[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak jakby odparł sucho burmistrz. W ka\dym razie odszyi w dół.Nie mo\e poruszać rękami ani nogami.Mistrzu Ulryku,wykonujecie niebezpieczny zawód. Wiem wybełkotał Ulryk jak odurzony, rzucając Afrze pyta-jące spojrzenie. Mistrzu Ulryku, domyślacie się zapewne, dlaczego was od-wiedzam?Budowniczy katedr spojrzał niepewnie. Nie mam pojęcia, do czego zmierzacie zełgał.Kłamał, bo przecie\ nietrudno było domyślić się zamiaru burmi-strza. Wobec tego nie będę was dłu\ej torturował.Posłuchajciemnie.W porozumieniu z radą miejską chciałbym powierzyć wamzadanie wzniesienia wie\ naszej katedry.210Niewiele brakowało, a Ulryk von Ensingen wybuchłby głośnymśmiechem.Dwukrotnie to samo zlecenie na wykonanie tego samegoprojektu.Usiłował zachować powagę, nie wiedział jednak, co po-wiedzieć.Wreszcie burmistrz pomógł mu wybrnąć z kłopotu. Do jutra macie czas na zastanowienie.Przed wieczoremchciałbym poznać waszą decyzję.Wtedy porozmawiamy o całejreszcie.A teraz z Bogiem!I zniknął nagle i niepostrze\enie, podobnie jak się pojawił. Myślę, \e powinnam ci coś wyjaśnić zaczęła Afra z wa-haniem. Ja równie\ odnoszę takie wra\enie.Skąd znasz burmistrza?Afra przełknęła ślinę. Odwiedziłam go i poprosiłam, \eby powierzył ci zadaniewzniesienia wie\ katedralnych.Bądz co bądz, ju\ wcześniej otrzy-małeś taką propozycję od biskupa. Powiedziałaś o tym burmistrzowi? Tak. Myślę, \e to nie był dobry pomysł.Wiesz, \e burmistrzi biskup lubią się jak pies z kotem? Po prostu się nie znoszą.Afra wzruszyła ramionami. Przecie\ miałam dobre zamiary. Wierzę ci.Ale wyobra\am sobie, jak burmistrz zareagował. Tak, nietrudno to zgadnąć.Myślałam, \e pęknie, gdy wy-mieniłam imię biskupa, dlatego te\ odprawił mnie z kwitkiem.Takczy inaczej, udało mi się jednak zwrócić na ciebie jego uwagę. Czy nie pytał, dlaczego sam nie przyszedłem?Afra osłupiała ze zdumienia. Dobrze go oceniłeś.Rzeczywiście, zadał to pytanie. A ty co odpowiedziałaś?211 Powiedziałam, \e jesteś artystą, a artyści mają swoją dumę ichcą, \eby ich proszono. Sprytna z ciebie dziewczyna!Afra odparła z cieniem ironii w głosie: Zapewne, od czasu do czasu.Chocia\ budowniczy katedr mógł być właściwie zadowolony zrozwoju wydarzeń, zrobił nagle powa\ną minę. Nie wiem, co o tym sądzić.Jeszcze trzy dni temu wszystkowydawało się beznadziejne.A tu nagle nastąpiło dokładnie to, cozapowiedział ten dziwaczny biskup. Myślisz, \e to wcale nie był wypadek?Ulryk von Ensingen skrzywił się, jakby połknął rybę razem zwszystkimi ośćmi.A potem rzekł: Są trzy mo\liwości, a ka\da jest bardziej prawdopodobna oddrugiej.Albo Wilhelm von Diest jest jasnowidzem, bo podobno tacyistnieją. Albo? Albo podstępnym łajdakiem i mordercą, czego bym się rów-nie\ po nim spodziewał. A trzecia mo\liwość? Być mo\e jednak za du\o o tym myślę i wszystko to tylkozbieg okoliczności. Myślę, \e nie powinieneś się tym zamartwiać.Nie ty jesteświnien takiemu obrotowi spraw.Wierzę raczej w tę trzecią mo\li-wość.Jeszcze tego samego dnia budowniczy katedr wystarał się o au-diencję u biskupa.Chciał się koniecznie wywiedzieć, kto rzeczywi-ście będzie teraz jego zleceniodawcą i w co tak naprawdę gra Wil-helm von Diest.Na dowód, \e do tej pory nie pró\nował, zabrał zesobą wstępne projekty.Jak mo\na się było spodziewać, biskup Wilhelm został ju\ poin-formowany o wypadku mistrza Werinhera.I jak mo\na się byłospodziewać, nie okazał zbytniego współczucia.Wręcz przeciwnie.212Z zimną krwią oznajmił, \e tak czy inaczej nie ma o nim zbyt do-brego mniemania.Znacznie bardziej interesowały biskupa projekty,które Ulryk przyniósł ze sobą i teraz je przed nim rozpostarł.A gdyarchitekt zasugerował, \e to zawsze jemu pierwszemu będzie poka-zywał następne plany, Wilhelm von Diest wpadł w taki zachwyt, \ezaczął przestępować z jednej nogi w czerwonej pończosze na drugą ichwalić Boga, który z czystej gliny stworzył takich artystów.Nie było to pozbawione pewnego komizmu, tote\ mistrz Ulryk ztrudem zachował powagę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]