[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale, Curtisie, my jesteśmy martwi! wtrąca Liz. Musimy żyć bez ludzi, których nieprzestajemy kochać i którzy w dalszym ciągu kochają nas. Powiedziałem wyobrazić.Tak naprawdę nikt nie potrzebuje drugiej osoby ani jejmiłości, by przetrwać.Miłość, Lizzie, jest wtedy, gdy jesteśmy irracjonalnie przekonani, że jestinaczej. Ale, Curtisie, czy nie ma ona nic wspólnego ze szczęściem, rozśmieszaniem się i dobrązabawą w towarzystwie tej drugiej osoby? Och, Lizzie śmieje się Curtis. Gdyby to było takie proste! To bardzo nieuprzejme śmiać się z zupełnie zwyczajnego pytania zauważa Liz.Curtis natychmiast poważnieje. Przepraszam mówi, szczerze skruszony. Chodzi o to, że tylko osoba, która nigdy niebyła zakochana, może zadać tak absurdalne pytanie.Dawno temu postanowiłem trzymać się zdala od miłości i od tego czasu jestem o wiele szczęśliwszym człowiekiem.Wracając autobusem do pracy, Liz zastanawia się nad słowami Curtisa, który wzawoalowany sposób udzielił odpowiedzi na jej rzeczywiste pytanie: czy jest zakochana wOwenie? Odpowiedz brzmi: nie.Oczywiście, że go nie kocha.Patrząc na to chłodno, Liz czujesię idiotycznie.Po pierwsze, Owen jest zakochany w swojej żonie.Po drugie, śmiech, dobrazabawa i bycie szczęśliwym nie ma nic wspólnego z miłością.Liz oddycha z ulgą.Może sięnadal spotykać z Owenem tak często, jak będzie miała ochotę, tkwiąc bezpiecznie wprzekonaniu, że go nie kocha, a i on nie darzy jej uczuciem.Miłość to przecież same kłopoty.Lizdochodzi do wniosku, że i tak jest za młoda na romanse.Lepiej będzie, jeśli skoncentruje się napracy i przyjaciołach.Kropka.Tak, do pewnego stopnia Liz czuje ulgę, ale nie do końca.Prawdę mówiąc, cieszyła jąmyśl, że Owen może być w niej zakochany, choćby troszeczkę.Następnego wieczoru po tym, jak Liz opanowuje umiejętność parkowania równoległego,Owen zauważa, że nie ma nic do roboty.Spędził prawie dziesięć lat samotnie i tylko trzytygodnie w towarzystwie Liz, a mimo to nie pamięta, czym wypełniał sobie wieczory przez tendługi czas poprzedzający te trzy tygodnie.Owen kręci się po mieszkaniu.Zabiera się zaczynności, które wykonuje się wyłącznie dla zabicia czasu: czyści podłogę między piekarnikiema lodówką długą, drewnianą łyżką, i tak zbyt krótką, by mogła spełnić swoje zadanie, siada dolektury Braci Karamazow, nowego tłumaczenia, które usiłował przeczytać jeszcze przedśmiercią, zatrzymując się na stronie sześćdziesiątej drugiej, próbuje postawić jajko na sztorc,usypując na kuchennym blacie niewielki kopczyk soli (bez powodzenia), rzezbi łódkę z kostkimydła i wyrzuca wszystkie skarpetki bez pary.Wszystko to zajmuje mu godzinę, po której Owenopada ze zniechęceniem na kanapę. Powinieneś zadzwonić do Liz zwraca się do niego Jen, złocista labradorka.NiestetyOwen w dalszym ciągu nie mówi po psiemu, więc umyka mu jej sugestia. Jestem pewna, że Lizi Sadie świetnie się bawią.Może je odwiedzisz?Owen nie odpowiada. Owenie, najwyższy czas, żebyś się nauczył psiego.Mogłabym ci wtedy doradzić to iowo szczeka poirytowana Jen. Zakochałeś się w Liz, wiesz? Wszyscy to widzą! Jen drapiewe frontowe drzwi i przejmująco wyje. Zobacz, do czego mnie zmuszasz! Chcesz wyjść? pyta Owen. Och, naprawdę tak myślisz? szczeka Jen z sarkazmem. No dalej, idziemy! Zabieramcię na spacer.Jen ciągnie Owena przez całe miasto, aż w końcu docierają do ulicy, przy której mieszkaLiz.Liz, Betty i Sadie dekorują właśnie dom świątecznymi ozdobami.Liz stoi na drabinie,przymocowując do dachu sznur choinkowych lampek.Sadie szczeka na widok zbliżających sięJen i Owena. Cześć, Jen! Cześć, Owenie! wita gości.Owen uśmiecha się głupkowato do Liz. Przyjście tu było pomysłem Jen.Nie chciałbym wam przeszkadzać. Nie przeszkadzasz nam, Owenie odpowiada Betty, która bardzo go polubiła, odkądnauczył Liz parkowania równoległego.Zauważyła też, że lekcje jazdy znacząco wpłynęły napoprawę nastroju jej wnuczki. Liz, dokończę to sama.Może zejdziesz i przywitasz się zkolegą?Liz schodzi z drabiny. I tak miałam zamiar zrobić sobie przerwę oświadcza chłodno. Przepraszam odzywa się Owen. To był pomysł Jen.Powinniśmy najpierwzadzwonić. Jeszcze raz dziękuję za lekcje mówi Liz nieco bardziej przyjaznym tonem.Przepraszam, że byłam takim opornym uczniem. Cała przyjemność po mojej stronie odpowiada sztywno Owen, nagle skrępowany.Kiedy dostaniesz prawo jazdy? Okazuje się, że Ośrodek Ruchu Drogowego Gdzie Indziej raczej odbiera ludziom prawajazdy, niż je przyznaje.Dokumenty wydawane są tylko w drugi i czwarty wtorek miesiąca, zwyjątkiem grudnia.Muszę więc zaczekać do stycznia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]