[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilka razy krążyli międzybagażnikiem a kuchnią, aż wreszcie wszystko stało na szafkach i stole.Anniezapaliła światła.Mimo bałaganu w środku panowała ciepła, swojska atmosfera.Wyatt poczuł się jak u siebie.Jakby tu właśnie było jego miejsce.Dziwne.Przyjechał do Keyhole zaledwie parę dni temu, lecz czuł się tu bardziejzadomowiony niż po latach w Waszyngtonie.- Mamusiu, pić mi się chce.- Mamusiu, mnie też.- Nie widzicie, że nie wam wolnej ręki? Poproście Wyatta.- Wyatt, pić mi się chce.- Wyatt, mnie też.Dzieci i pies kręciły im się pod nogami.Zerknął na Annie.Uśmiechającsię do niego ponad ich głowami, wskazała oczami lodówkę.- Znajdziesz tam dzbanek z zimną wodą - powiedziała.Chłopcy poinformowali go, gdzie są ich plastikowe kubeczki.Nalał imświeżej wody, a przy okazji napełnił wodą psią miskę.- Dzięki - szepnęła Annie.Otarła się o niego, rozpalając w nim pożądanie.- Zostaniesz na kolację? Zrobię spaghetti.- Spaghetti? Fuj! - Aleks złapał się za gardło, jakby mu było niedobrze.Annie popatrzyła zniecierpliwiona na syna.- Co ty wygadujesz? Przecież uwielbiasz makaron.Wyatt chwycił chłopcaoburącz za głowę i udając, żeto piłka, zaczął ją lekko odbijać z prawej na lewo i z powrotem.- Zwietnie! Będzie więcej dla mnie.A jak zjem swoją porcję i twojąporcję, to będę tak silny i tak szybki, że na pewno mi nie uciekniesz.- O nie! - zawołał ze śmiechem Aleks, oplatając się wokół nogi Wyatta.-Mojej nie zjesz, bo sam ją zjem!- Aleks, puść Wyatta - rozkazała Annie.- Z tego rozumiem, Wyatt, żeprzyjmujesz zaproszenie?- Z przyjemnością.Możemy się umówić za jakieś dwie godziny?Chciałbym podskoczyć do hotelu, wziąć prysznic, sprawdzić, czy nie ma domnie wiadomości i upewnić się, czy Em dotarła bezpiecznie do domu.Annie zmarszczyła z namysłem czoło, Wyatt tymczasem uwolnił się odrozchichotanego Aleksa i zaczął chować do lodówki część zakupów.Widział, żejego słowa na temat Emily zdziwiły Annie.Miała dziesiątki pytań, które chciałazadać, ale się powstrzymywała.Pytań, na które nie mógł udzielić jejodpowiedzi.Przynajmniej na razie.Chociaż pewien był, że może jej zaufać, tojednak ze względów bezpieczeństwa wolał nie poruszać tematu swojej rodziny.- W porządku.- Wzruszyła ramionami, po czym zerknęła na zegar.- Będęmiała czas nie tylko przygotować kolację, ale jeszcze upiec ciasto.To co? Wpółdo ósmej?- Zamawiam miejsce koło Wyatta! - zawołał Noah.- A ja drugie! - Aleks nie był gorszy.- Jak najbardziej.- Wyatt zamknął drzwi lodówki i w dwóch susachznalazł się przy Annie.Objąwszy ją od tyłu, oparł brodę na jej ramieniu.- Będępunktualnie.- Znów pocałujesz moją mamę? - spytał go Aleks.- Fuj! - Noah złapał się za gardło.Annie oblała się rumieńcem, Wyattowi zaś zrobiło się wesoło.- Uważacie, że powinienem?Trzęsąc się ze śmiechu i raz po raz łypiąc okiem na dorosłych, blizniacyzaczęli się naradzać.- No, jak myślicie? Powinienem?- Tak! - zawołali razem, trzymając się za brzuchy.- Ona to lubi!- Lubisz? - szepnął jej do ucha Wyatt.Annie westchnęła głośno.Odprężyła się.- Lubię.Uzyskawszy pozwolenie, Wyatt obrócił ją twarzą do siebie i złożył na jejustach pocałunek, na który wszyscy czekali - i on, i ona, i chłopcy.Grzechotnik zjadł ostatni kawałek cytrynowego placka i beknął głośno.Uwielbiał domowe wypieki.Jego matka rzadko cokolwiek piekła.Właściwierzadko wstawała z łóżka.Najchętniej całymi dniami wylegiwała się w pościeli,od czasu do czasu krzycząc do syna, aby podał jej kolejną butelkę piwa, nowąpaczkę papierosów albo zapalniczkę.Na myśl o papierosach zachciało mu siępalić.Tak, po kolacji miło jest zapalić, wypić drinka.Oczywiście smarkula nie miała w domu nic mocniejszego od wodymineralnej i dietetycznej coli, a flaszka, którą wszędzie z sobą nosił, była jużprawie pusta.Zastanawiał się, czy przed jej powrotem z pracy zdąży skoczyć dosklepu na rogu.Odsunął na bok pustą blachę, po czym przytrzymując siękuchenki, podciągnął się powoli na nogi.Chwiejąc się niczym osika na wietrze,zaczął się rozglądać po ciemnej kuchni.Wreszcie dojrzał zegar zpodświetlonymi cyframi.Zaklął.Czy muszą tak pulsować?Szósta pięćdziesiąt dziewięć.W porządku.Zaczął liczyć na palcach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]