[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otworzył ją i pogrzebał w środku.Wyjął narzędzia,głównie młoty i szczypce o różnych rozmiarach, niektóre mocno zużyte.Odłożył je nabok.- Jest.Pomóż mi.Razem wyjęli duży pakunek owinięty w jutowy worek i położyli go na podłodze.Była w nim broń: cztery noże bez trzonków, ale z dobrymi ostrzami; prosty krótkimiecz z rodzaju tych, jakich czasami używali rezerwiści Deepgate; cep bojowy onaoliwionych, żłobkowanych kolcach i duża kusza z cisowego drewna wzmocnionegostalą, z topornym urządzeniem na końcu kolby, podobnym do kołowrotu.- Płacono mi lepiej, zanim ulica się osunęła - powiedział kowal.- Kiedyśwyrabiałem nie tylko gwozdzie.Pan Nettle wziął broń.Z powodu okuć i grubego drewna ważyła tyle co worekwęgla.- Nie jest przeznaczona do noszenia - wyjaśnił płatnerz.- Zwietna sztuka,zrobiona dla kupca, który chciał zamontować ją na wozie, kiedy podróżował doPlantacji.Nie wygląda najpiękniej, ale potrafi przeszyć człowieka na wylot.Urządzenie, które tu widzisz, to kołowrót do naciągania cięciwy.Mam tu gdzieścięciwę, zawiniętą w brezent.- Ponownie sięgnął do skrzyni i rzucił przez ramię: - Itylko trzy bełty, próbki, które dostałem od wytwórcy łuków.Zamierzałem zrobić ichwięcej, ale kupiec już się u mnie nie pojawił.Przypuszczam, że w czasie ostatniejpodróży dopadli go Shetties.Ale wez te trzy.A tu jest cięciwa.- Kiedy się odwrócił,jego oczy błyszczały.Pierwszy bełt miał do jednego końca przyczepiony szklany zbiorniczek z gęstympłynem.- Zrodek zapalający - wyjaśnił kowal.- Musisz z nim uważać.- Ostrożnie odłożyłbełt.- Jest wielu rezerwistów ze szklanym okiem i poparzoną skórą, którzy w pobliżuczegoś takiego zapalili fajkę.Drugi grot miał na końcu stalowy półksiężyc.- Służy do polowania - powiedział płatnerz.- Kupiec chyba sobie wyobrażał, że wwolnych chwilach, kiedy nie będzie musiał bronić marchewki przed poganami,zapoluje sobie na jastrzębie albo sępy.Podejrzewam, że coś takiego może ci sięprzydać, co? Nie jest zatruty, ale wystarczy zanurzyć czubek w ptasim gównie, a wtedywystarczy najmniejsze draśnięcie.Ostatni bełt miał na końcu kapturek z grubej skóry.Kowal sięgnął po szczypce izdjął go bardzo ostrożnie, odsłaniając prosty, ostry czubek ze stali.- To prawdziwa rzadkość.Może już stracił moc, ale nigdy nie wiadomo.Niedotknę go, żeby się przekonać.- Obrócił grot w palcach, jakby był zrobiony znajdelikatniejszego szkła.- Zaraza, najlepsza, od samego Devona.Z pająków, którerosną w ciele człowieka, nie kłamię.Wiesz, jak działa?Pan Nettle pokręcił głową.Kowal uśmiechnął się szeroko.- Rana nigdy się nie goi.Nigdy.Nie przestanie krwawić, dopóki nie zabrakniekrwi i nie przyjdzie Labirynt, żeby upomnieć się o swoje.- Ostrożnie założył zpowrotem kapturek na czubek strzały.- Złodzieje dusz , tak je nazywają.- Zerknął napodartą szatę żałobną klienta.- Podoba ci się?- Pożyczysz mi kuszę? - zapytał pan Nettle.- Tak, pożyczę.A w zamian chcę twojej pracy.Trzeba przewiezć z magazynówdwie tony surówki i przed zmierzchem dostarczyć do Rins cetnar wsporników.Pamiętaj, że masz spłacić dług przed zachodem słońca.- Kowal wyglądał naskrępowanego.- Bez obrazy, ale pamiętam, jaka jest dzisiaj noc.Pan Nettle opuścił kuszę.- Nie mogę jej wziąć.- Co?- Jest za droga.Nie dam rady za nią zapłacić.Cały dzień pracy nie wystarczyłby na oddanie długu.Poza tym istniała możliwość,że kowal nigdy więcej nie zobaczy tej broni.Obaj to wiedzieli.Dobroć tego człowiekabyła jak cios pięścią.Pan Nettle odwrócił się, żeby ukryć zakłopotanie.Musiał znalezćinne wyjście.- Posłuchaj, synu - rzekł kowal.- Wyświadczyłbyś mi przysługę.Ci dranie płacądwadzieścia dublonów za skrzynkę żelaza, więc nie mogę sobie pozwolić na tragarzy.Ico mi z tego łuku, skoro leży tutaj bezużytecznie i pokrywa się kurzem?Pan Nettle nie śmiał na niego spojrzeć.- Mógłbyś ją sprzedać - podsunął.Kowal odchrząknął.- Komu? Widziałeś kiedyś rezerwistę z pełną sakiewką? W dzisiejszych czasach tepijusy nie mogą sobie pozwolić nawet na jedzenie.Regularni mają pieniądze, ale brońkupuje im świątynia, i to nie taki złom jak ten tutaj.- Jakiś kupiec?- Mają własne statki powietrzne.A, na bogów, i tak muszą za nie płacić dużepodatki.Znajdz mi kupca, w kieszeni którego świątynia nie trzyma ręki, a może cośmu sprzedam, ale ci, którzy nie mieli pełnych kufrów, żeby opłacić Spine i Avulsiora,już dawno stąd wyjechali, napiętnowani jako poganie.Wykonaj dla mnie pracę, alezabierz to cholerstwo sprzed moich oczu, zanim kapłani je znajdą i wezmą jakopodatek.Pan Nettle się zawahał.- Biedacy tacy jak my muszą sobie pomagać - dodał kowal.- Nikt inny tego niezrobi.W końcu pan Nettle skinął głową.- Dobrze.- Płatnerz pokazał mu, jak umocować cięciwę i załadować bełt zapomocą kołowrotu.- Ale pamiętaj, że są tylko te trzy pociski.Więcej nie ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]