[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.żony? - Emma gapiła się na niego jak osoba niespełnarozumu.- A ja sądziłam.- Głos ją zawiódł, zarumieniła się, co nieuszło uwagi aż nazbyt spostrzegawczego Benedicta.- Tak.? Słucham, co sądziłaś? -I nagle go olśniło.- A niewymyśliłaś sobie przypadkiem w swej głupiej łepetynie, że proponujęci carte blanche? - Krwisty rumieniec wystarczył mu za odpowiedz.-Naprawdę powinienem tobą porządnie potrząsnąć, Emmo Lynn!Przyjmij do wiadomości, że dżentelmeni nie zwykli proponowaćniewinnym panienkom, by zostały ich kochankami.- Przyglądał się,jak białe ząbki przygryzają rozkosznie dolną wargę i porzucił pozęsztucznie oburzonego.- Czy byłaś gotowa zostać moją kochanką,Emmo?Czasami bywał bezlitośnie bezpośredni.Zerknęła na niego spoddługich rzęs.- Rozważałam tę kwestię.Ale małżeństwo? Ben, jesteś pewien?Znamy się tak krótko.- Jestem pewien swoich uczuć, Emmo.I wiem, że ty równieżmnie kochasz.Po co więc czekać? Interesuje mnie tylko, czy wolisz172ouslaandcswystawny ślub w Londynie, czy też skromną ceremonię w wiejskimkościółku w pobliżu Fairview?Kręciło jej się w głowie ze szczęścia, nie potrafiła jasno myśleć.- Chyba wolałabym skromną ceremonię.- To świetnie, bo mnie również bardziej odpowiada taki ślub.Zorganizuję wszystko bardzo szybko, jak tylko uporam się z tąsprawą.- Z żalem odsunął ją na długość ramienia.- Muszę zakończyćzadanie, którego podjąłem się na prośbę Lavinii, ale zaraz potempojadę do Londynu po specjalne zezwolenie i natychmiast siępobierzemy.Miesiąc miodowy spędzimy w Paryżu, a na jesienibędziemy po kolei odwiedzać wszystkich członków mojej rodziny iprzyjaciół.Co ty na to?- Zgadzam się.- Wprost pławiła się w szczęściu.- Zgadzam sięna wszystko, byle z tobą, Ben.Nagrodził ją za rozsądną odpowiedz kolejnym pocałunkiem.Potem wziął Emmę za rękę i wąską ścieżką zaprowadził nadziedziniec gospody, gdzie jego stangret kończył właśnie zaprzęgaćkonie do powozu.- Gdzieś się wybierasz?- Niestety, muszę wyjechać na kilka dni, może nawet na tydzień,ale mam nadzieję, że nie na dłużej.- Popatrzył na nią z nagłą troską.-Niechętnie cię zostawiam, Em, szczególnie teraz, muszę jednakwyjaśnić tajemnicę śmierci doktora Hammonda.A podejrzewam, żeodpowiedz znajdę w pewnej wsi w Worcestershire, z której, jak sięniedawno dowiedziałem, pochodziła Sally Pritchard.173ouslaandcs- Wobec tego rzeczywiście musisz jechać - przyznała Emma,rozpaczliwie próbując ukryć rozczarowanie.- Szkoda, że w niczymwięcej nie mogę ci pomóc.- Możesz, kochanie.- Jego glos brzmiał łagodnie, zdziwiła sięwięc, widząc w jego oczach gniewne błyski.- Ten mój cholernysiostrzeniec wybrał się, jak słyszę, na ryby, chciałbym więc za twoimpośrednictwem przekazać mu wiadomość.Wiem od sir Lionela, żelada dzień może się tu zjawić Richard Ashworth.Gdyby stało się topod moją nieobecność, to niech Harry spróbuje się z nim zaprzyjaznići niech pilnuje młodego Ashwortha.- Sądzisz, że może się znalezć w niebezpieczeństwie? -Tak,jeżeli moje podejrzenia okażą się uzasadnione.-Spojrzał na Emmę z przejęciem.- Chciałbym też prosić cię,żebyś na razie zachowała nasze zaręczyny w tajemnicy.Mampowody, by o to prosić, ale zdradzę ci je po powrocie.- Zerknął przezramię na stangreta, który właśnie wchodził na kozioł.- Muszę jużjechać, jeśli mam przebyć do wieczora większą część drogi.Emma zauważyła jego pełne niepokoju spojrzenie, gdy wsiadałdo powozu.Machała mu na pożegnania, dopóki powóz nie wyjechał zdziedzińca na drogę.Była przekonana, że coś go głęboko martwiło,znacznie bardziej niż bezpieczeństwo młodego lorda Ashwortha.Niewątpliwie Benedict wyjaśni jej to po powrocie, a do tego czasumiała nadzieję oswoić się z myślą, że to właśnie ona - o dziwo! -została wybranką jego serca i wkrótce zostanie panią BenedictowąGrantley.174ouslaandcsWczesnym popołudniem, kiedy Emma układała w wazonie róże,do gospody wpadła Deborah i przyniosła dwa listy, do Harryego.- Powierzę je twojej opiece - oświadczyła, kiedy usłyszała, żeHarry nie wrócił jeszcze od sir Lionela.- Wydaje mi się, że jeden listjest od jego ojca, a drugi został przez ojca przesłanyNie mam pojęcia, dlaczego lord Fencham uznał, że jego synmieszka u nas.Lavinia poinformowała Emmę podczas uroczego obiadu, którywydała w ubiegłym tygodniu, że Deborah nie została wtajemniczonaw przyczyny wizyty Benedicta w Ashworth Magna, więc teraz Emmabardzo uważała na swoje słowa, żeby niczego nie zdradzić młodejprzyjaciółce.Deborah była kompletnie załamana po śmierci ojca.Ogromnie się kochali.Teraz zaczynała powoli dochodzić do siebie itrudno się dziwić, że Lavinia chciała jej oszczędzić ciągłegoprzypominania tragedii.- Obie z mamą jesteście bardzo zaprzyjaznione z rodziną, więcjego przypuszczenia wydają się całkiem naturalne.- Pewnie tak - zgodziła się Deborah, choć w jej oczach pozostałcień wątpliwości.- Zresztą sam ich przyjazd do Ashworth Magnawydaje mi się dziwny.Jest mnóstwo bardziej interesujących miejsc, aoni bawią tu już tak długo.Do tej pory zdążyli z pewnością obejrzećwszystkie malownicze zakątki w okolicy.- Nie doczekawszy sięodpowiedzi, spojrzała na Emmę, która nuciła jakąś melodyjkę, nieprzerywając układania kwiatów.- Jesteś dziś radosna jak wiosennyporanek.175ouslaandcsEmma nawet nie próbowała zaprzeczać.Bardzo chciałapodzielić się szczęśliwą nowiną z przyjaciółką, ale dała słowo, więcpowiedziała tylko, że jest tak wesołą, bo doskonale bawiła się nawczorajszym przyjęciu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]