[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W swoim magazynie trzymał importowane towary na sprzedażw Nagasaki i okolicach: zioła i leki, nieco bawełny Skorzystał z wiedzyGrooma i trochę zarobił na spekulacjach walutowych, wykorzystując waha-nia kursów.Zyskiwał na czasie, który upływał od przekazywania funduszy zJokohamy czy Szanghaju.Zarabiał pieniądze, ale nie takie, o jakich marzył.Chciał łatwo i szybko zbić majątek.Porozmawiał z Ringerem o handlu herbatą, posłuchał jego rad.LRT Z całą pewnością można na tym zarobić potwierdził Ringer.Japonia eksportuje w ciągu jednego sezonu cztery tysiące ton herbaty, z tegopołowa przechodzi przez Nagasaki.Z całą pewnością można na tym zarobić. Czy jest jakiś sposób pokonania konkurencji? zapytał. Więcejzyskać na tym interesie?Ringer się zamyślił. Herbata jest uprawiana w głębi kraju powiedział. Na zboczachwzgórz, gdzie nie rośnie ryż.To dodatkowe zajęcie chłopek.Liście przedwysyłką trzeba wysuszyć, w przeciwnym razie zgniją w ładowniach podczasdługiego rejsu do Europy czy Ameryki.Kobiety suszą liście po zbiorze, nadogniskami na otwartym powietrzu. Przypuszczam, że długo to trwa zauważył Glover. I nie jest zbyt wydajne.Często się zastanawiałem nad urucho-mieniem zakładów, w których można byłoby szybko suszyć duże partie her-baty To zrewolucjonizowałoby handel nią. No cóż oświadczył Glover. W takim razie to zrobimyZarejestrował firmę pod własnym nazwiskiem, kazał wymalować szyld iumieścić go na swoim składzie.Glover & Co.Groom i Harrison zostali jegowspólnikami, a Ringer doradcą w sprawach handlu herbatą.Shibata i Na-kajimo mieli pracować u niego na niepełny etat, nie rezygnując z zatrudnie-nia u Jardine'a.Mackenzie nadal miał czuwać, żeby Glover nie wpakował sięw jakieś kłopoty, a Walsh niezmiennie namawiał go na ryzykowne przed-sięwzięcia.Stali wszyscy przed nowym składem, wznosząc toast za pomyślnośćfirmy i obserwując odsłonięcie szyldu.Szampana dostarczył Walsh, korzy-stając z uprzejmości obrotnego Wang- Li.Wino musowało w kieliszkach. Za Glovera i spółkę! powiedział Walsh. Za Glovera i spółkę!Tydzień pózniej w środku nocy obudziło Glovera bicie w dzwony ikrzyki na ulicy.Kiedy usłyszał walenie do drzwi, sięgnął po pistolet.Ale toprzyszedł Nakajimo.Poinformował, że wybuchł pożar, który się szybko roz-przestrzenia.Glover czuł zapach spalenizny, jej smak, gryzący dym w gar-dle.Szybko się ubrał, pobiegł do magazynu, wrzucił zawartość biurka dopłóciennej torby i wybiegł na ulicę.LRTZobaczył, jak Mackenzie spieszy w jego stronę, rozgorączkowany, zoczami wielkimi z przerażenia, siwe włosy miał w nieładzie. Dzięki Bogu, Tom! wykrzyknął. Myślałem, że spłoniesz!Cofnęli się nieco i zobaczyli płomienie liżące dach magazynu.Skrystrzelały w nocne niebo. Aajdaki! wrzasnął Mackenzie. Pożar wybuchł w biurze Ar-nolda, dwa budynki stąd. Arnold był Brytyjczykiem, który podobnie jakGlover niedawno otworzył firmę handlową. Przeklęci strażacy stali i sięprzyglądali, czekali, co będzie dalej.Jak tylko pojawiły się skry, przygoto-wali się do akcji i pierwsze płomienie, które dosięgnęły budynki, należące doJapończyków, zdusili w mgnieniu oka.Ale kiedy pożar dotarł do twojegomagazynu, znów się cofnęli, pozwalając, by ogień płonął. Wydarł się naobijających się, niemrawych strażaków, biernie przyglądających się pożaro-wi. Aajdaki!Spojrzeli na niego, poruszając się jak muchy w smole.Uruchomiliręczną pompę i z sikawki poleciał cienki strumień wody.Dzgali walące sięściany bambusowymi bosakami, przyglądali się, jak budynek zapada się wkłębach dymu i morzu płomieni. Tańczący Koń powiedział Nakajimo, obserwując ogień. Taknazywamy pożar.Patrzyli, jak ogień trawi magazyn.Nazajutrz rano stali nad pogorzeliskiem w miejscu, gdzie wcześniejznajdował się skład.Nie zostało z niego nic, tylko popiół i osmalone belki,nad którymi wciąż unosił się dym. To wina przeklętego szoguna oświadczył Mackenzie i jegoprzeklętych doradców z bakufu. Wątpię, by cała ich gromada zakradła się tutaj osobiście zauważyłGlover i wznieciła pożar w środku nocy! Wcale nie można tego wykluczyć! zaperzył się Mackenzie.Bóg mi świadkiem, że lubię ten przeklęty kraj, ale muszą się przebudzić.Nicnie poradzą na naszą obecność, więc powinni szeroko otworzyć drzwi, ze-zwolić na całkowitą wolność handlu, a nie ciągle się wahać, zapraszać nas iprzepędzać, pozwalać nam robić interesy, a potem uniemożliwiać normalnefunkcjonowanie.LRT To dopiero początek powiedział Glover. Z czasem to się zmie-ni. Rozejrzał się wokół siebie. Wiesz co, uważam, że nawet wyrządzilimi przysługę.Ten magazyn to była rozsypująca się buda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]