[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wydawało się to konieczne - wtrąciła.- Nasza mi.Wszystko zdarzyło się między nami tak nagle i tak nas po-chłonęło, iż.Nie zdawałam sobie sprawy, że istniały jakieśniedopowiedzenia.- Początkowo ja również nie - rzekł Demetrio.Wydawało się, iż nie dosłyszał jej przejęzyczenia.SR- Dopiero pózniej.- nie dopowiedział reszty zdania.- Tak - westchnęła.- Wiedziałem, że coś jest zle - wymówił z trudnością -ale nie miałem pojęcia, co zrobić.Nie jestem.- Sentymentalny - dokończyła z odrobiną drwiny w gło-sie.- Chciałem powiedzieć, że nie znam się na subtelno-ściach.Gdyby było inaczej, stałbym się lepszym mężem.- Nie jesteś gorszy niż ja.Oboje nie bardzo wiedzieli-śmy, jak być małżeństwem, a nie tylko kochankami.Wszyst-ko stało się zbyt szybko.Nie daliśmy sobie czasu.- Ale teraz mamy go tyle, ile trzeba - rzekł cicho.- Za pózno - powiedziała z żalem.- Zrodziło się już tylegniewu i goryczy.- Zapomnijmy o wszystkim na chwilę - zaproponował.Mówiąc to, rozplątywał wiązanie wydekoltowanej bluze-czki Revy i patrzył jej w oczy, sprawdzając, czy nie znajdziew nich niechęci.Gdy niczego takiego nie dostrzegł, delikat-nym ruchem zsunął z jej ramion cienki, biały materiał.Na-brzmiałe koniuszki obnażonych piersi rozwiały resztę wątpli-wości.Demetrio powoli przyciągnął żonę do siebie.SRROZDZIAA DZIEWITYTym razem nie grali ról nieznajomych.Zachowywali sięjak kobieta i mężczyzna, którzy chcą poznać się bliżej jakoludzie.Demetrio pogładził delikatnie opuszkami palców szy-ję Revy.Potem przeniósł dłonie na jej piersi.Wstrzymała od-dech, smakując uczucie przyjemności.- Powiedz, że mnie pragniesz - szepnął.- Przecież wiesz.- Ale chcę usłyszeć, jak to mówisz.- Pragnę cię, Demetrio.- Przekonaj mnie.Zrób coś, żebym uwierzył.Uśmiechnęła się i zaczęła rozpinać mu koszulę.Patrzyłw skupieniu, jak rozchyla poły i przytula usta do jego piersi.Wsunął palce palce we włosy Revy, przyciskając ją do siebiecoraz mocniej.Jęczał, rozkoszując się pieszczotą warg żony.Wreszcie gwałtownym ruchem ściągnął koszulę.Twarz mupociemniała, a pierś zaczęła falować podnieceniem.W chwilę potem zamknął Revę w ramionach i pocałował,zmuszając, by w pocałunku rozchyliła wargi.Zrobiła wszy-stko, czego żądał.Tym razem pragnęła samego Demetria,a nie tylko jego ciała.Pozbawiony gwałtowności, czuły, na-miętny pocałunek świadczył, że mąż podobnie przeżywa ichzbliżenie.Reva rozpoczęła pieszczotliwą wędrówkę językiempo ustach Demetria.Przenikało ją poczucie szczęścia.Odsunęła się na moment i zrzuciła z siebie resztę stroju.Chciała, by cieszył się jej nagością.Kiedy mąż poszedł w jejSRślady, wzięła go za rękę i poprowadziła do łóżka.Usiedliprzytuleni, a potem Demetrio zaczaj pieścić pocałunkami całeciało Revy.Wiedziała, że będzie całował tak długo, dopókiona nie zapłonie pragnieniem najgłębszej rozkoszy.Uśmiech-nęła się na myśl o tak dobrze znanej, podniecającej chwili.Kiedy ześliznął się wargami w dół i dotarł do jedwabistejskóry ud, Reva odgadła, że jest już gotowy do spełnienia,lecz panuje nad własną namiętnością.Dotykiem warg i dłonipieścił każdy centymetr jej skóry, rozpalając zmysły do bia-łości.- Demetrio.- wyszeptała, błagając i żądając jednocześ-nie.Z radością wymawiała ukochane imię przekonana, żemąż należy do niej całym sobą.Dopiero teraz pojęła, ile ry-zykowała, opuszczając go i godząc się, by padł łupem innychkobiet.Na szczęście nikt nikogo nie zdradził.Należeli dosiebie mimo dzielącej ich wrogości.Demetrio usłyszał słodki szept Revy i wśliznął się pomię-dzy jej nogi.Wszedł w nią z czułością, powoli smakującchwilę upojenia.Przylgnęła do męża i mocno objęła go ra-mionami, a potem zaczęli poruszać się w zgodnym rytmie.Patrzyli sobie w oczy i uśmiechali się.Zachowywali się zu-pełnie inaczej niż kilka nocy temu.Wtedy chodziło wyłącz-nie o zaspokojenie ciał, dziś koili dusze.Uczucia nadawałysens aktowi miłości.- Revo.- szeptał wśród pocałunków.Demetrio każdym ruchem bioder zdawali się powtarzaćimię żony i głosić jej chwałę.Kochali się długo.Jednocześniewymówili swe imiona, przeżywając wspólnie spazm rozko-szy.Potem leżeli przytuleni, pełni szczęścia, i odpoczywali.Wreszcie Reva uniosła się nieco, by spojrzeć na męża.Powędrowała wzrokiem ku nocnej lampce i zrobiła ruch, jakSRgdyby chciała ją zgasić, ale Demetrio zaprotestował.- Tym razem niech się pali.Chcę cię widzieć - powie-dział.- Tym razem? A kiedy był poprzedni raz?- Gdy pewna nieznajoma przyszła po przyjęciu do mojejsypialni.- Trzeba było się pozbyć niecnoty.- Miałem taki zamiar.Pozwoliłem jej zostać tylko dlate-go, że przypominała ciebie.- Była dobra? - Reya porozumiewawczo uniosła brwi.- Nie tak, jak ty.Roześmiała się i zaczęła całować mu pierś.- A ty nie spotkałaś ostatnio kogoś interesującego?- O tak.To był doprawdy niezwykły mężczyzna.- Niezwykły? Hmmm.- Mówię ci, doskonale wiedział, jak postępować z kobie-tą.- Powinienem być zazdrosny?- Oczywiście.Reva widziała, że w oczach Demetria błyszczą iskierkiradości.Nagle roześmiał się i przygarnął ją mocno.Zawtóro-wała mu rozbawiona i szczęśliwa, że odkryli wspólnie mocśmiechu.Minęło tyle czasu, odkąd przestali cieszyć się ra-zem.- Chodz tu - powiedział.- No, chodz!Z radością przystała na to żądanie, pragnąc znowu otrzy-mać cudowny dar miłości, i rzeczywiście została obdarowanapo wielekroć.Reva obudziła się w ramionach Demetria.Pokój tonąłw słonecznym blasku.Uniosła głowę i spojrzała na uśpionątwarz męża.Czuła radość.W ciągu ostatniej nocy kochałaSRi była kochana z taką czułością, że teraz pragnęła zawrzećpokój z całym światem.Pogrążona we śnie twarz ukochanegowydawała się taka spokojna.Ostre rysy wygładziły się, liniaust nabrała miękkości rzadko widywanej za dnia.Wyglądałmłodo i bezbronnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]