomnień.Grunt to życie lekkie, łatwe i przyjemne, to jego motto.Dam głowę, że każe tosobie wyryć na nagrobku.I choć byłam wdzięczna, że ofiarował mi miłość izrozumienie, nieskończenie smucił mnie fakt, że tak niewiele o nim wiedzia-łam.Usłyszałam, jak matka włącza odkurzacz i postukuje nim w zamkniętedrzwi.Kiedyś dawała mi w ten sposób do zrozumienia, że pora wstawać, co teżnatychmiast robiłam.Zawsze bez szemrania wypełniałam jej polecenia.Zasty-głam, z truskawką w uniesionej dłoni.%7łycie lekkie, łatwe i przyjemne.O rany.Może byłam nieodrodną córką własnego ojca, podążającą przez życie po liniinajmniejszego oporu.Odłożywszy truskawkę do koszyka, odwróciłam się zpowrotem do ściany.- Dzięki za owoce, tato - powiedziałam.- Prześpię się trochę, dobrze?- Dobrze, Connie - odpowiedział z lekkim smutkiem tato.Czyżby dostrzegał we mnie swoje odbicie? %7łałował, że niepostrzeżeniestałam się taka jak on? Wiedziałam, że nigdy nie poznam odpowiedzi na topytanie.Usłyszałam, jak wychodzi z pokoju, mamrocze coś do Królowej Od-kurzaczy, po czym nastała błoga cisza.- Kiedy masz zamiar wreszcie ruszyć tyłek? - zapytał następnego dniaEmmet.Przyszedł do pokoju, aby zmienić jeden brudny dres na drugi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]