[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ruszyła się nawet, kiedy ktoś wbiegł po schodachi zaczął pukać do jej drzwi.– Wszystko w porządku?Tym razem podniosła głowę.Za drzwiami był Borys.– Słyszałem hałas.Nic się pani nie stało?Wpadła w popłoch.Rozejrzała się wokół – zbity klosz byłoczywistym dowodem zbrodni.Zagryzła wargi.– Będę musiał wyważyć drzwi, jeśli się pani nie odezwie.– Wszystko okej – wybąkała.Trochę plątał jej się język.– Mogę wejść?– Po co?– Chciałem sprawdzić, czy nic pani nie jest.– Okej, okej – zapewniła ponownie, starając się brzmiećprzekonująco.Wtedy Borys nacisnął klamkę, a drzwi ustąpiły.„Cholera, jak mogłam ich nie zamknąć!” Wiedziała, co kelner zarazujrzy: obraz nędzy i rozpaczy.– Przepraszam.– Chłopak zajrzał do środka.– Nie chcę sięnarzucać, ale trochę dziwnie pani brzmi.To szkło.Sabina wstała z podłogi, starając się przybrać minę pełną godności.– Miałam mały wypadek.Nic poważnego.Oczywiście pokryjęwszystkie straty.– Mimo wysiłków, by trzymać się prosto, lekkozniosło ją na prawo.Borys omiótł wzrokiem pokój, a potem spojrzał na niąwyraźnie zaskoczony.– Posprzątam to.– Nie trzeba, naprawdę.Ale chłopak wszedł i zaczął zbierać kawałki szkła.Znów miał nasobie podkoszulek z krótkim rękawkiem, odsłaniającym umięśnioneramiona, chociaż na dworze było nie więcej niż pięć stopni.Sabinapatrzyła, jak grzywka opada mu na oczy, kiedy schylał się nad zbitąprzez nią lampą.„Matko jedyna, jaki on jest seksowny.” Poszedłwyrzucić skorupy do kosza i kiedy był obok łazienki, stanęła mu nadrodze.Był sporo wyższy, jej głowa kończyła się na wysokości jegobrody.Szum w uszach przyjemnie przybrał na sile i kołysał nią jakw tańcu.„A co tam, popełniłam już tyle głupot, że jeszcze jedna niezrobi różnicy”, rozgrzeszyła się i dotknęła jego torsu.Nie obawiała sięklapy, jak wtedy z Jerzym.Całe jej ciało aż drżało z pragnienia.Borysjednak chwycił jej dłoń i zdjął ze swojej piersi.Popatrzył na niąi pokręcił przecząco głową.„Co!? Nie możesz mi tego zrobić!” Poczułanieprzyjemny dreszcz rozczarowania.Ale nie mogła się już wycofać.Przylgnęła do niego całym ciałem.Chciała się w nim zatracić, pozwolićmu robić ze sobą wszystko, czego wstydziła się spróbować do tej pory.Rozpaczliwie pragnęła zapomnienia, jego rąk zmazujących z niejpamięć i świadomość.Borys wziął ją za ramiona i delikatnie odsunął odsiebie.– Lepiej nie – powiedział i wymijając ją, poszedł wyrzucićpotłuczone szkło.Sabina stała chwilę bez ruchu na środku pokoju, a kiedy wyrwałasię ze stuporu, podeszła do sekretarzyka, na którym stało jej wino.Napiła się z butelki i położyła na podłodze.Była już mocno wstawiona,ale teraz chciała zalać się w trupa.ROZDZIAŁ 12Czy można umrzeć ze wstydu? Sabina z pewnością mogła.Jeszczenigdy tak bardzo nie zatruła się alkoholem.Po przebudzeniu była wciążpijana i nie od razu dotarły do niej echa wczorajszego wieczora.A kiedy przebłyski: ona sama w pokoju – Kasia za drzwiami – zbitalampa – Borys – przebijały się raz za razem przez zasłonę zamroczenia,nie potrafiła nawet odróżnić, co wydarzyło się we śnie, a co na jawie.Ale bezlitosna prawda musiała w końcu do niej dotrzeć i wtedy torsje,dreszcze i ból całego ciała przestały być jej głównym zmartwieniem.„Matko święta, jak mogłam tak wrednie nakłamać Kasi!? – skrzywiłasię.– Jak ja jej teraz spojrzę w oczy? Czy ja naprawdę chciałamdzwonić do Andrzeja i namawiać go, żeby do mnie wrócił? – Niechciało jej się wierzyć, że nawet nie w pełni władz umysłowych wpadłana taki pomysł.– Chryste Panie i wszyscy święci!!! Nie, błagam, tylkonie to! Niech to będzie tylko koszmarny sen, błagam, błagam,błagam!”, powtarzała, kiedy jak zza gęstej mgły wróciły do niejw końcu także fragmenty sceny nieudanej próby uwiedzenia Borysa.Wtedy właśnie poczuła, że śmierć ze wstydu nie musi być tylko figurąretoryczną.„Na pewno wszyscy już wiedzą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]