[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Turysta kazał im położyć się na zie-mi, a jego towarzyszka związała ich mocno.Usłyszeli ryksilnika i wkrótce obok saaba zatrzymała się duża furgonet-ka Citroen Jump.Gdy tylko wrzucono ich do części baga-żowej, natychmiast odjechała.Kobieta podeszła do saaba i odpięła dziewczynce pasy,a potem zaniosła ją do starego jak świat, napędzanego die-slem forda taunusa, siadając wraz z nią na tylnej kanapie.Mężczyzna uruchomił silnik i popędził w stronę utwardzo-nej drogi numer pięćdziesiąt, aż piasek zawirował w powie-trzu.Z zachodu zbliżał się front powietrza niosący ciemnechmury.- 237 -55.Ratamo siedział już od dwóch i pół godziny w małymkiosku z kebabem w hali targowej na Hietalahti, bojąc sięopuścić kryjówkę.Szybko nałożył koszulę na kamizelkękuloodporną, choć wyglądał, jakby przytył dziesięć kilo-gramów, i pocił się w niej okropnie.Nie śmiał jej ściągnąćprzed dotarciem w bezpieczne miejsce.Był piątek, pora lunchu, więc hala wypełniła się ludzmirobiącymi zakupy na weekend.Strach zelżał na tyle, że Ra-tamo mógł już trzezwo myśleć, nadal jednak towarzyszyłmu niczym nieproszony gość.Nie był pewien, jak długojeszcze uda mu się zachować zdrowe zmysły.Z czyjego polecenia działali zabójcy, którzy wpadli domieszkania Jalavy? zastanawiał się, gładząc ciemny za-rost.Finów, Rosjan, a może jeszcze kogoś innego? Nikt niewidział jego ucieczki z ambasady do Pukinmaki.Czy SVRtrafiła na ślad Pirkko i postawiła agentów pod jej mieszka-niem? Ale przecież rosyjscy szpiedzy już raz próbowali goporwać i wyciągnąć z niego wzór szczepionki.Dlaczegomieliby go teraz zabijać? - przestraszył się Ratamo.Cała taukładanka była zbyt skomplikowana, na próżno próbowałją rozgryzć.Musi wydostać się z miasta i znalezć bezpiecz-ne miejsce.Ale dokąd ma pójść? Bal się zadzwonić nawetdo Pirkko, bo komórka była na podsłuchu i możliwe, że jąteż podsłuchiwano.Jego niepokój jeszcze się pogłębił, gdyuświadomił sobie, że wciągnął dziennikarkę w śmiertelneniebezpieczeństwo.I nawet nie mógł jej ostrzec.Upił łyk kawy i spojrzał na zegarek.Była za cztery jede-nasta.Wsunął do ust ostatnią torebkę ze snusem, a potemwyrzucił opakowanie do kosza.Bał się pójść do kiosku,by kupić ten tytoń do ssania.Choć wraz z akcesją do UniiEuropejskiej snus został zakazany, to nadal można go byłodostać spod lady w wielu miejscach, i to jeszcze taniej niżpoprzednio.A na statkach płynących do Szwecji i Estoniisprzedawano go w dowolnych ilościach, za śmieszną cenę.Biurokracja jest najwyżej rozwiniętą formą poczucia hu-moru, myślał Ratamo.W górnej kieszonce odezwała się komórka.Wahał siętrochę, czy odebrać, ale doszedł do wniosku, że musi, jeślichce poprawić swoją sytuację. Mówi przyjaciel, którego gościnnością pan wczorajpogardził.Głos należał do jasnowłosego, przesłuchującego gowczoraj agenta SVR.Ratamo milczał, zbierając myśli.CzyRosjanie wiedzą gdzie się teraz znajduje? Masz dziesięć minut, żeby mi powiedzieć, czegochcesz, a potem się rozłączam. Nie był pewien, czy po-winien kontynuować rozmowę.Opuścił halę i poszedłw stronę rynku. Wie pan doskonale, czego chce mój pracodawca.Do-szliśmy do wniosku, że było to chyba niegrzeczne: prosićpana o coś tak wspaniałego, nie oferując żadnej nagrody.Dlatego postanowiliśmy dać panu coś małego.Ratamo zastygł jak sarna złapana w pułapkę długichświateł samochodu.Stał oniemiały, wstrzymawszy oddech,ze smakiem żółci w ustach. Tatusiu, przyjedz tutaj usłyszał płaczliwy głos Nellii poczuł, jak krew odpływa mu z mózgu.Dziewczynce niepozwolono powiedzieć nic więcej. Możemy się umówić na dwunastą, na końcu Her-nesaari? Zaraz za lądowiskiem śmigłowców jest miejsce,na które zwozi się śnieg.Pan przyniesie wzór szczepionki,a my oddamy panu córkę - zaproponował Sterligow z iro-nią w głosie. Dobrze, ale chyba rozumiesz, że jeśli Nelli coś sięstanie, będziecie musieli zabić także mnie.Bo ja poświęcęresztę swojego życia, by cię znalezć odparł cicho Ratamo,- 239 -wierząc głęboko w to, co mówi, choć sam nie wiedział,skąd płynie ta grozba. Jeśli przekaże nam pan wzór, nie skrzywdzimy pań-skiej córki.W pana interesie leży, by uwierzył, że jego szan-se w walce z naszą organizacją są równie małe jak możli-wości komara w piekle.Ratamo stał na końcu ulicy Bulevardi, łączącej się z ryn-kiem w Hietalahti, patrzył w ciemniejące niebo i głębokooddychał.Cały świat walił mu się na głowę.Sterligow zaśmiał się.Sytuacja nie wyglądała dobrze, gdyżku jego zaskoczeniu Ratamo zniknął bez śladu i nawetpoprzez ogromną sieć kontaktów SVR nie udało się zdo-być o nim żadnych informacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]