[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(.) WróciÅ‚ nasz mÅ‚odzieniec po paroletnim pobycie w Krakowie do swej biednej inieszczęśliwej matki, która utraciwszy w tym czasie obie swoje córki, poprzednio uwiedzionei sponiewierane podstÄ™pem nieuczciwych kochanków, przytuliÅ‚a do siebie swe nieszczęśliwedzieciÄ™, i wszelkich siÅ‚ i resztek majÄ…tku nie żaÅ‚owaÅ‚a, aby go z naÅ‚ogu pijaÅ„stwa wyrwać i nauczciwÄ… skierować drogÄ™.Niestety, próby te poszÅ‚y caÅ‚kiem na marne, mÅ‚odzieniec staczaÅ‚ siÄ™coraz bardziej w kaÅ‚użę upadku i nÄ™dzy i po takim ataku delirium już mu ratunku i zdrowiawcale nie rokujÄ™.Zauważmy caÅ‚y zespół wiÄ™zi nie majÄ…cych niby medycznego ani logicznego zwiÄ…zku, ajednak koniecznych: syfilis - alkoholizm - utrata resztek majÄ…tku - liberalne poglÄ…dy -chodzenie do teatru - pospolitowanie siÄ™ ze sÅ‚użbÄ… ( stosunków sÅ‚użbowych ofiarÄ… ).Otosyfilis mieszczaÅ„ski i pedagogiczny.Nie ma już w nim cienia metafizyki, jest za tokategoryczna socjologia: zarażasz siÄ™ w wyniku naruszenia norm spoÅ‚ecznych, a twojezarażenie ostatecznie tkankÄ™ spoÅ‚ecznÄ… rozpruwa.JesteÅ› nie tylko Å›winiÄ…, ale i burzycielemporzÄ…dku, obywatelu zarażony.Wstydz siÄ™ podwójnie.88Niby lepiej siÄ™ wstydzić niż mieć poczucie ostatecznego potÄ™pienia.Ale.Chory na kiłę(wówczas z kolei mówiÅ‚o siÄ™ lues ) znakomity socjolog i etnograf polski, Jan StanisÅ‚awBystroÅ„, tak byÅ‚ porażony wizjÄ… oÅ›mieszenia w Å›rodowisku, tak baÅ‚ siÄ™ wskazujÄ…cych palcówkolegów, iż by ukryć chorobÄ™ - zrezygnowaÅ‚ nawet z prób jej leczenia.Cóż, wychowaÅ‚ siÄ™,jak i nasz mÅ‚odzieniec , w Krakowie i patrzyÅ‚ na Å›wiat oczyma tamtejszej jagielloÅ„skiejprofesury.W tym samym czasie u wód , w Marienbadzie czy Karlsbadzie inaczej już bywaÅ‚o.Chorzy tworzyli tutaj zgoÅ‚a wesoÅ‚e kółka towarzyskie, w których opowieÅ›ci ookolicznoÅ›ciach zarażenia, im bardziej skandaliczne, tym lepiej, należaÅ‚y do obowiÄ…zkowychatrakcji.We Francji Guy de Maupassant przechwalaÅ‚ siÄ™ swoim syfilisem na lewo i prawo, aw liÅ›cie do Roberta Pinchona, w marcu 1877 (Bystronia nie byÅ‚o jeszcze na Å›wiecie) pisaÅ‚: Mam kiłę! Nareszcie! NajprawdziwszÄ… na Å›wiecie.Nie jakiegoÅ› tam mieszczaÅ„skiegotryperka, nie byle jakie pryszcze.Nie, nie - wielkiego syfa - takiego, na który umarÅ‚Franciszek I.I jestem z tego dumny.A nade wszystko gardzÄ™ burżujami.Alleluja - mamsyfa, wiÄ™c nie muszÄ™ już żyć w strachu, że go zÅ‚apiÄ™.Robert Pinchon nie zawiódÅ‚ przyjacielai pokazywaÅ‚ jego korespondencjÄ™ wszystkim z szanowanych obywateli, którzy go jeszczeprzyjmowali.PostÄ™py medycyny, dziÄ™ki którym staÅ‚ siÄ™ syfilis w peÅ‚ni wyleczalny, przyniosÅ‚y ostatecznytriumf libertynom.ChorobÄ™ leczy siÄ™ dziÅ› Å‚atwo, ale i (we Francji) obowiÄ…zkowo.ObdarzeniprzypadÅ‚oÅ›ciÄ… spotykajÄ… siÄ™ wiÄ™c w poczekalniach wyspecjalizowanych komisji lekarskich.Francuzi nie sÄ… na ogół Å‚atwi w nawiÄ…zywaniu kontaktów.Tutaj jednak wspólny los, jak i losuowego dwuznaczna pikanteria, sprzyjajÄ… Å›miaÅ‚ym żarcikom i - od sÅ‚owa do sÅ‚owa -nawiÄ…zywaniu kontaktów towarzyskich.Przyjaciel mój (ze wzglÄ™du na krakowskÄ… profesurÄ™ zachowam jego anonimowość)nabawiÅ‚ siÄ™ naszej dolegliwoÅ›ci w pierwszych dniach francuskiej emigracji.- MyÅ›laÅ‚em, że topech - mówi - ale oto w przychodni poznaÅ‚em dwóch antykwariuszy, komisarza policji,sÄ™dziego i kontrolera podatków.- Takie znajomoÅ›ci od poczÄ…tku pobytu! Rzecz jasna,dalsza moja asymilacja w Paryżu poszÅ‚a jak z pÅ‚atka.Mandatów nie pÅ‚acÄ™ do dzisiaj.Obywatelstwo przyznano mi poza kolejnoÅ›ciÄ….I tylko, widzisz, pech taki.Tamta panienka,której wszystko zawdziÄ™czam, też siÄ™ już wyleczyÅ‚a.Nie mogÄ™ wiÄ™c rodakom sÅ‚użyć adresem.No, ale w koÅ„cu kiedy siÄ™ ktoÅ› decyduje na emigracjÄ™, musi siÄ™ wykazać minimumprzedsiÄ™biorczoÅ›ci.Niech szuka sam!Jak widać, nie przesadziliÅ›my piszÄ…c na poczÄ…tku, że jest spoÅ‚eczna historia syfilisu sercakrzepiÄ…cÄ….Nie pierwszy to i nie ostatni paradoks w dziejach dziwnej naszej kultury.89SzampanPierre dom Pérignon urodziÅ‚ siÄ™ w 1638 roku w bardzo bogatej rodzinie mieszczaÅ„skiejspokrewnionej - na co wskazuje dom przed nazwiskiem - ze szlachtÄ… hiszpaÅ„skÄ….ZakilkadziesiÄ…t lat odlegÅ‚y czÅ‚onek familii Dominique de Pérignon zostanie markizem imarszaÅ‚kiem Francji.Oto jaka kariera czekać mogÅ‚a bardzo zdolnego i inteligentnegoPierre a.Cóż, kiedy on wybrać postanowiÅ‚ życie zakonne i w 1658 zamknęły siÄ™ za nim wrotaklasztoru benedyktyÅ„skiego w Verdun.Mnisi szybko poznali siÄ™ na intelektualnej sprawnoÅ›cinowicjusza i powierzyli mu pracÄ™ równie odpowiedzialnÄ… co zaszczytnÄ… - studia nad historiÄ…zakonu.Dom Pérignon zabraÅ‚ siÄ™ do nich z takim zapaÅ‚em, że parokrotnie upominany byćmusiaÅ‚ przez opata za przekraczanie czasu przeznaczonego na pracÄ™.Benedyktyni sÅ‚ynÄ™lizawsze z troski o higienÄ™ życia i zdrowia swoich współbraci.Zauważyli wiÄ™c szybko, że jestich nowy dziejopis anemiczny i nader sÅ‚abej kondycji, trzeba wiÄ™c, aby siÄ™ maksymalnieoszczÄ™dzaÅ‚.NieÅ‚atwo byÅ‚o jednak oderwać upartego dom Pérignona od ksiÄ…g.ZapadÅ‚a tedyradykalna, ale i mÄ…dra decyzja.Brat Pierre przeniesiony zostaÅ‚ do tonÄ…cego w zieleniachwinnic, wiejskiego klasztoru w Hautvilliers nad MarnÄ…, pięć kilometrów od Epernay, zsurowym poleceniem picia na wzmocnienie jak najwiÄ™kszych iloÅ›ci biaÅ‚ego wina.Z winem nie byÅ‚o kÅ‚opotów, gdyż zaÅ‚ożone w 650 roku opactwo Hautvilliers dysponowaÅ‚onie lada relikwiÄ… - kośćmi Å›wiÄ™tej Heleny, matki cesarza Konstantyna, która odnalazÅ‚adrzewo Krzyża ZwiÄ™tego.Za pielgrzymie pieniÄ…dze zakupiono 40 hektarów winnic, z którychwino sprzedawano po wysokiej cenie.O tej cenie, o czym przekonaÅ‚ siÄ™ z przykrymzdziwieniem dom Pérignon, decydowaÅ‚a jednak bardziej bliskość relikwii niż rzeczywistajakość trunku.Tymczasem mianowanemu szafarzem zakonnym dom Pérignonowi poleconowÅ‚aÅ›nie podnieść dochodowość winnic.Dalsze Å›rubowanie ceny byÅ‚oby już jawnÄ…nieprzyzwoitoÅ›ciÄ…, wydajność byÅ‚a caÅ‚kowicie zadowalajÄ…ca.PozostawaÅ‚a jedyna możliwość:poprawić jakość.Celowi temu poÅ›wiÄ™ciÅ‚ siÄ™ mÅ‚ody szafarz bez reszty: szczepiÅ‚, nawoziÅ‚,podcinaÅ‚, degustowaÅ‚, zmieniaÅ‚ drewno beczek, degustowaÅ‚ znowu, zmieniaÅ‚ temperatury wpiwnicach i degustowaÅ‚ raz jeszcze.OkrzepÅ‚, wyzdrowiaÅ‚, a przy okazji staÅ‚ siÄ™ takim rzeczyznawcÄ…, że na podstawie owoców winoroÅ›li okreÅ›lić umiaÅ‚ z nieomylnÄ… precyzjÄ…, jaki bÄ™dziebukiet smaków z wypÄ™dzonego z nich wina.Wszystko to jednak bez widocznego rezultatu,jeÅ›li chodzi o samÄ… jakość wytworu.Kto inny daÅ‚by sobie może spokój.Dom Pérignon zauważyÅ‚ jednak pewnÄ… specyficznÄ… wÅ‚aÅ›ciwość klasztornego i szerzej -okolicznego wina.Oto po otworzeniu butelek, do których wlewano już oczywiÅ›cie winodojrzaÅ‚e i gotowe, wydobywaÅ‚a siÄ™ z nich znaczna ilość bÄ…belków, jak gdyby w butelcedokonaÅ‚a siÄ™ druga, ulotna fermentacja.Co wiÄ™cej - pierwszy kieliszek, wypity natychmiastpo odkorkowaniu, w którym wino jeszcze musowaÅ‚o, miaÅ‚ specyficzny i przyjemny smak.TrwaÅ‚o to jednak kilkanaÅ›cie sekund zaledwie.BÄ…belki uchodziÅ‚y i z kieliszka, i z otwartejbutelki.Dalej pozostawaÅ‚o to, co przedtem: przeciÄ™tne i banalne blanc de blancs.Istna czarnarozpacz.90Jak zatrzymać bÄ…belki w butelce, sprawić, by trunek zachowywaÅ‚ swoje musujÄ…cewÅ‚aÅ›ciwoÅ›ci? I znowu nastÄ…piÅ‚y lata żmudnych eksperymentów.Nie darmo mówi siÄ™ benedyktyÅ„ska cierpliwość.Tyle że tym razem cel byÅ‚ jasno wyznaczony.RatowaćbÄ…belki! Aż wreszcie przyszedÅ‚ ten dzieÅ„! WÄ™zeÅ‚ gordyjski, jajko Kolumba! Przypomnijmy,co znaczÄ… te symbole.W Gordian, dawnej stolicy Frygii, pokazano AleksandrowiMacedoÅ„skiemu rydwan, którego dyszel zwiÄ…zany byÅ‚ tak misternym wÄ™zÅ‚em, że oba koÅ„cesznura niknęły we wnÄ™trzu supÅ‚a.Proroctwo orzekaÅ‚o, że kto rozwiąże wÄ™zeÅ‚, bÄ™dzie królemÅ›wiata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]