[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspomniała też o Dell, jaknie doceniła jej dziwnego sposobu wyrażania sympatii.Była dla niejtaka niesprawiedliwa, i to od samego początku.Mimo to Dellogromnie im pomogła w złapaniu Alexis.- Skąd wiedziałaś, że moja siostra jest zdolna do takiego czynu?- spytała Dell tamtego pamiętnego dnia, kiedy Joe zabrał Alexis zhotelu.- Już dawno temu Wiktor opowiedział mi o Alexis.Był wściekłyna sposób, w jaki cię traktuje, wiedział też o wszystkich podłościach,których się wobec ciebie dopuściła.Ty byłaś dla niego boginią i niechciał, aby ktokolwiek zrobił ci krzywdę.- Wiktor rzeczywiście mnie kochał, nieprawdaż? - zapytałaMarina po chwili namysłu.- Tak, Wiktor cię bardzo kochał - odparła z przekonaniem Dell.Patrzyła teraz na zalegające w dole szare chmury i rozmyślała oWiktorze oraz mężczyznach, którzy nastąpili po nim.Marinazdała sobie sprawę, że poza Edwardem Jamesem już nigdy potemnie zaufała żadnemu z nich.Przez tyle lat mściła się za Wiktora iwykorzystywała ich wszystkich, nie ofiarowując nic w zamian.Nawet swoim kolejnym mężom nie dała szans na stworzenienormalnego związku, bowiem nie była w stanie im zaufać.A jednak Wiktor ją kochał.Kochał ją na tyle, aby poświęcić dlaniej życie.Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w monotonny dzwięksilników.Kto wie, może kiedyś spotka kogoś, kogo pokochai zdoła obdarzyć zaufaniem.Ale równie dobrze jej los może siępotoczyć inaczej.Jednak bez względu na to, co ją czeka wprzyszłości, wiedziała, że już czas popatrzyć na siebie inaczej.Musizacząć postrzegać się nie jako kobieta ułomna, bo bez mężczyzny,lecz jako kobieta pełna, kompletna i spełniona, chociaż samotna.Tylko wtedy odważy się pomyśleć ponownie o mężczyznach,zaryzykuje jeszcze jedną możliwość urodzenia i wychowaniawłasnego dziecka.Westchnęła i odprężyła się.Przypomniała sobie ojedynym człowieku, który znał jej pragnienia.Jorge, mężczyznadzielący wraz z nią pasję uratowania Nowokii.Mężczyzna, który jązaakceptował i podziwiał i który mimo swych uporczywychzapewnień, że nie jest zainteresowany małżeństwem, wysyłał w jejkierunku zupełnie inne sygnały.Ujrzała je wyraznie w błysku jegozielonych szczerych oczu,Jenny przytuliła się do Grovera, leżąc pod kołdrą w swoimnajbardziej ulubionym łóżku na świecie.Czuła się teżnajszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem.Ze zdumieniem odkryła,że wszystkim na niej zależy, cioci Tess, rodzicom, Dell oraz JoeLyonsowi, a nawet Marinie, obcej kobiecie, która ją znalazła, a ciociTess dała życiową szansę.Okazało się, że Tess miała rację.Ojciec i mama ogromnie jąkochają, mama zaś od dawna starała się jej to okazać.Jennyprzytuliła psa i miała nadzieję, iż od tej pory wszystko potoczy sięlepiej.Choć ciocia Tess jest jej przyjaciółką, Jenny zdawała sobiesprawę, że musi wrócić z rodzicami do domu.Na jesieni pójdzie dodziesiątej klasy i może nie będzie już miała powodów do narzekań.Zamieszkają w nowym domu, który nie będzie tak ciemny i smutny,jak posiadłość babci Hobart.Poza tym potrzebował jej Bluebell,chociaż nowy stajenny okazał się podobno bardzo dobry.Jenny uśmiechnęła się i przymknęła oczy.Nie wiedziała, czyojciec pozwoli jej w tym roku umawiać się z chłopcami i czy będziemogła wrócić do Northampton na przyszłe lato.A tak pragnęłabypomóc cioci Tess przy jej nowym zajęciu.Może zobaczy teżjeszcze tę kobietę, Marinę, i podziękuje jej za uratowanie życia.Charlie i Peter wchodzili po schodach do maleńkiej sypialni napoddaszu.Zdecydowali się powiedzieć Jenny prawdę, aby nieprzeżywała szoku w przyszłości, gdyby kiedyś dowiedziała się o tymod obcych.Wyjaśnią jej, że to ich tajemnica, ich wspólny sekretskrywany tak długo, jak tylko zechcą.Ponieważ sekrety wwyjątkowych wypadkach mogą być dobre.Weszli do pokoiku i usiedli po obu stronach łóżka dziewczynki.Jenny leżała z Groverem u boku.Z drugiej strony trzymała jedną zeszmacianych lalek Dell.Charlie uśmiechnęła się widząc, jak Peterbierze Jenny za rękę.- Jak się masz, kurczaczku? - zapytał.- W porządku, tatku - odparła.- Chyba nie do końcarozumiem, co się stało, ale czuję się dobrze.Charlie położyła dłoń na jej czole.Było gładkie i chłodne.Zewzruszeniem i wdzięcznością pomyślała, jak cudowny prezentofiarowała im Marina, magiczny dar życia, po stokroć wspanialszyniż podarowany kiedyś na Gwiazdkę szafirowo - diamentowypierścionek.Zastanawiała się, czy Marina zdawała sobie sprawę zeswej dobroci.Była niezwykłą, wartościową i pełną zalet kobietą.Charlie miała nadzieję, iż Jenny odziedziczyła choć niektóre z jejcech charakteru.- Kochanie - rzekła ściskając lekko jej drugą rękę.-Chcielibyśmy ci o czymś opowiedzieć.- Mamo - strofowała ją córka.- Jestem już chyba za duża nabajki do poduszki.- Posłuchaj tylko - uśmiechnęła się Charlie.- To wyjątkowabajka z bardzo szczęśliwym zakończeniem.- Dobrze - uległa dziewczynka.Zaniknęła oczy, uśmiechnęła sięi oparła wygodnie na poduszce.Charlie popatrzyła na męża.Pokiwał jej głową na znak poparcia. - Dawno, dawno temu - zaczęła, wziąwszy głęboki oddech- w dalekim kraju żyła sobie prześliczna księżniczka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]