[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twój przodek był wziętymlekarzem, jak wszyscy pierworodni w kolejnychpokoleniach aż do ojca Twojej babci, Lea O Hare.Udało mi się znalezć w archiwach miejskichoryginalne plany budynku i stwierdziłem, że strych byłpierwotnie zaprojektowany jako jedno dużepomieszczenie, tak jak myśleliśmy.I tu robi się ciekawie.Kuzynka mojej matki ze strony ojca jest historykiemamatorem, więc pomyślałem, że zapytam ją, czy wie coś otym pomieszczeniu na strychu.A ona przypomniała sobie,że czytała w różnych zródłach, iż na strychu trzymanokiedyś upośledzone albo kalekie dzieci, do którychrodzina nie chciała się przyznać.Na początku lat siedemdziesiątych XIX wiekudobudowano aneks kuchenny, ale na planach wciążwidnieje jedno pomieszczenie na strychu, więc doszedłemdo wniosku, że muszę się skupić na dokumentachpochodzących z lat pózniejszych.Wróciłem do archiwówi odkryłem, że Thaddeus i Mary O Hare, którzy pobralisię w 1878 roku, doczekali się między 1881 a 1900rokiem trojga dzieci najstarszym z nich był Twójpradziadek Leo.Pozwoliłem sobie skorzystać z klucza do domu, którymi zostawiłaś, i wszedłem do gabinetu Twojego dziadka,gdzie, jak wiedziałem, trzymał starą rodową Biblię.Pokazał mi ją kiedyś, gdy przyszedłem do niego wsprawach zawodowych ze swoim dziadkiem i wyraziłemnią zainteresowanie.Musisz przyznać, że zasługuję napochwałę za przenikliwość, z podnieceniem bowiemodkrywam w sobie żyłkę detektywistyczną&Machnęłam listem ze zniecierpliwieniem, pospiesznieprzesunęłam wzrokiem po reszcie akapitu poświęconegobłyskotliwości George a i czytałam dalej.W Biblii znalazłem imiona Thaddeusa i Mary, zdatami urodzenia i śmierci, a także ich potomków tylkoże wymieniono ich czworo.Trzecie z kolei dziecko,dziewczynka o imionach Margaret Louise, urodziło się w1898 roku, ale daty śmierci już nie podano.W archiwach miejskich nie ma wzmianki o istnieniuMargaret Louise.Teraz więc chyba wybiorę się namiejscowe cmentarze, Bonaventure i pozostałe, żebysprawdzić to w rejestrach pochówków.Załączam kserokopię strony z Waszej Biblii dlategowłaśnie wysłałem do Ciebie list, a nie e-mail żebyśmogła dołączyć te informacje do swoich dokumentów, wrazie gdyby okazały się kiedyś potrzebne.Naprawdę bardzo mnie niepokoi, że jesteś tam sama,ale kiedy rozmawiałem z dziadkiem w tym tygodniu ipowiedziałem mu, że pojechałaś do Asphodel Meadows,stwierdził, że dobrze Ci to zrobi, co mnie trochęuspokoiło.Proszę, kontaktuj się ze mną, jeśli będzieszczegoś potrzebowała także w sprawach osobistych.Wiesz, że zawsze Ci pomogę.Wrócę do pracy detektywistycznej, gdy tylko skończękilka spraw, którymi się obecnie zajmuję.Skontaktuję sięz Tobą, kiedy znajdę coś nowego.Tymczasem odżywiajsię dobrze i nie zaniedbuj ćwiczeń na kolano.Twój zawsze oddany,George BakerZłożyłam list i schowałam go z powrotem do koperty.Choć odkrycia George a były interesujące, poczułam sięrozczarowana.Margaret Louise przyszła na świat w 1898roku, osiemnaście lat przed narodzinami babci.I byładziewczynką.Wiedziałam, że niebieski kocyk, któryznalazłam w sekretnym pokoju, mógł służyć niemowlęciuobojga płci, ale niebieski sweterek w kufrze babciprzemawiał za tym, że szukane przeze mnie dziecko tochłopiec.Poza tym w wycinku z gazety była mowa owyłowieniu z rzeki niemowlęcia płci męskiej, chociażoczywiście nie miałam żadnego dowodu, że te fakty cośłączy.Wsunęłam list do kieszeni spódnicy.Chciałam wrócićdo domku i dokumentów w segregatorze, który dała miHelen.Zaczęłam je przeglądać już minionego wieczoru,ale jak na razie znalazłam jedynie oficjalne pisma, listyzakupów i kilka zaskakująco suchych listów, które zarazpo ślubie pisali do siebie Charlie i Lillian.Rozczarowana,zasnęłam na kanapie, wśród porozkładanych papierów.Miałam nadzieję, że tego ranka, ze świeżą głową, zdołamprzynajmniej skatalogować zawartość segregatora, a możenawet ją uporządkować przed oddaniem jej Helen.Ruszyłam podjazdem, który prowadził przed dom, izatrzymałam się między ogrodem od frontu a zegaremsłonecznym.Mijałam go już kilka razy, ale nigdy doniego nie podeszłam.Spoczywał na kamiennympostumencie w kształcie litery V , skierowanej w stronędębowej alei; jego brązowa tarcza pociemniała na skutekpogody i upływu czasu.Osłoniłam oczy od słońca ispojrzałam na inskrypcję, którą wyryto na brzegu.Tempusfugit, non autem memoria
[ Pobierz całość w formacie PDF ]