[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W jaki sposób? No, nie wiem, ale musicie! zawołała Adolfina. Stworzeni jesteście doinnego, lepszego życia. Micio może.ja nie.O! Micio oczaruje każdego, z kim jest dłużej mówiła Lusia jemu się oprzeć nie można, zdobywa serca, sam nie myśląc otym.Pochyliła się Lusia do ucha przyjaciółki. Wiesz, Dolciu! szepnęła ale.ale nie śmiem ci tego powiedzieć. Jak to! ty mnie nie śmiesz! zakrzyknęła przyjaciółka. Dlatego, że to może być moje urojenie, chociaż serce siostry zgaduje, co siędzieje w pokrewnym sercu brata. A mówże! co się tam dzieje? bierzesz mnie na tortury. Kiedy ja sama nic nie wiem. A cóż ci się zdaje? A! dzieciństwo! Dla mnie Micio jest takim ideałem, iż wszystkich posądzam,że się w nim kochają. Na przykład? drżącym nieco głosem spytała Adolfina.Lusia nachyliła się do jej ucha, przyłożyła rękę i cichutko szepnęła: Serafina!Usłyszawszy to Adolfina, pomimo wielkiej mocy nad sobą, podskoczyła nasiedzeniu i zawołała: To nie może być! Dlaczego? Dlaczego.zmiłuj się! ja nie wiem.ale mnie się nie zdaje trzęsąc główkąmówiła Dolcia nie.nie! Ja się nie sprzeczam, chociaż.chociaż może miałabym pewne powody idowody. No, to mówże mi otwarcie, wszystko.mów gorąco, chwyciwszy ją zaręce, poczęła przyjaciółka mów! błagam.Lusia nie spostrzegła wcale gorączki, z jaką Adolfina te słowa wyrzekła. Trudno by ci powtórzyć, opowiedzieć wszystkie odcienia, drobnostki, któreoko siostry chwyciło lub serce sobie stworzyło ze strachu, z troskliwości.Serafina jest dla nas anielsko dobrą, ma serce dla wszystkich wylane, lecz dlaMicia, powiadam ci, jest więcej niż siostrą.Czasem aż jestem zazdrosną.Onago tak rozumie, odgaduje, tak się z nim godzi! Znajdujesz to? zimniej, miarkując się, pytała osmutniała przyjaciółka. Tysiąc na to mam dowodów kończyła Lusia. Od czasu, jakeśmy tędrogą dla nas znajomość z łaski waszej zrobili, ileż pociech, ile jej winniśmyulgi i chwil zapomnienia szczęśliwych.Nieraz badałam ją z daleka, ona Miciatak oczyma goni, jak ja, tak myśli jego nie wypowiedziane jeszcze podchwytuje,tak wierzy w niego, tak jest serdeczną. A on? słabym głosem zapytała Adolfina. O! on się widocznie trzyma na wodzy, żeby nie oszaleć, żeby nie uwierzyćswojemu szczęściu, żeby się nie zakochać w niej. I zdaje ci się? pochwyciła przyjaciółka. Ale ja nic nie wiem, nic nie rozumiem zawołała Lusia ściskając ręce śledząc patrzę, trwożę się.Raz go widzę zimnym do zbytku, to znówzapominającym się i rozczulonym, a strwożonym ciągle i jakby przelękłym. Myślisz, że się on w niej kocha? nagliła Adolfina. Nie śmiałam go badać nigdy, sama nie wiem.Są chwile, że go o toposądzam, są dni, że mi się to nie zdaje.To jedno wiem, że biedny chłopiecmusi walczyć z sobą, ażeby mu się w głowie nie zawróciło. A! to prawda! przerwała nagle, jakby sama do siebie mówiąc, Adolfina teraz mi dopiero przychodzą na myśl wczorajsze i dzisiejsze jego rozmowy,wejrzenia, postawa i jej nadzwyczajna dla niego uprzejmość.Masz słuszność!Mnie się nawet zdaje, że ty widziałaś za mało, teraz otwierają mi się oczy! Onsię w niej kocha! Oni się kochają.tak! niezawodnie, niezawodnie.Mówiąc to, Adolfina wstała z ławeczki i poczęła się niespokojnie po gankuprzechadzać zamyślona.Lusia poszła za nią. Otóż, Dolciu moja dodała ja go czuję sercem siostry, ja sądzę, że ondlatego chce na kilka dni stąd odjechać, aby się od tego uciec uroku, abyniebezpieczeństwa, które dopiero tu dojrzał, uniknąć. Jakiego niebezpieczeństwa? sucho, śmiejąc się dziwnie, przerwałaAdolfina powiedz raczej, że chce swe szczęście w samotności objąć całe inim się nacieszyć? Kochają się? Nic im nie przeszkadza, ona wolna, on także,pobiorą się i na tej wysepce rajskiej spędzą życie rozkoszne wśród ciszy, cienia iszmeru fali! Nie znasz Micia przerwała Lusia nie znasz go, powiadam ci! Ja gorozumiem jedna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]