[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.TakÄ… mam jasność w mózgu i nic mnie już nieobchodzi.Panowie zostanÄ… na kolacji - nieprawdaż? Mamo, zażyj tego - to nadzwyczajne.Wszystko siÄ™ zmienia.To nie to, co twoja wstrÄ™tna morfina i alkohol.MATKADaj.Ja już mam wrażenie, że jestem w innym Å›wiecie.Ja chyba zwariowaÅ‚am.Leon sypie jej do nosa kokainÄ™, która mu daÅ‚ Pokorya.ZOFIANo, panowie, rozgośćcie siÄ™ jak u siebie.Zaraz siÄ™ rozporzÄ…dzÄ™, żeby byÅ‚a kolacja dlawszystkich, (do Lucyny) Ty, klÄ™pa, zostajesz także.Wychodzi na prawo.DE POKORYA do LeonaBo nie wiem, czy pan wie, że jesteÅ›my obaj z Trefujem kochankami paÅ„skiej żony.LEON pociÄ…ga nosemTo wspaniaÅ‚e.Ach, jak mi dobrze! Teraz jestem w zupeÅ‚nej zgodzie ze sobÄ….MATKA siadajÄ…c; pociÄ…ga nosemWiesz, Leon, że ja zupeÅ‚nie jestem przytomna i wszystko wydaje mi siÄ™ takie konieczne inieodwoÅ‚alne - a nawet piÄ™kne.Och - coraz piÄ™kniej jest, coraz piÄ™kniej.Zastyga w ekstazie.LUCYNA wstajeDajcie i mnie.Mnie dziÅ› spotkaÅ‚o wielkie rozczarowanie życiowe.Jestem zÅ‚amana.DotÄ…d nieÅ›miaÅ‚am nigdy zażyć.DE POKORYA dajÄ…c jej kokainÄ™O, pani, za dwie minuty wszystko przejdzie.Nowy horyzont otworzy siÄ™ przed paniÄ….PaniWÄ™gorzewska starsza jeszcze lepiej to odczuwa, bo piÅ‚a przed tym.Lucyna zażywa, po czym pije wódkÄ™.LEONBo rozumiecie, panowie, że ja mam już prawo zginąć w zupeÅ‚nie dowolny sposób.Moje życienormalne byÅ‚o mÄ™czarniÄ….Teraz to widzÄ™ pod wpÅ‚ywem kokainy.Nie ma tragedii - to jestcudowne.A idee moje, których nie znacie, sÄ… już puszczone w ruch. Les idées-forces , jakmówiÅ‚ Fouillet czy inny jakiÅ› Guyot.Jak cudownie myÅ›lÄ™ teraz! Zwiat siÄ™ aż zakÅ‚Ä™biÅ‚ wlodowatej logice mego systemu.DE POKORYATak, ale potem przychodzi depresja szalona.Na ile teraz wszystko jest jasne i piÄ™kne, na tylepotem - o Boże! jest tak ohydne jak - słów mi brak.My z Trefujem jesteÅ›my kokainiÅ›ciumiarkowani - nie poddajemy siÄ™ temu naÅ‚ogowo.DE LA TRÉFOUILLENo - powiedzmy otwarcie, że to jest lekka blaga, bo nie ma kokainistów nienaÅ‚ogowych.Ipanu siÄ™ zdaje, że pan jasno widzi swoje idee.Kokaina nie daje nic nowego prócz ekstazy.ZupeÅ‚nie bezpÅ‚odny narkotyk.Ale dla nas jest to wystarczajÄ…ce.LUCYNA pociÄ…ga nosemAch, jak dobrze mi jest, jak dobrze.LEONO, ja umiarkowany nie bÄ™dÄ™.Moje życie jest skoÅ„czone.PociÄ…ga nosem.W ogóle wszyscy pociÄ…gajÄ… nosami i znajdujÄ… siÄ™ w ekstazie.ZOFIA wchodzÄ…cKolacja może być, ale zimna.Niech panowie pozwolÄ….Wódka i zakÄ…ski już sÄ….ProszÄ™wszystkich do sali.BÄ™dziemy siÄ™ bawić jak zwierzÄ™ta.Wieczór absolutnej beztroski.MATKANie ma dramatu - sÅ‚usznie powiedziaÅ‚eÅ›, Leoneczku.Jestem zupeÅ‚nie trzezwa, ale w innymwymiarze: nie w dół, tylko w górÄ™ - ponad alkoholem.To nadzwyczajne.Może kto z panówpoda mi rÄ™kÄ™.Jestem Å›lepa.DE LA TRÉFOUILLE podajÄ…c jej rÄ™kÄ™; przedtem obaj zrzucili futra i zdjÄ™li cylindryTak, tak, po wódce kokaina daleko lepiej dziaÅ‚a.A przy tym jest to o wiele zdrowiej.Cha,cha, cha - to Å›mieszne.De Pokorya podaje ramiÄ™ Zofii.Wszyscy idÄ… do sali na prawo.Leon ostatni.Dzwonek, ktoÅ›otwiera.Wchodzi MurdeI - BÄ™ski.BSKIPanie Leonie, proszÄ™ o chwilkÄ™ rozmowy.LEONA - dobry wieczór, panie Antoni.Niech pan poczeka.ProszÄ™ paÅ„stwa.(Wszyscy wchodzÄ… dosali.Leon i BÄ™ski stojÄ… tyÅ‚em do drzwi od sali.Matka cichutko, po omacku wraca iprzysÅ‚uchuje siÄ™, niewidzialna, ich rozmowie.) Ależ ma pan odwagÄ™, żeby tu przychodzić.I tobez kokainy.BSKI czarno-biaÅ‚y, jak wszyscyBez jakiej kokainy? MusiaÅ‚em zaraz pana znalezć.PoproszÄ™ pana o ten numerek od tegoplanu mobilizacji.Nie chcÄ… wierzyć, że to prawdziwy dokument.MuszÄ… sobie przypasować.Potem zaraz panu zwrócÄ™.Leon wyjmuje z pugilaresu maÅ‚y notatnik, a z notatnika malutkÄ… karteczkÄ™.LEONProszÄ™ pana.BÄ™ski bierze karteczkÄ™ i chowa jÄ….Leon zapisuje coÅ› w notatniku.BSKIDziÄ™kujÄ™ panu.Wie pan? Ja sam nie wierzyÅ‚em.Na tym zarobimy mocno.Rok porzÄ…dnegożycia.HÄ™, hÄ™.MATKA panowie odwracajÄ… siÄ™ ku niejCo to za numerek, Leoneczku? Czy to ktoÅ› od twoich spraw handlowych, tak, handlowych?LEONNie, mamo - mówmy otwarcie.Ta caÅ‚a pani Lucyna to byÅ‚y tylko pieniÄ…dze kieszonkowe.Głównym zródÅ‚em dochodów naszych jest szpiegostwo wojenne.Jedynie te dwa zajÄ™cia, októrych już wiesz, nie wyczerpywaÅ‚y mnie intelektualnie.Po pierwsze: jestem erotomanembardzo skomplikowanym, a po drugie - lubiÄ™ rzeczy tajemniczo-niebezpieczne, mimo żeczasem mogÄ™ być tchórzem.To wpÅ‚yw kina - o ile mi siÄ™ zdaje.Nawet ja muszÄ™ czasemodpocząć.Numer jest od skradzionych dokumentów wojskowych.Jest to dowód moichzasÅ‚ug, kwit na pieniÄ…dze - teraz wiesz wszystko.BSKICo pan mówi, panie Leonie? To przecie sprawa bardzo tajna.Czy pan zwariowaÅ‚? Oczy mapan jakieÅ› dzikie.LEONAleż, panie - to jest moja matka.OÅ›lepÅ‚a dziÅ› i zwariowaÅ‚a - jest zupeÅ‚nie bezpieczna.A przytym ja jÄ… wyssaÅ‚em jak wampir.Rzecz szalenie zabawna: wyssaÅ‚em jÄ… przy pomocy robótekwłóczkowych.Matka tężeje w miarÄ™ tej rozmowy.BSKICo panu jest? Ja siÄ™ pana bojÄ™.LEONAleż nic, mój kochany, panie Antoni.ZażyÅ‚em trochÄ™ kokainy po raz pierwszy w życiu.No -niech pan już idzie.BÄ™ski wychodzi, popychany przez Leona, kÅ‚aniajÄ…c siÄ™ Matce.MATKATego nawet przy pomocy kokainy wytrzymać nie można.Już umieram.Ostatnie uderzeniaserca.Tak prÄ™dko mi bije.Już nie wiem, kto jestem.Leon jest szpiegiem!!!Pada martwa w tyÅ‚.Leon rzuca siÄ™ ku niej.LEONMamo, mamo!!! (bada jÄ… i wstaje) To nie żadne moralne cierpienia jÄ… zabiÅ‚y.Nic moralnegonie jest w stanie zabić.Za dużą dawkÄ™ kokainy wzięła moja biedna staruszka.(We drzwi odsali jadalnej cisnÄ… siÄ™ wszyscy i nawet Dorota.) Moja Doroto, starsza pani umarÅ‚a.Ostatecznie tak być musiaÅ‚o kiedyÅ›.Ja też nie wiem, kto jestem, moi paÅ„stwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]