[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co tam siÄ™ dzieje, panie? WyglÄ…da na to, że chÅ‚opaki usiÅ‚ujÄ… wykrzesać w sobie ducha walki. Ducha walki? Jasne.Przecież już wiedzÄ…, że nie majÄ… z nami szans.Do tej pory za każ-dym razem skopaliÅ›my im dupska.Morale musiaÅ‚o spaść im strasznie, wiÄ™c Kar-atakus robi co może, by zachÄ™cić ich do dalszej walki.Kolejny ryk dobiegÅ‚ od strony obozu wroga i znów rozlegÅ‚o siÄ™ klekotanie. Co to za dzwiÄ™ki? Chodzi ci o ten stukot? To ta sama sztuczka, której i my używamy.Ude-rzajÄ… mieczami o tarcze.Możesz osiÄ…gnąć taki efekt, jeÅ›li wystarczajÄ…ca liczbaludzi zdoÅ‚a wejść w odpowiedni rytm.Robi siÄ™ to w jednym celu: żeby wróg nasamÄ… myÅ›l o nas sraÅ‚ ze strachu po nogach.Tak to w zamierzeniu ma dziaÅ‚ać naludzi.U mnie jednak takie haÅ‚asy wywoÅ‚ujÄ… wyłącznie ból gÅ‚owy.Katon skoÅ„czyÅ‚jeść i odÅ‚ożyÅ‚ menażkÄ™.Kontrast pomiÄ™dzy dwoma obozami niepokoiÅ‚ go mocno.W namiotach wroga Å›wiÄ™towano, , legioniÅ›ci rozbili obozowisko i odpoczywali,jakby jutro miaÅ‚ być kolejny zwykÅ‚y dzieÅ„. Nie powinniÅ›my czegoÅ› z tym zrobić? Na przykÅ‚ad czego? Sam nie wiem, ale wydaje mi siÄ™, że trzeba by im w tym przeszkodzić.%7Å‚eby znowu poczuli siÄ™ niepewnie. A kogo to obchodzi, jak oni siÄ™ czujÄ…? Macro ziewnÄ…Å‚. Niech siÄ™dranie bawiÄ….ChÅ‚opakom to niespecjalnie przeszkadza, a jak siÄ™ jutro zetrzemy, tooni bÄ™dÄ… bardziej zmÄ™czeni. Też racja. Katon zlizaÅ‚ ostatnie krople wieczerzy z palców.PotemnarwaÅ‚ trawy i wyczyÅ›ciÅ‚ niÄ… wnÄ™trze menażki. Panie? Czego? odparÅ‚ sennym gÅ‚osem Macro. Nie wiesz, czy tabory dotrÄ… do nas jeszcze dzisiaj? Nie widzÄ™ powodu, żeby miaÅ‚y nie dotrzeć.Nie padaÅ‚o przez caÅ‚y dzieÅ„.Dlaczego pytasz? Bo.tak siÄ™ zastanawiaÅ‚em, czy dostaniemy jutro wsparcie artylerii. JeÅ›li Klaudiusz ma odrobinÄ™ oleju w gÅ‚owie, zapewni nam wsparciewszystkiego, czym dysponuje. Katon wstaÅ‚. Wybierasz siÄ™ gdzieÅ›? Do latryny, panie.Może też pospacerujÄ™ trochÄ™, zanim wrócÄ™. Pospacerujesz. Macro przewróciÅ‚ siÄ™ na bok i spojrzaÅ‚ na swojegozastÄ™pcÄ™. MaÅ‚o siÄ™ naÅ‚aziÅ‚eÅ› przez ostatnie dwa dni? MuszÄ™ siÄ™ uporać z kilkoma myÅ›lami, panie. Chyba że tak.Ale pamiÄ™taj, powinieneÅ› dobrze siÄ™ wyspać przed jutrzejszÄ…bitwÄ…. Wiem, panie.Katon ruszyÅ‚ w kierunku Å›rodka obozu.JeÅ›li tabory zdoÅ‚ajÄ… dotrzeć do obozuarmii, po raz kolejny zobaczy siÄ™ z LawiniÄ….Tymrazem nie bÄ™dzie ich dzieliÅ‚o żadne ogrodzenie.Może kilku wartowników,lecz ich da siÄ™ bez problemu obejść w ciemnoÅ›ciach.A on tak pragnÄ…Å‚ wziąćdziewczynÄ™ w ramiona i znowu poczuć zapach jej wÅ‚osów! Nadzieja na schadzkÄ™napeÅ‚niÅ‚a go niecierpliwoÅ›ciÄ…, przyspieszyÅ‚ wiÄ™c kroku, idÄ…c via Pretoria, w kie-runku namiotu legata.ParÅ‚ naprzód w takim tempie, że nie zdążyÅ‚ wyhamowaćprzed filigranowÄ… postaciÄ…, która wynurzyÅ‚a siÄ™ z namiotu i stanęła na jego drodze.WpadÅ‚ na niÄ… i przywaliÅ‚ brodÄ… w czubek jej gÅ‚owy. AuÅ‚! Ty gÅ‚upia.Lawinio!Dziewczyna spoglÄ…daÅ‚a na niego wybaÅ‚uszonymi oczami, pocierajÄ…c dÅ‚oniÄ…obolaÅ‚e czoÅ‚o Katon? Ale.jak? mamrotaÅ‚ zaskoczony jej nagÅ‚ym pojawieniem siÄ™ w obozie. Co ty tu robisz? Jak siÄ™ tu dostaÅ‚aÅ›? dodaÅ‚ zaraz, przypomniawszy sobiebÅ‚oto, w którym utknęły wozy. Z transportem artylerii.Jak tylko siÄ™ okazaÅ‚o, że wozy zostajÄ… w tyle, paniFlawia poprosiÅ‚a obsadÄ™ katapulty, by zabraÅ‚a nas ze sobÄ….Co z twojÄ… twarzÄ…? KtoÅ› wpadÅ‚ na mnie.I to kilka razy pod rzÄ…d.Ale to teraz nie ma znaczenia. PragnÄ…Å‚ wziąć jÄ… w ramiona, lecz w spojrzeniu Lawinii byÅ‚o coÅ›, co skuteczniezniechÄ™ciÅ‚o go do tego. Co siÄ™ dzieje? Nic.Dlaczego pytasz? Zachowujesz siÄ™ jakoÅ› inaczej. Inaczej? zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ nerwowo. Nonsens.Po prostu jestem zajÄ™ta.Pani wysÅ‚aÅ‚a mnie po kilka rzeczy. Kiedy bÄ™dÄ™ mógÅ‚ siÄ™ z tobÄ… zobaczyć? Katon zaryzykowaÅ‚ i chwyciÅ‚ jÄ…za rÄ™kÄ™. Nie mam pojÄ™cia.Sama ciÄ™ znajdÄ™.Gdzie sÄ… wasze namioty? Tam. WskazaÅ‚ jej wÅ‚aÅ›ciwe pole. Zapytaj po prostu o szóstÄ… centuriÄ™czwartej kohorty. Nagle poczuÅ‚ niepokój, widzÄ…c oczyma wyobrazni dziew-czynÄ™ przemykajÄ…cÄ… w caÅ‚kowitych ciemnoÅ›ciach pomiÄ™dzy tysiÄ…cami Å›piÄ…cychżoÅ‚nierzy. Lepiej bÄ™dzie, jeÅ›li ja poczekam tutaj na ciebie. Nie! PrzyjdÄ™, jeÅ›li znajdÄ™ chwilÄ™ czasu.A teraz idz już. Lawinia po-chyliÅ‚a siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚a go szybko w policzek.Zaraz potem pchnęła go dÅ‚oniÄ… wpierÅ›. No idz!Skonfundowany Katon cofaÅ‚ siÄ™ powoli.Lawinia uÅ›miechnęła siÄ™ do niegonerwowo i machnęła rÄ™kÄ…, jakby żartobliwie chciaÅ‚a go pogonić.W jej oczach niebyÅ‚o jednak ani krzty rozbawienia, co zmroziÅ‚o Katonowi krew w żyÅ‚ach i cowiÄ™cej, wystraszyÅ‚o go.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, odwróciÅ‚ siÄ™ i odszedÅ‚ miÄ™dzy namioty,znikajÄ…c z jej pola widzenia.Lawinia zaÅ›, ledwie straciÅ‚a go z oczu, ruszyÅ‚a szybkim krokiem wzdÅ‚uż viaPretoria, oddalajÄ…c siÄ™ od kwatery legata.Gdyby poczekaÅ‚a chwilÄ™ dÅ‚użej, zapewne dostrzegÅ‚aby Katona, który przy-stanÄ…Å‚ i obserwowaÅ‚ jÄ… zza pierwszej linii namiotów.PatrzyÅ‚, jak niemal biegnie,oddalajÄ…c siÄ™ od niego, a gdy zyska! caÅ‚kowitÄ… pewność, że dziewczyna nie do-strzeże go w ciemnoÅ›ciach, ruszyÅ‚ za niÄ…, posuwajÄ…c siÄ™ równolegle do głównegotraktu obozu.PrzemykaÅ‚ od namiotu do namiotu, starajÄ…c siÄ™ nie stracić jej z oczu.Nie dotarÅ‚a zbyt daleko.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ przed pierwszÄ… z szeÅ›ciu sporych kwatertrybunów Drugiego.DrÄ™czÄ…ca Katona ciekawość zamieniÅ‚a siÄ™ w przerażeniemrożące krew w żyÅ‚ach, kiedy ujrzaÅ‚, jak Lawinia zdecydowanym ruchem odsuwaklapÄ™ namiotu Witeliusza i przestÄ™puje jego próg.ROZDZIAA CZTERDZIESTY SIÓDMYKlaudiusz Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ przykrywajÄ…cÄ… stół jedwabnÄ… pÅ‚achtÄ™, czyniÄ…c to zaisteteatralnym gestem.OdkryÅ‚ tym sposobem oÅ›wietlonÄ… tuzinami lamp oliwnychmakietÄ™ okolic, w których stacjonowaÅ‚a armia.Na tyle dokÅ‚adnÄ…, na ile sztabowcypotrafili odwzorować dane z raportów zwiadu.Oficerowie ze wszystkich legio-nów tÅ‚oczyli siÄ™ wokół stoÅ‚u, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ uważnie każdemu szczegółowi.DlaprzybyÅ‚ych do obozu już po zmierzchu byÅ‚a to pierwsza okazja, by zapoznać siÄ™ zrozmieszczeniem linii obrony wroga, które mieli szturmować nazajutrz.CesarzpozwoliÅ‚ oficerom porzÄ…dnie zapoznać siÄ™ z makietÄ…, zanim rozpoczÄ…Å‚ odprawÄ™. Moi panowie, jutro rano nastanie p-p-poczÄ…tek koÅ„ca podboju tych ziem.Gdy Karatakus zo-ostanie podbity, a jego armie rozgromione, p-pomiÄ™dzy nami astolicÄ… Katuwellaunów nie bÄ™dzie już żadnej p-przeszkody.A gdy up-padnieCamulodunum, pozostali wodzowie brytyjskich plemion ugnÄ… w k-koÅ„cu karkiprzed nieuniknionym.Za rok, jestem t-tego pewien, wyspa ta nie bÄ™dzie siÄ™ różniÅ‚aniczym od innych spokojnych prowincji imp-perium.Wespazjan sÅ‚uchaÅ‚ tego glÄ™dzenia z dobrze skrywanÄ… pogardÄ….SÄ…dzÄ…c poznaczÄ…cych spojrzeniach wymienianych przez pozostaÅ‚ych oficerów, oni takżeżywili podobne odczucia.Jakim cudem mieli dokonać caÅ‚kowitego podboju tychziem w niespeÅ‚na rok? Nikt przecież nie znaÅ‚ nawet prawdziwych rozmiarówwyspy.Niektórzy badacze twierdzili, że ziemie te sÄ… przylÄ…dkiem na skraju an-tycznego kontynentu.JeÅ›li to prawda i potwierdzÄ… siÄ™ opowieÅ›ci o dzikich ple-mionach zamieszkujÄ…cych dalekÄ… północ, trzeba bÄ™dzie wielu lat, by zaprowadzićporzÄ…dek w rozlegÅ‚ej prowincji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]