[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- spojrzała mu w twarz.- Sterowany? Przez kogo?- Nie czuję się sterowany! Roześmiała się lekko, żeby go rozprężyć.- Ależ naturalnie, że tak.Właśnie to odczytałam.Przez ułamek sekundy popatrzył na telefon na drugim końcu stołu.- Young dzwonił do ciebie? Uśmiechnęła się rozbawiona.- Nie było takiej potrzeby.Oliver jest bardzo blisko Umysłu Wszechświata.Zaczynamsię właśnie zlewać z jego myślami.Jej twarz nabrała wyrazu powagi.- Alfie, naprawdę mi przykro, że nie jest z tobą dobrze.Znów westchnął, ukrywszy twarz w dłoniach.Na koniec wyrzucił z siebie:- Posłuchaj, nie jestem w stanie robić wszystkiego naraz.Zbyt wiele jeszcze muszę sięnauczyć!Położyła swą dłoń na jego rękę, próbując go pocieszyć.- No dobrze, wobec tego zajmijmy się tymi sprawami, jedną po drugiej.Alf?Podniósł wzrok i popatrzył na nią.- Boisz się, prawda? Czego się boisz?- Ty mi powiedz! - brzmiało to niemal jak wyzwanie.- Daję ci okazję, żebyś mówił pierwszy.- No dobrze, a więc - w ogóle się nie boję.Nie bał się przynajmniej do tej właśnie chwili, kiedy to oczy Langstrat zwęziły się izaczęły wwiercać się w niego.- Naprawdę się boisz - powiedziała surowo.- Boisz się, bo zostaliśmy sfotografowanitamtej nocy przez tę dziennikarkę z Clariona.Czy nie tak?Gniewnie wymierzył w nią palec.- No widzisz.To jest właśnie dokładnie jedna z tych rzeczy, o których rozmawiałem zYoungiem! A więc dzwonił do ciebie! Musiał do ciebie dzwonić!Kiwnęła głową, bynajmniej nie zbita z tropu.- Tak, naturalnie, dzwonił do mnie.Niczego przede mną nie ukrywa.Nikt z nas nieukrywa prawdy przed pozostałymi, wiesz o tym.Brummel wiedział, że nie ma innego wyjścia, jak mówić otwarcie.- Martwię się o Plan.Stajemy się zbyt wielcy, zbyt wielcy, żeby móc się gdziekolwiekukryć.Ryzykujemy ujawnieniem się w zbyt wielu miejscach.Uważam, że to byłanieostrożność z naszej strony spotkać się w miejscu tak publicznym.- Ależ sytuacja jest pod kontrolą.Nie ma się czym martwić.- Czyżby? Hogan wpadł na nasz trop! Domyślam się, że wiesz, że zadawałOliverowi pewne bardzo drażliwe pytania.- Oliver jest w stanie sobie poradzić.- A jak poradzimy sobie z Hoganem?- W ten sam sposób, w jaki sobie radzimy ze wszystkimi innymi.Czy zdajesz sobiesprawę, że on rozmawiał z Oliverem o problemach, jakie ma z córką? Powinno cię tozainteresować.- Jakie problemy?- Uciekła z domu.A mimo wszystko miała jeszcze ochotę przyjść dziś na mójwykład.To mi się nawet podoba.- Więc jak możemy to wykorzystać? Uśmiechnęła się przebiegle.- Wszystko w swoim czasie, Alfie.Nie możemy przyśpieszać biegu spraw.Wstał izaczął przechadzać się po pokoju.- Nie byłbym taki pewien, jeśli chodzi o Hogana.Może się okazać, że nie da się gopozbyć tak łatwo, jak Harmela.Być może aresztowanie Krueger nie było najlepszymposunięciem.- Ale zyskałeś dostęp do filmu i zniszczyłeś go.Odwrócił się w jej stronę.- I co nam to dało? Przedtem nie zadawali żadnych pytań, a teraz zadają! Niewygłupiaj się.Wiem, co bym myślał, gdyby mi zwrócono aparat ze zniszczonym filmem.Hogan i Krueger nie są aż tak naiwni.Langstrat mówiła łagodnie, obejmując go ramionami niczym gałązkami winorośli:- Ależ oni są bezbronni.I wobec ciebie, a przede wszystkim wobec mnie.- Tak jak wszyscy inni - zamruczał.Powinien był przewidzieć jej reakcję.Stała się bardzo chłodna, wręcz napawała gostrachem.Popatrzyła mu prosto w oczy.- A to - powiedziała - jest następny temat, który omawiałeś dzisiaj z Oliverem.- On ci wszystko mówi!- Nawet gdyby nie powiedział, zrobiliby to Mistrzowie.Próbował odwrócić od niej wzrok.Nie mógł znieść w jej wyglądzie czegoś dziwnego,co czyniło tę piękność tak potwornie obrzydliwą.- Patrz na mnie - nalegała i Brummel był jej posłuszny.- Jeśli nie jesteś zadowolony znaszego związku, mogę go w każdej chwili zakończyć.Spuścił wzrok i bąknął:- Jest.Jest w porządku.- Co?- Chciałem powiedzieć, że jestem zadowolony z naszego związku.- Naprawdę zadowolony?Czuł, że nie potrafi jej usatysfakcjonować, że nie potrafi zrobić nic, żeby zostawiła gow spokoju.- Ja.Po prostu nie chcę, żeby sprawy wymykały się spod kontroli.Obdarzyła godługim, wampirycznym pocałunkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]