[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziała, że stałych klientów żywointeresuje jej życie prywatne i już przeczuwała, że przyjdziejej wysłuchać wielu uwag na ten temat.Sean przyjrzał się tacy, na której znajdowały się wyłącznieporcje spaghetti, i mrugnął do siedzącej najbliżej starszejpani.- To pewnie pani zamówienie - powiedział, po czym nachylił się i wyszeptał: - Ona uważa, że nie mam racji, więcmoże zechciałaby mnie pani poprzeć?Pani Wiley uśmiechnęła się promiennie.- To wspaniała dziewczyna - odparła szeptem.- Co teżprzyszło jej do głowy, żeby odrzucać pomoc takiego przystojnego strażaka? Proszę tutaj postawić talerze, młody człowieku.Sean sprawnie obsłużył cztery starsze panie, które chichocząc, przyjmowały jego żarty, jakby nagle ubyło im lat.Kie-Anula & Irenascandalousdy rozstawił wszystkie talerze, cofnął się i z dumą popatrzyłna stolik.- Niezle się spisałem - stwierdził.- Nie rozlałem ani kropelki.- Ale jest pewien drobny problem - odezwała się Deanna,tłumiąc śmiech.- Te talerze miały zostać zaniesione do tamtego stolika.Machnęła ręką w stronę sąsiedniego stolika, przy którymsiedziały dwie pary.Trzy osoby z rozbawieniem przyglądałysię całej scenie, natomiast ich towarzysz wyraznie był wściekły.Pani Wiley poklepała Seana po ręce.- Nie zwracaj na nich uwagi, młody człowieku.To byładobra robota.Poślemy im do stolika butelkę domowego winaJoeya, to nie będą narzekać.- Oczywiście ja stawiam - powiedział Sean, po czymzwrócił się do towarzystwa przy sąsiednim stoliku - Przepraszam, chciałem pomóc Deannie.Ku zdumieniu wszystkich, pan Horner, który zazwyczajna wszystko narzekał, wzruszył tylko ramionami.- Nic się nie stało.Możemy poczekać, ale nie spodziewajcie się większego napiwku.- Przepraszam - zwrócił się Sean do Deanny.Miał tak zbolałą minę, że nie mogła się na niego gniewać.Przysunęła się i szepnęła:- On i tak daje marne napiwki.A tak przy okazji, widzę,że Joey przygotował już stolik dla waszej szóstki.Wracaj donich, zanim stracę resztę napiwków.Sean wycofał się do stolika, przy którym siedzieli już jegokoledzy.Deanna celowo umieściła ich w tej części sali, którąAnula & Irenascandalousobsługiwała jej koleżanka, by uniknąć badawczych spojrzeńSeana.Niestety, jej strategia nic nie dała.Krążąc między stolikami i obsługując gości, Deanna wciąż czuła na sobie wzrokSeana.Przez cały wieczór w restauracji panował taki ruch, żenawet nie zauważyła, iż strażakom bynajmniej nie spieszy siędo wyjścia.Hank wstał po jakimś czasie od stolika i przysiadłsię do Ruby, zwalniając miejsce dla Kevina.Chłopiec byłw siódmym niebie, gdy znalazł się wśród strażaków, którzycierpliwie odpowiadali na jego pytania.O ósmej zaczęło się wreszcie rozluzniać.Nieliczni gościesiedzieli jeszcze nad kawą i czekoladowym deserem, specjalnością Joeya.Gdy na sali zapanował względny spokój, Deanna przysiadła na chwilę w kuchni i z westchnieniem ulgizdjęła buty.- Najwyższy czas, żebyś zrobiła sobie przerwę.- Seanwyrósł nagle u jej boku, z surową miną.- Jadłaś już coś?- Tak, już wcześniej coś przekąsiłam - odparła.- To znaczy kiedy? - zapytał sceptycznie.- W porze lunchu?- Zjadłam trochę sałatki jakieś dwadzieścia minut temu.- Tak, tak, biegnąc przez kuchnię porwała marchewkę- wtrącił się kucharz.Deanna zgromiła wzrokiem Victora, który z wyraznąsympatią spoglądał na Seana.- Zdrajca! - syknęła, ale Victor tylko się roześmiał.- Czego się spodziewałaś? %7łe mając do wyboru ciebiei twojego fantastycznego przyjaciela, stanę po twojej stronie?Anula & IrenascandalousSean spojrzał na niego zdezorientowany, a Dearma prych-nęła śmiechem.- Nie bój się - powiedziała.- On jest równie nieszkodliwy, jak Ruby i od lat żyje z tym samym partnerem.- Dobrze wiedzieć - stwierdził Sean.- A teraz wróćmy do ciebie.Musisz coś zjeść.Mógłbyś się tym zająć,Victor?Jego rozkazuj ący ton zirytował Deannę.- Gdybym była głodna - a nie jestem - sama bym sobiecoś przygotowała.Victor nie musi mnie obsługiwać.- Nie bądz taka uparta! -.skarcił ją Sean.- Musisz byćgłodna jak wilk.- Sean, od paru lat dbam o siebie i Kevina, i nie widać ponas oznak niedożywienia.Nic ci to nie mówi?Victor spojrzał na Seana, potem na równie zdeterminowaną Deannę i ruszył do drzwi.- Idę poprosić Joeya, żeby zaparzył mi kawę, a wy sięw tym czasie obsłużcie, jeśli macie na coś ochotę.- Na pewno nie - stwierdziła stanowczo Deanna.Ledwo zostali sami, rzuciła się na Seana.- Co ty sobie właściwie wyobrażasz? Przychodzisz domnie do pracy i zaczynasz mną rządzić!- Przecież ja tylko zaproponowałem, żebyś coś zjadła.- Zaproponowałeś? Ja usłyszałam inaczej.Kazałeś mi cośzjeść.Przypominam ci, że moje nawyki żywieniowe to nietwoja sprawa.Sean wsunął ręce do kieszeni i cofnął się o krok.- Masz rację, to nie moja sprawa.- Więc o co chodzi?- O to, że ktoś musi o ciebie zadbać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]