[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciemne oczy szczurołaka spojrzały na mnie na sekundę, a potem jej spojrzenieprzeniosło się na Currana.- Również Ród przygotował sobie imprezę krwiopijców.Obozują około dwóch milza nami.- Dobrze - powiedział Curran.Andrea zapewne przyszła.Nie mam co do tego wątpliwości.Piskliwy wrzask wystrzelił z ciemności z ulicy na lewo.Przebił się przeznadciągającą noc - długi, przenikliwy skrzek nasycony terrorem.Zmiennokształtni spięli się.Człowiek wyszedł z mroku.Był średniego wzrostu, owinięty w długi płaszcz, któryporuszał się z każdym jego krokiem; szedł przez śnieg, a kiedy szedł, płatki śniegu wznosiłysię w powietrzu wirując i formując się w błyszczące chmury.Wichura.Nieumarły Erry omocy powietrza.Inny mężczyzna wskoczył w widok i przykucnął na brzegu Kreciej Nory.Nagi,pokryty gęstymi, ciemnymi włosami, ciało okrywały grube mięśnie sztangisty nan pełnejdiecie sterydowej.Wielki i owłosiony.W porządku.Oto nadchodzi Bestia.Erra przyprowadziła co najmniej dwóch.Bez względu na to, jak silne były jej moce,kontrolowanie dwóch na raz musiało być trudne.Było prawdopodobne, że będąodzwierciedlać swoje ruchy, działając w grupie.Nadeszła trzecia postać - nagi mężczyzna tak chudy, że jego skóra trzymała siękości, ukazując żebra i żałosną klatkę piersiową.Odwrócił głowę, obejrzał krater, a wtedyzobaczyłam jego oczy - żółte, jak żółtka jajek.Ciemność.Trzech nieumarłych zamarło, stojąc jak posągi.Racząc wejście każdą kroplądramaturgii.Minął długi moment.I kolejny.- No skończ z tym wreszcie - warknęłam.Następna.To zaczynało być śmieszne.Mgła rozrzedziła się.Erra ukazała się na widoku, z głową i ramionami ponad swoiminieumarłymi.Zwiatła ogni odbiły się od niej.Biała futrzana peleryna spływała z jej ramion,wodospad jej włosów był jak ciemna plama na jej bladym kołnierzu.Cisza zaległa w Kreciej Norze.Erra rzuciła wzrokiem na tłum, na łuczników, na Biohazard, na furgonetki, sprzęt,publiczność na ruinach niedaleko& uniosła ramiona na boki.Peleryna ześlizgnęła się z niej.Błyszczący, czerwony materiał otaczał jej ciało.Przykleił się do niej jak druga skóraczystego szkarłatu.Moja ciotka podobno wpadła w fetysz na lateks.Któż to wiedział?Wichura wystrzelił ramiona przez swoją peleryna.Jego pięść trzymała wielki topór.Pomarańczowe światła płomieni połyskiwały na dziesięciocalowym ostrzu przyczepionym dorączki długiej na cztery stopy.Topór prawdopodobnie ważył z sześć funtów.Normalnymiecznik byłby wolniejszy niż mucha w smole, ale z jej siłą, to nie miało znaczenia.Mogłabymachać tym cały dzień, a potem siłować się na rękę z niedzwiedziem.Wichura obrócił się na pięcie, podszedł pięć stóp do Erry, ukląkł przed nią, oferująctopór na swoich uniesionych dłoniach.- Powinniśmy poklaskać, albo coś - powiedział Curran.- Tak ciężko próbuje.- Może powinniśmy znalezć jakieś majtki do rzucenia.- Poprawiłam lunetkę byskoncentrować się na jej twarzy.Erra uniosła głowę.Moc wypełniła jej oczy.Wyglądała królewsko, jak jakaśarogancka bogini wisząca nad przepaścią.Musiałam jej to przyznać - moja ciotka wiedziałajak zrobić show.Mogło być to bardziej dramatyczne, jeśli by miała siedmiu nieumarłych,zamiast trzech, ale hej, przynajmniej miała jakichś pachołków do przyprowadzenia.Erra sięgnęła po topór.Jej palce zacisnęły się na rączce.Wystrzeliła nim wpowietrze.Z chrapliwym okrzykiem, moc wystrzeliła z niej jak fala uderzeniowa, wstrząsającfundamentami ruin.Uderzyła we mnie, sprawiając, że krew mi zawrzała.Curran warknął.WKreciej Norze ludzie wzdrygnęli się.Igły wystrzeliły z czerwonego ubrania Erry.%7łyły ciemnej purpury owinęły jej nogi.Włókno popłynęło, zagęszczając się, pękając w rozpoznawalne kształty: dopasowanynapierśnik, szpiczaste naramienniki, rękawice&To nie był lateks.Cholera.Pochyliłam się do Currana.- Ma na sobie krwawą zbroję.Jej nieprzenikniona dla normalnych broni, pazurów izębów.Jego oczy pociemniały.- Jeśli uderzę ją wystarczająco mocno, wciąż to poczuje.Przytaknęłam.- Mój miecz w końcu zmiękczy jej zbroję, ale to chwilę zajmie.Nie wie, że tu jesteś.Jeśli zaczekasz, dostaniesz okazję do dobrego strzału.Mój prywatny potwór pochylił się bliżej.- Wciąż próbujesz mnie powstrzymać od walki?Otarłam palcami wzdłuż jego futrzanego policzka.- Staram się wygrać.Nie ma hełmu - jest zbyt próżna.Starożytna czy nie, wciąż była człowiekiem a on był lwołakiem.Jeśli by to dobrze wczasie rozłożył, mógłby rozgnieść jej czaszkę jak skorupkę jajka - jednym uderzeniem.- Jeden strzał - powiedział.- Utrzymam ją zajętą.Tylko jej nie gryz.Złamane zęby nie są sexy.Uśmiechnął się, prezentując mi usta wypełnione kłami długimi na palec.Przewróciłam oczami.Erra zrobiła krok do przodu.Przez moment wahała się przed spadkiem, światłotańczyło na jej szkarłatnej zbroi i wtedy zanurkowała w Krecią Norę.Wichura podążył za nią,bezgłośny cień szybujący nad szklaną podłogą.Ciemność i Bestia pozostali z tyłu.Dwadzieścia jardów do centrum i ogniska.Piętnaście.Dziesięć.Tamara wyciągnęła swój miecz.Ogniste iskry zaświeciły nad brzegiem krateru -łucznicy PWZKP zapalili swoje strzały.Osiem.Aucznicy wystrzelili.Beczki eksplodowały, uderzając moje bębenki pięścią powietrza.Morze ogniawypełniło Krecią Norę, emanując ciepłem.W jego głębiach ujrzałam Tamarę, nietkniętą, zogniem otaczającym jej ciało, ale nie dotykającym jej.Widzowie wiwatowali na widok ludzkiego grillowania.Ryk płomieni uzyskał nową nutę, głęboki, gwiżdżący dzwięk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]