[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jeżeli ci udowodnię, że Gromada nie miała żadnego interesu w zabójstwie wróżbity, uwierzysz mi? - spytał.- Tak - odpowiedziałam krótko.Sięgnął pod bluzę i wyjął czarną, skórzaną, zapiętą na zamek teczkę.Wyciągnęłam rękę, ale cofnął dłoń imoje palce tylko musnęły skórę aktówki.Zaczęłam się zastanawiać, czy potrafi być szybszy niż ja.W zasadziefajnie byłoby to sprawdzić.-Wszystko zostaje między nami - zastrzegł stanowczo, kładąc kres moim namysłom.- Oczywiście - zgodziłam się, biorąc teczkę z jego rąk.Wewnątrz znajdowały się zdjęcia zwłok.Niektóre z ciał były ludzkie, inne częściowo zwierzęce, alewszystkie jednakowo zmasakrowane i zakrwawione.Jaskrawa, przerażająca czerwień krwi, której domyśliłamsię mimo otaczającego mnie półmroku, dominowała na fotografiach i utrudniała rozróżnienie szczegółów.Mimo to spróbowałam coś na nich dojrzeć.Poszarpane i wypatroszone ciała leżały obok siebie w kałużachkrwi.Zrobiło mi się niedobrze.- Siedem - wyszeptałam.Trzymałam zdjęcia za same ich obrzeża, jakbym się obawiała, że krew możepoplamić mi palce.- To byli twoi? - spytałam cicho.- Co do jednego.- Sięgnął ponad moim ramieniem i wskazał jedną z fotografii.- Ten tutaj to Zachary Stone.Szczur alfa.Twardy i brutalny skurczybyk.Spojrzałam jeszcze raz, usiłując dojrzeć rany, które spowodowały tak obfite krwawienie.- Coś go pogryzło - zauważyłam.- Coś rozszarpało zębami pięciu z nich i pewnie zrobiłoby to samo z pozostałymi dwoma, gdyby coś lubktoś mu w tym nie przeszkodził.Nagle doznałam olśnienia:- To nad tą sprawą pracował Greg.- Tak - potwierdził Władca Bestii.- I trzymał to w tajemnicy.Członkowie Rodu są żądni władzy.Pragną jejtak bardzo, jak wampiry pożądają krwi.Postrzegają nas jako rywali i nie zawahają się, by wykorzystać każdąnaszą słabość.Prawdę powiedziawszy, naszą słabością jest właśnie to, że nie możemy otoczyć opieką każdegoz członków Gromady.Całe szczęście, że Nataraja o tym nie wie.- Przypuszczasz, że za śmierć twoich odpowiedzialny jest Zakon?Nie jestem pewny - odparł z rezygnacją w głosie, ale po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz zaciętości.- Nie wiem, ale na pewno się dowiem.To miało sens.Zakon nie darzył sympatią Gromady, była dla nich zbyt zorganizowana i zbyt nie-bezpieczna.Mimo to, jeśli miał wybierać pomiędzy Rodem i zmiennokształtnymi, brał zawsze stronę Gromady.Mogło być tak, że Greg śledził wampira, kiedy coś go zabiło.Musiał zginąć, by nie wyszło na jaw to, cozobaczył lub miał zobaczyć.Możliwe też, że to wampir wplątał się w jakąś walkę.Ale mogło być również tak,że wampir śledził Grega i widział, jak ktoś go zabija, ponieważ Greg zobaczył zbyt dużo.Albo.- Chciałabym porozmawiać z Corwinem - poprosiłam.Władca Bestii nie okazał poruszenia.- Czy jest podejrzany? - spytał spokojnie.Nie widziałam sensu kłamać.- Tak - odpowiedziałam krótko.- OK.Będziesz miała swoją rozmowę - zgodził się, a po chwili dodał: - Na naszych warunkach.- Super.- Zrobiłem swoje.- Potarł dłońmi o spodnie.Wyjęłam swoje m-skany z kostnicy i rozpostarłam je przed Władcą Bestii.- Na co mam patrzeć? - spytał.- Na to.- Wskazałam niepasujące linie.- To chyba błąd skanera.- Nie sądzę.Zmarszczył brwi.Jemu nie przeszkadzał brak oświetlenia.- Dlaczego są żółte?- Nie wiem, ale znam kogoś, kto powinien wiedzieć.- Masz coś jeszcze?Miałam jeszcze włosy, ale postanowiłam o nich nie mówić.Przezorny zawsze ubezpieczony.A poza tym niepowiedział mi nic takiego, czego nie mogłabym się dowiedzieć od Mistrza Zakonu.No, przynajmniejteoretycznie.Mimo iż Władca Bestii z pewnością zaoszczędził mi wiele pracy, wątpiłam, by struktura DNAwłosów Corwina mogła zmienić się aż tak bardzo w ludzkiej postaci, by nie pasować do próbki znalezionej namiejscu zbrodni.Władca Bestii uważnie przyglądał się fotografiom, powoli je przekładając.Wyglądał niemal jak człowiek.Sposób, w jaki na nie patrzył, uzmysłowił mi, że nie jest taki jak Nataraja i całe jego towarzystwo.Nie potrafi,jak oni, patrzeć na śmierć obojętnie.Dla istot takich jak Nataraja utrata wampira czy wiernego czeladnikaoznaczała niepowodzenie w interesach.Oczywiście, odczuwali stratę, lecz tylko w wymiarze finansowym i wkontekście prowadzenia biznesu - nie było tu mowy o żadnym emocjonalnym stosunku do czyjejś śmierci.Tymczasem na twarzy mężczyzny, który siedział obok mnie, malował się smutek.Widziałam, że straciłprzyjaciół.To byli jego ludzie, ludzie, których dobrze znał i za których czuł się odpowiedzialny.Jakoprzywódca Gromady miał obowiązek ich chronić i.zawiódł.Kiedy przyglądał się zamordowanym, na jego twarzy pojawił się wyraz determinacji i rozdrażnienia, którypo chwili stał się grymasem czystej złości, zrodzonej z poczucia winy i ogromnego smutku.Na określenie tejzłości można było użyć tylko jednego słowa - gniew.Rozumiałam go bardzo dobrze.Czułam taki gniew za każdym razem, kiedy myślałam o Gregu.Wiedziałam, że od tej pory będę musiała być bardzo ostrożna, bo nie umiałam już zachować neutralności wstosunku do Władcy Bestii, a jeśli to jednak on zabił Grega, z pewnością niełatwo będzie mi przekonać samąsiebie o jego winie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]